skiold

Stefan N.: Zamierzam wyspecjalizować się w produkcji prosiąt i chciałbym wiedzieć, w jakim stopniu liczba prosiąt urodzonych w miocie zależy od poziomu odziedziczalności, a na ile ja sam mogę wpływać na ten wskaźnik?

Odpowiedzi na pytania z TCh numer 01/2010

 

 

Stefan N.: Zamierzam wyspecjalizować się w produkcji prosiąt i chciałbym wiedzieć, w jakim stopniu liczba prosiąt urodzonych w miocie zależy od poziomu odziedziczalności, a na ile ja sam mogę wpływać na ten wskaźnik?

 

Każda świnia dziedziczy wiele cech po swoich rodzicach, jedne w mniejszym, inne w większym stopniu, których miarą – mówiąc najprościej – jest poziom odziedziczalności, z natury różny dla każdej z tych cech.

Zanim przedstawimy szacunkowy poziom odziedziczalności różnych cech dla świń wyjaśnijmy, że odziedziczalność to miara statystyczna, która oznacza proporcję zmienności fenotypowej wyjaśnianej zmiennością genetyczną i dotyczy ona jedynie tej populacji zwierząt, dla której została obliczona. A fenotyp to – najogólniej mówiąc – zespół cech organizmu obejmujących nie tylko morfologię, lecz również właściwości fizjologiczne, płodność, zachowanie się, ekologię, cykl życiowy, zmiany biologiczne czy wpływ środowiska na organizm.

Fenotyp jest ściśle związany z genotypem, bowiem to właśnie oddziaływanie między genotypem a środowiskiem daje fenotyp. Dlatego ten sam genotyp może dać różne fenotypy w różnych środowiskach; zdolność tę nazywamy plastycznością fenotypową. Może się też zdarzyć coś odwrotnego – pomimo odmiennych genotypów uzyskać możemy bardzo podobny fenotyp.

Jedną z cech dziedziczonych przez świnie jest liczba prosiąt urodzonych w miocie. Nie jest to cecha o wysokim poziomie odziedziczalności w porównaniu do innych cech. Dla porównania w przedstawiono poziom odziedziczalności dla różnych cech dziedziczonych przez świnie (tabela 1).

 

Tabela 1. Odziedziczalność cech reprodukcyjnych przez świnie (wg C. Whittemore „The Science and Practice of Pig Production”, Blackwell Science Ltd. Oxford 1998)

 

Cecha dziedziczona

Poziom odziedziczalności

Cechy reprodukcyjne (zwykle dziedziczone w mniejszym stopniu)

Poziom owulacji

0,10 – 0,25

Przeżywalność embrionów

0,10 – 0,25

Liczba prosiąt urodzonych

0,10 – 0,20

Przeżywalność prosiąt ssących

0,05 – 0,10

Wchodzenie w ruję

0,05 – 0,10

Mleczność

0,15 – 0,25

Jakość mleka

0,30 – 0,50

Wytrwałość w reprodukcji

0,10 – 0,20

Cechy obejmujące tempo wzrostu i jakość tuszy (zwykle dziedziczone w większym stopniu)

Przyrost dzienny masy ciała

0,30 – 0,60

Przyrost tkanki mięsnej beztłuszczowej

0,40 – 0,60

Apetyt

0,30 – 0,60

Grubość warstwy słoniny na grzbiecie

0,40 – 0,70

Długość tuszy

0,40 – 0,60

Oko polędwicy

0,40 – 0,60

Wielkość szynki

0,40 – 0,60

Jakość mięsa

0,10 – 0,20

Smak mięsa

0,10 – 0,30

 

Odpowiadając na pytanie postawione przez Czytelnika możemy powiedzieć, że liczba prosiąt urodzonych w miocie jest cechą odziedziczalną w mniejszym stopniu i dlatego ta cecha może w większym stopniu zależeć od elementów szeroko rozumianego środowiska, w którym żyje świnia. Oznacza to, że chcąc uzyskać więcej prosiąt urodzonych w miocie musimy w odpowiedni sposób zarządzać lochami w naszym gospodarstwie. Zarządzanie powinno obejmować okres laktacji, flushing po odsadzeniu prosiąt, stymulację rui i owulacji, prawidłowo przeprowadzoną inseminację oraz chów loch w okresie ich prośności. Elementami pozwalającymi zapewnić lochom maksymalne wykorzystanie ich potencjału rozrodczego są rodzaj pomieszczeń i kojców, program żywienia, zdrowotność (profilaktyka, leczenie) oraz temperatura i wilgotność.

Stosunkowo niska odziedziczalność cechy reprodukcyjnej, jaką jest liczba prosiąt urodzonych w miocie oznacza też, że jeśli nawet będziemy dysponowali w naszym gospodarstwie nowoczesnymi krzyżówkami loch o potencjalnie wysokiej rozrodczości, a zaniedbamy zarządzanie szeroko rozumianym środowiskiem dla tych loch, to z pewnością liczba prosiąt w miotach będzie mniejsza aniżeli wynikałoby to z charakterystyki danej krzyżówki.

Mówiąc kolokwialnie, sama genetyka nie zagwarantuje nam wysokiej liczby prosiąt w miocie i nie zastąpi naszego codziennego wysiłku w zarządzaniu lochami. Problem zresztą zaczyna się już w fazie przygotowywania loszek do ich funkcji rodzicielskiej. Obszernie pisał o tym dr J. Pastuszak w swoim artykule „Loszki przyszłością stada”, opublikowanym w grudniowym numerze „Trzody Chlewnej” („T.Ch.” 2009, nr 12, str. 34-37).

 

Opr.: ACONAR

Błażej: Koledzy doradźcie, mam pomieszczenie 40 m2 i nie ma w nim jeszcze wentylacji. Zastanawiam się teraz nad zamontowaniem wentylatora w ścianie zewnętrznej, a po przeciwnej stronie w drzwiach wejściowych wlot powietrza. Tylko jaki duży musi być ten we

Odpowiedzi na pytania z TCh numer 12/2009

 

 

Błażej: Koledzy doradźcie, mam pomieszczenie 40 m2 i nie ma w nim jeszcze wentylacji. Zastanawiam się teraz nad zamontowaniem wentylatora w ścianie zewnętrznej, a po przeciwnej stronie w drzwiach wejściowych wlot powietrza. Tylko jaki duży musi być ten wentylator, jakiej średnicy? Docelowo będą tam lochy zaproszone.


Błażej zadał bardzo konkretne pytanie na Forum strony internetowej www.trzoda-chlewna.com.pl, w którym prosi o radę, jak powinien rozwiązać problem wentylacji w pomieszczeniu o powierzchni 40 m2 dla loch prośnych. W kolejnym swoim poście (po zadaniu dodatkowych pytań przez innych Forumowiczów) wyjaśnił, że w części środkowej pomieszczenia jest korytarz paszowy, a po bokach osiem kojców dla loch (cztery po lewej i cztery po prawej stronie) oraz że pomieszczenie ma wysokość 2,20 m. Wynika z tego, że pomieszczenie Błażeja ma objętość 88,00 m3 (40 m2 x 2,20 m).

Nie znamy dokładnych wymiarów pomieszczenia (długość i szerokość). Jeśli jednak przyjmiemy, że korytarz paszowy ma szerokość 0,80 m i długość 6,00 m, to powierzchnia kojców ogółem dla loch wynosi 35,2 m2. Każdy z ośmiu jednakowych kojców ma powierzchnię 4,40 m2, czyli zachowując wymagania dobrostanu dla loch prośnych w każdym kojcu mogą przebywać najwyżej dwie lochy; razem w całym pomieszczeniu będzie mogło przebywać maksymalnie 16 loch.

Przy takiej obsadzie (16 loch o średniej m.c. = 175 – 200 kg) minimalna wentylacja w okresie zimowym musi wynosić 416 – 480 m3 powietrza na godzinę (T.Ch. 2008, nr 6, str. 86). Aby uzyskać wymianę powietrza na takim poziomie, wystarczy zainstalować niewielki wentylator o średnicy 30 cm z możliwością płynnej regulacji obrotów. Sterownik pracy wentylatora musi regulować jego wydajnością w zależności od temperatury w pomieszczeniu, ponieważ istnieje poważne ryzyko, że przy takim poziomie wymiany powietrza (5-6 razy w ciągu godziny) przy ujemnych temperaturach powietrza na zewnątrz budynku w pomieszczeniu może być za zimno dla loch. Natomiast nie powinno być problemu z usuwaniem z pomieszczenia wilgoci, wydychanej przez lochy (16 loch będzie wydychało ok. 2,1 litrów wody/godzinę).

Ale wentylacja będzie potrzebna lochom nie tylko w okresie jesienno-zimowym, lecz także w okresie upałów. Wtedy minimalna wentylacja musi zapewniać wymianę ok. 3200 m3 powietrza na godzinę (T.Ch. 2008, nr 6, str. 86). Wtedy już nie wystarczy jeden wentylator o średnicy 30 cm; musi on być znacznie większy. Tym bardziej, że cały czas przyjmujemy poziom wentylacji minimalnej, a będą takie sytuacje, kiedy wentylacja będzie musiała pracować na maksymalnej wydajności. Być może więc bardziej korzystne będzie zainstalowanie przez Błażeja dwóch mniejszych wentylatorów zamiast jednego większego; zresztą taką możliwość też rozważa on w swoim poście.

Warto pamiętać, że aby wentylacja była skuteczna, zwłaszcza maksymalna, w pomieszczeniu oprócz wentylatorów muszą być odpowiedniej wielkości wloty powietrza. Bez wlotów powietrza wentylatory nie osiągną swojej wydajności i nie dojdzie do efektywnej wymiany powietrza w pomieszczeniu. Bowiem im mniejsza jest statyczna różnica ciśnienia między wlotami powietrza a wentylatorami, tym lepsza będzie praca wentylatorów i większa wydajność wymiany powietrza przy danym zużyciu mocy (T.Ch. 2007, nr 3, str. 96).

Błażej wie o tym i chce zrobić otwór wlotu powietrza w drzwiach. Nie wiadomo, czy to będzie dobre rozwiązanie. Może lepiej będzie zrobić dwa otwory wlotu powietrza na ścianie przeciwnej do tej, na której zainstalowane są wentylatory. Ale aby o tym zadecydować, trzeba by wiedzieć więcej o pomieszczeniu Błażeja dla loch prośnych.

 

Opr.: ACONAR

Zücher: Pobierałem nasienie dotąd na grzejącej się maciorze. Mam teraz fantom i pojawił się problem, bo knur nie chce skoczyć pomimo różnych kombinacji. Proszę o radę.

Odpowiedzi na pytania z TCh numer 11/2009

 

 

Zücher: Pobierałem nasienie dotąd na grzejącej się maciorze. Mam teraz fantom i pojawił się problem, bo knur nie chce skoczyć pomimo różnych kombinacji. Proszę o radę.

 

Opisana sytuacja jest dość często spotykana w praktyce. Tylko pewien odsetek knurów, od których nasienie było wcześniej pozyskiwane przy pomocy samicy (najczęściej dorosłej lochy) w rui, wykazuje także chęć do skoku na fantom. Dotyczy to głównie knurów młodszych, o wysokim libido. Knury starsze maja już swoje nawyki i przyzwyczajenia, które w tym konkretnym wypadku, bardzo trudno jest zmienić. Libido knurów zależne jest miedzy innymi od cech osobniczych (także rasowych), od właściwego postępowania z nimi (również, co bardzo ważne – odpowiednio zbilansowanej paszy) oraz sposobu użytkowania rozpłodnika (miejsce przebywania, kojec, prawidłowo wykonany fantom, itd.). Pewnym, ale nie zawsze skutecznym sposobem, jest podawanie dodatków poprawiających libido.

O zasadach prawidłowego postępowania z knurami, od których pobiera się nasienie, treningu i przygotowaniu ich do skoku na fantom oraz wybranych zagadnieniach w zakresie pozyskiwania i wstępnej oceny nasienia dowiecie się Państwo więcej z artykułu, który ukaże się grudniowym numerze Trzody Chlewnej.

Muchozolali: „Tak jak mówiłem, że prosiak spadnie i to mocno…Pozdrawiam!”

Odpowiedzi na pytania z TCh numer 11/2009

 

Muchozolali:Tak jak mówiłem, że prosiak spadnie i to mocno…Pozdrawiam!”

 

Wypowiedź Muchozolali nie jest wcale odosobniona na FORUM naszej strony internetowej www.trzoda-chlewna.com.pl Coraz więcej rolników i osób związanych z produkcją świń twierdzi, że cena sprzedaży prosiąt w najbliższych miesiącach będzie spadała, i to zarówno w sprzedaży targowiskowej, jak i pomiędzy fermami. I raczej nie będzie żadnego sposobu, aby skutecznie uniknąć spadku ceny, bo zapotrzebowanie na prosięta maleje praktycznie w całej Europie. Wprawdzie producenci prosiąt i przedstawiciele firm handlujących prosiętami próbują łagodzić pesymistyczne prognozy i twierdzą, że cena prosiąt, podobnie jak i cena skupu świń, przez najbliższych kilka miesięcy powinna utrzymać się na stabilnym poziomie. Zobaczymy…  

Cena prosiąt w Polsce jest silnie powiązana z ceną skupu świń. Wyraźnie to widać na Wykresie 1, przedstawiającym wahania cen w skupie świń wg wagi żywej i prosiąt w Polsce w okresie ostatnich siedmiu lat. Wzrost ceny skupu świń stymuluje popyt na prosięta. A ponieważ wielkość produkcji prosiąt jest uzależniona od liczby loch, w sposób naturalny pojawiają się okresy, kiedy na rynku popyt na prosięta jest większy aniżeli ich podaż i cena musi wzrastać. Tak było na przełomie lat 2003/2004, a sytuacja powtórzyła się pod koniec 2008 r. i na początku 2009 r. Warto podkreślić, że zwiększony popyt na prosięta i związana z tym zwyżka ceny zwykle wzrastają dość gwałtownie w stosunkowo krótkim okresie (Wykres 1), natomiast późniejszy spadek popytu i cen trwają znacznie dłużej, nawet przez dwa-trzy lata.

Jednym z powodów zapowiadanego obecnie spadku cen sprzedaży prosiąt jest z pewnością nadprodukcja świń w Europie, a pewnie także i w Polsce. W ostatnim czasie w dużym stopniu odbudowane zostało zaplecze reprodukcyjne, także w Polsce. Świadczą o tym nawet kilkumiesięczne okresy oczekiwania na zakup loszek ze stad hodowlanych, z jakimi mamy do czynienia praktycznie od początku 2009 r. Swobodna sprzedaż prosiąt, tuczników i półtusz wieprzowych pomiędzy krajami UE dodatkowo zachęca handlarzy do pilnego poszukiwania nawet najdrobniejszych okazji do sprzedania swojego towaru. Dominujące dawniej rynki krajowe zniknęły z europejskiej rzeczywistości, w której obszar 27 krajów stał się już jednym wielkim rynkiem, przynajmniej dla producentów mięsa wieprzowego. Polska w naturalny sposób stała się jedną z integralnych części tego rynku.

Coraz częściej można też usłyszeć wypowiedzi specjalistów, którzy zapowiadają, że przed producentami świń w krajach UE, a tym samym i w Polsce, pojawi się kolejna „górka świńska”. Na razie jeszcze nikt ze specjalistów nie chce dokładniej powiedzieć, jak duża to będzie „górka”. Niestety, „pomruki” nadchodzące z rynków światowych nie wróżą niczego dobrego. Wszędzie jest za dużo mięsa wieprzowego w stosunku do popytu. Siłę nacisku popytu na rynku mięsa wieprzowego pogarsza trwająca ciągle dekoniunktura gospodarcza i wywołany tym spadek dochodów ludności.

Nadchodzi trudny okres dla producentów świń i prosiąt. Tym trudniejszy, że dotychczasowe urzędnicze zabiegi łagodzenia napięć w produkcji świń raczej zawodzą i jeśli pomagają, to w niewielkim stopniu i tylko przez krótki okres czasu. Wszelkiego rodzaju dopłaty z budżetu, oddalając tylko na chwilę widmo kłopotów, raczej zachęcają do utrzymania, a nawet zwiększenia produkcji, aniżeli dostosowania jej wielkości do rynkowej rzeczywistości.

Czytelników zainteresowanych bieżącymi opiniami na temat cen sprzedaży prosiąt zapraszamy do odwiedzania naszego FORUM na stronie www.trzoda-chlewna.com.pl

Wykres 1. Średnie ceny skupu świń wg wagi żywej i sprzedaży targowiskowej prosiąt w Polsce w okresie lat 2003-2009 (wg MRiRW, Biuletyn „Rynek mięsa wieprzowego”)

Witam! Mam taki problem. Niedawno kupiłam loszkę i zauważyłam u niej brak rui. Czy może macie jakieś „domowe” sposoby na przyśpieszenie rui, bo zaczyna mnie to trochę martwić? Pozdrawiam!

Odpowiedzi na pytania z TCh numer 10/2009

 

 

Witam! Mam taki problem. Niedawno kupiłam loszkę i zauważyłam u niej brak rui. Czy może macie jakieś „domowe” sposoby na przyśpieszenie rui, bo zaczyna mnie to trochę martwić? Pozdrawiam!

 

Bywa tak, że ruja nie pojawia się u loszki. Może Madziula miała pecha kupując swoją loszkę? Ale raczej jest to rzadki przypadek… Najczęściej bywa tak, że producent po prostu nie zauważa rui u swoich loszek. Objawy rui mogą być mało widoczne, a obserwacje przeprowadzone zbyt pobieżnie lub w niewłaściwy sposób.

Przede wszystkim wystąpienie rui u loszek jest ściśle związane z ich dojrzewaniem płciowym. Przyjmuje się, że loszki są dojrzałe płciowo w wieku ponad 190 dni (27 tygodni życia) przy masie ciała co najmniej 120 kg. Przestrzegamy tym samym przed próbami inseminowania loszek „młodocianych”! Wprawdzie objawy pierwszej rui można często zaobserwować u znacznie młodszych loszek, ale nie należy tego traktować jako dowodu na to, że taka loszka jest dojrzała płciowo, a tym bardziej gotowa do inseminacji.

Najlepszym sposobem wykrywania rui u loszek jest wykorzystanie do tego knura „szukarka”. Musi on charakteryzować się szczególnymi cechami, a zwłaszcza być odpowiednio stary i mieć szczególnie wysokie libido. Spacer z knurem „szukarkiem” wzdłuż kojców z loszkami wymaga czasu i skupienia. Nie może być tylko zwykłym przejściem knura obok kojca z loszką, chociaż mogłoby to wynikać z charakteru samego spaceru. I nigdy nie powinien być zrobiony w pośpiechu. Kontrolowana loszka musi mieć dość czasu na to, aby zobaczyć knura, zainteresować się nim, nawiązać kontakt i w końcu emocjonalnie zareagować na jego obecność. Emocjonalnie, bo ruja to proces przede wszystkim hormonalny, czyli związany z emocjami. Zaleca się przy tym, aby knur był zawsze swego rodzaju atrakcją dla loszki. A przestanie być taką atrakcją, jeśli będzie przebywał przez cały czas obok loszki w sąsiednim kojcu…

Najlepiej, jeśli codzienny kontakt dojrzałej płciowo loszki z knurem trwa ok. 15 – 20 minut. Warto przy tym pamiętać, że spacer z knurem służy nie tylko wykrywaniu rui u loszek, co może sugerować nazywanie go „knurem szukarkiem”, ale przede wszystkim do stymulacji procesu rui. A stymulacja musi trochę trwać! I powinna być stosowana przez okres kilku, najwyżej kilkunastu dni, przed spodziewaną rują. Dlaczego? Bo ruja to proces hormonalny, polegający na wzroście wydzielania się jednych hormonów przy jednoczesnym spadku wydzielania się innych hormonów. A stymulacja rui powoduje zwiększone wydzielanie się hormonów odpowiedzialnych za ruję.

Naturalnej stymulacji rui u loszek poprzez kontakt z knurem powinien towarzyszyć odpowiedni program żywienia tych loszek wysokoenergetyczną mieszanką paszową. Wysoka koncentracja łatwo przyswajalnych składników energetycznych w paszy ma tutaj większe znaczenie aniżeli zawartość w niej białka, aminokwasów, witamin czy składników mineralnych.

Niestety, czasy wszechobecnych preparatów chemicznych, dobrych na rozwiązanie każdego problemu, oraz przeróżnych dodatków „do koryta” zmniejszyły znaczenie naturalnych metod stymulacji i wykrywania rui u loszek. Zamiast chodzić z knurem po chlewni i obserwować loszki, łatwiej i prościej jest coś dosypać do mieszanki paszowej i mamy „święty spokój”. My może i tak, a loszki?… A niektóre firmy właśnie takie rozwiązania nam oferują.

Dlatego wcale nie powinien nas dziwić fakt, że producenci świń poszukują (i coraz częściej wierzą!) w „cudowne” środki wywołujące ruję. Wiele spośród polecanych środków wspomaga oczywiście proces stymulacji rui, ale iskrą najsilniej rozpalającą dość skomplikowany proces hormonalny jest wyłącznie bezpośredni kontakt z knurem. A jeśli loszce zabraknie w tym momencie energii potrzebnej do podtrzymania wywołanej rui, to po szybkim wprawdzie rozbłysku wywołany hormonami ogień szybko zgaśnie i ruja pozostanie niezauważona. I ze smutkiem stwierdzimy, że nasza loszka nie ma rui…

 

(Red.)

350x470_baner_dsm-firmenich


Młyn paszowy
Trzoda Chlewna - Ogólnopolskie czasopismo dla producentów trzody, zootechników i lekarzy weterynarii
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.