skiold

Co przemawia za tym, że wracamy do żywienia świń paszą płynną? 3/2008

Paweł Gajewczyk

Uniwersytet Przyrodniczy we Wrocławiu

 

Co przemawia za tym, że wracamy do żywienia świń paszą płynną?

 

W Europie i w Azji, w przeciwieństwie do państw amerykańskich, w przydomowym chowie przez wieki świnie zawsze żywiono systemem na mokro. Podstawą żywienia świń w obu Amerykach już od samego początku zainicjowanej hodowli świń były kukurydza i soja, łatwo bilansujące się pasze, które tradycyjnie podaje się im w przydomowym chowie bez moczenia.

 

W Azji i w Europie dawka żywieniowa składała się zawsze z różnych komponentów pasz dostępnych w gospodarstwie. Jeszcze w połowie XX wieku głównymi paszami w żywieniu świń w Europie były okopowe (ziemniaki, buraki, brukiew itp.), zielonki oraz odpadki kuchenne i w minimalnych ilościach śruty zbożowe. Z chwilą intensyfikacji produkcji świń i rozwoju firm paszowych w Europie coraz to więcej gospodarstw i ferm przechodziło na łatwe żywienie – systemem „na sucho” dawkowanym lub ad libitum (do woli). Przykładem zachowania w dużych fermach żywienia świń systemem na mokro są takie kraje w Europie, jak: Holandia, Wielka Brytania i Dania, w których to od 20 do 40% gospodarstw zajmujących się produkcją świń żywi je paszą płynną. W tym miejscu nasuwa się pytanie, co skłoniło gospodarstwa do stosowania takiego sposobu żywienia? Odpowiedź na pytanie może być prosta, ponieważ istnieją argumenty przemawiające właśnie za takim sposobem żywienia świń. Należy spośród nich wymienić:

a)   karmę płynną gotową możemy sporządzić z produktów zastępczych (tańsze komponenty),

b)   przy pomocy takiego żywienia racjonuje się paszę, szczególnie w końcowej fazie tuczu, aby nie dochodziło do nadmiernego otłuszczenia się świń,

c)   w dużych fermach system żywienia na mokro można skomputeryzować,

d)   zmniejszenie strat paszy w postaci pyłu, jak to ma miejsce przy żywieniu na sucho, co niekorzystnie wpływa z czasem na zdrowie zwierząt – poprawa dobrostanu,

e)   w wielu opracowaniach naukowych mówi się o uzyskiwaniu korzystniejszego współczynnika wykorzystania paszy przez warchlaki i tuczniki przy zastosowaniu żywienia na mokro,

f)    podkreśla się też elastyczność zużycia surowca (możliwość wykorzystania bardziej ekonomicznych źródeł paszy), a co za tym idzie zmniejszenie kosztu produkcji kilograma przyrostu masy ciała,

g)   mamy do czynienia z wygodniejszą manipulacją paszami (system może działać zarówno jako sposób mieszania, jak też dystrybucji paszy),

h)   obserwujemy większą dokładność racjonowania paszy (sterowanie komputerowe zapewnia tę dokładność, trudną do uzyskania w systemach żywienia paszą suchą),

i)    lepsze spożycie suchej masy w grupach problemowych świń, (np. prosiąt odsadzonych oraz loch karmiących),

j)    zwiększone tempo pobierania paszy w systemie elektronicznego nadzoru karmienia świń przez lochy ciężarne, co w konsekwencji wpływa na zmniejszenie wydatków na sprzęt komputerowy, w przeliczeniu na lochę.

Z przeprowadzonych przez Pattersona (1989) badań wynikało, że największe średnie dzienne przyrosty masy ciała w tuczu uzyskiwały tuczniki żywione paszą mokrą, a najmniejsze świnie żywione na sucho mieszanką pełnoporcjową paszy treściwej w postaci śruty. Pośrednie wyniki w zakresie tempa wzrostu w tuczu uzyskiwano przy żywieniu na sucho paszą granulowaną.

W najnowszym numerze Agrifuture jest wzmianka o bardzo dobrym wykorzystaniu paszy płynnej przez tuczniki w fermach duńskich. Chodzi o restrykcyjne żywienie świń systemem na mokro. Zasługą pani Ani Pederson i jej współpracowników jest to, że zaproponowali oni moczenie śrut zbożowych wodą na 2,5 godziny przed odpasem świń. Program wdrożeniowy tego przedsięwzięcia był realizowany w 100 stadach świń, w których stwierdzono wykorzystanie paszy na przyrost 1 kg masy ciała w granicach 2,57 kg. W tym samym czasie w wytypowanych przez DPP (Danish Pig Production) fermach kontrolnych, gdzie nie stosowano 2,5 godzinnego moczenia śrut zbożowych uzyskano wynik konwersji paszy w granicach 2,72 kg na 1 kg przyrostu masy ciała. Obecnie w Danii 40% ferm trzody chlewnej stosuje żywienie na mokro, posługując się przy tym systemem komputerowym zarówno w przygotowaniu, jak też zadawaniu paszy do koryt.

 

Suszony wywar gorzelniany (DDGS) w żywieniu świń 3/2008

Ewa Hanczakowska

Dział Żywienia Zwierząt i Paszoznawstwa

Instytut Zootechniki – PIB w Krakowie

 

Suszony wywar gorzelniany (DDGS) w żywieniu świń

 

Wywar gorzelniany jest produktem ubocznym powstającym przy wytwarzaniu alkoholu etylowego (etanolu), a więc jego ilość zależy od skali produkcji spirytusu. Alkohol etylowy spożywczy i techniczny wytwarzany jest z ziemniaków, buraków, pszenicy, kukurydzy lub żyta. Najwyższą wydajność z hektara uzyskiwana jest przy produkcji z buraków, ale najbardziej ekonomiczna jest produkcja z kukurydzy.

 

Wobec przewidywanego wzrostu zastosowania etanolu jako biopaliwa, czyli naturalnego dodatku do benzyny, czego wymagają od nas międzynarodowe porozumienia, najprawdopodobniej właśnie kukurydza będzie rośliną uprawianą z przeznaczeniem do jego produkcji. Z tony ziarna kukurydzy otrzymać można około 400 litrów etanolu, co przy plonie 8 ton z hektara daje mniej więcej 3000 litrów biopaliwa. Zdolności produkcyjne bioetanolu w Polsce szacuje się na ponad 120 tysięcy ton.

Przy takiej skali produkcji znaczenia nabiera problem zagospodarowania produktu ubocznego pozostałego z ziarna po fermentacji, czyli tzw. wywaru. Może on stanowić wartościową paszę dla zwierząt gospodarskich, niestety bezpośrednio po produkcji jako wywar płynny zawiera 5 – 8% suchej masy, w związku z czym okres jego przydatności do spożycia jest krótki, gdyż łatwo atakują go pleśnie. Można wykorzystywać w żywieniu świń częściowo odsączony wywar, ale po oddzieleniu wywaru pozostaje frakcja płynna. Zagospodarowanie frakcji płynnej stanowi duże obciążenie dla środowiska, gdyż często wylewana jest ona bezpośrednio na pola jako nawóz. Ponieważ w bliskiej okolicy gorzelni na ogół brak dużych ferm zwierzęcych mogących wykorzystać cały świeży wywar, jako najlepszy sposób konserwacji pozostaje suszenie. W nowoczesnych zakładach produkcyjnych frakcja płynna bogata w witaminy, składniki mineralne oraz tłuszcz zagęszczana jest w wyparkach próżniowych do konsystencji syropu i następnie suszona wraz z wywarem. Polska nazwa tego produktu powinna brzmieć: suszony wywar gorzelniany z substancjami rozpuszczalnymi. Nazwa ta nie wydaje się praktyczna i w literaturze stosuje się najczęściej skrót nazwy angielskiej: DDGS (od Distiller’s Dried Grains with Solubles, co oznacza dokładnie to samo co przytoczona wyżej nazwa polska). Dla uproszczenia w dalszym ciągu artykułu używać będziemy tego właśnie skrótu.

Głównym producentem DDGS są Stany Zjednoczone, gdzie rocznie uzyskuje się 3,2 – 3,5 mln ton suszonego wywaru, który w 98% produkowany jest w dużych zakładach, a tylko 1 – 2% w małych gorzelniach. W znacznej części (około 700 tys. ton) wywar ten eksportowany jest do Europy jako pasza dla zwierząt gospodarskich. Suszony wywar zużywany jest w USA w 80% w żywieniu bydła. Nowoczesna technologia produkcji spirytusu umożliwia osiąganie wywaru o znacznie korzystniejszych parametrach niż w małych gorzelniach, stąd produkt ten może być również stosowany dla świń i drobiu.

DDGS jest najlepszym dostępnym obecnie produktem zawierającym pełny suszony wywar.Zawiera on mniej węglowodanów niż świeże ziarno (ulegają one przetworzeniu na alkohol), ale sporo białka – około 30% w suchej masie oraz tłuszczu – około 10%. Z powodu kompletnej fermentacji w czasie produkcji, procentowa zawartość tłuszczu, aminokwasów, soli mineralnych i witamin w DDGS jest prawie 3-krotnie wyższa niż w ziarnie kukurydzy. Wyjątek stanowi energia metaboliczna, której poziom w DDGS jest niższy w porównaniu z surowcem w wyniku rozkładu skrobi. Trzeba dodać, że skład wywaru nie zależy od składu ziarna kukurydzy użytego do fermentacji, jest więc najprawdopodobniej zależny od przebiegu procesu technologicznego, co tym bardziej podkreśla jego znaczenie dla otrzymania produktu odpowiedniej jakości. Przydatność wywarów w żywieniu świń warunkuje ich czystość mikrobiologiczna, gdyż świnie są szczególnie wrażliwe na zanieczyszczenie pasz mykotoksynami. Świeże ziarno kukurydzy podatne jest na pleśnienie, a powstające mykotoksyny nie są inaktywowane w procesie fermentacji.

W żywieniu świń, suszony wywar posiada dość zróżnicowaną wartość pokarmową (tab. 1).

 

Tabela 1. Skład podstawowy oraz zwartość niektórych substancji mineralnych wywaru z kukurydzy (DDGS) (dane z 35 wytwórni w USA)

 

Wartości średnie

Wartości graniczne

Sucha masa, %

89,22

87,5 – 92,2

Białko ogólne,%

30,92

28,33 – 33,74

Tłuszcz surowy,%

10,84

8,8 -12,56

Włókno surowe,%

7,20

5,55 -10,58

Popiół, %

6,0

2,97 – 7,57

Bezazotowe wyciągowe,%

34,26

41,85- 27,75

Wapń, %

0,07

0,02-0,51

Fosfor, %

0,77

0,42-1,06

Potas, %

1,01

0,45-1,33

Sód, %

0,18

0,02-0,52

 

Wpływ wieku prosiąt oraz innych czynników na efektywność profilaktyki swoistej mykoplazmowego zapalenia płuc u świń 4/2008

Zygmunt Pejsak

Państwowy Instytut Weterynaryjny

– Państwowy Instytut Badawczy w Puławach

 

Wpływ wieku prosiąt oraz innych czynników na efektywność profilaktyki swoistej mykoplazmowego zapalenia płuc u świń

 

Mykoplazmowe zapalenie płuc (mycoplasmal pneumoniae of swine – MPS), którego czynnikiem etiologicznym są bakterie Mycoplasma hyopneumoniae (Mhp) jest najczęściej rejestrowaną chorobą układu oddechowego świń.

 

W Wielkiej Brytanii chorobę tą stwierdza się w ponad 90% stad świń, zaś w stadach dotkniętych ostrą postacią tej choroby zmiany patologiczne typowe dla MPS stwierdza się w płucach u  ponad 90% ubijanych w wadze 80 – 90 kg tuczników. Podobna sytuacja ma miejsce w Polsce – przede wszystkim w gospodarstwach średnio i wielkotowarowych. Średnio zmiany zapalne w płucach stwierdza się u około 40 – 50%.

Mykoplazmy kolonizują drogi oddechowe kierując się w kierunku płuc, stopniowo uszkadzając mechanizm śluzowo-rzęskowy, co prowadzi do gromadzenia się elementów patogennych w przestrzeniach międzypęcherzykowych czego symptomem są zmiany patologiczne. Uszkodzenie obronnego mechanizmu rzęskowo-śluzowego ułatwia innym drobnoustrojom warunkowo-chorobotwórczym, w tym głównie bakteriom Pasteurella multocida zasiedlenie układu oddechowego. Drobnoustroje te izoluje się od około 40% świń wykazujących objawy chorobowe ze strony układu oddechowego. Wykazano, że w przypadku infekcji mieszanych wielkość makroskopowych zmian anatomopatologicznych ulega podwojeniu.

 

Objawy

            Generalnie, jednoważne zakażenia Mhp mają z reguły przebieg łagodny, wpływając na zahamowanie przyrostów masy ciała (m.c.) i wzrostu współczynnika wykorzystania paszy. Dopiero infekcje wtórne potęgują natężenie objawów klinicznych MPS prowadząc w skrajnych przypadkach do padnięć świń. Klinicznie MPS charakteryzuje się charakterystycznym kaszlem. Początkowo ma on charakter suchy, szczekliwy a następnie zmienia się na wilgotny. Typowe jest to, że kaszel pojawia się przede wszystkim rano, w czasie karmienia świń. Bardzo często występuje również po wysiłku. Jeżeli zwierzęta przepędzi się z kojca do kojca, wówczas kaszlą przez dłuższy czas, aby udrożnić drogi oddechowe i odkrztusić nadmiar wydzieliny wraz ze zniszczonymi komórkami nabłonka migawkowego.

            W czasie rozwijania się procesu zapalnego w płucach, zwierzęta wyraźnie wolniej rosną, a ich skóra traci połysk. Włosy ulegają nastroszeniu, kaszel staje się dużo częstszy i uporczywy. Pojawia się łatwy do zaobserwowania wypływ z nosa, oczu oraz zapalenie spojówek.

            Cechą typową dla mykoplazmowego zapalenia płuc jest to, że w kojcu może chorować tylko kilka zwierząt, bądź jakaś grupa, nigdy jednak nie chorują wszystkie świnie. W takiej sytuacji stwierdza się duże różnice w wielkości zwierząt, spowolnienie dynamiki przyrostów masy ciała świń odstających, a w konsekwencji zwiększone zużycie paszy i straty.

Różnice w rozwoju tuczników mogą sięgać kilku a nawet kilkunastu kilogramów, a stan taki może trwać bardzo długo aż do załamania się odporności u zwierząt i dołączenia się wtórnych infekcji. Występuje wtedy gorączka, silna duszność (sinica błon śluzowych) i brak apetytu.

            Część zakażonych mykoplazmami świń charłaczeje. Ich wygląd jest wtedy bardzo charakterystyczny: podkasany i mały brzuch, zapadnięte boki i duża, nieproporcjonalna głowa. Skóra takich zwierząt pokryta może być tzw. wypryskiem strupowatym podobnym do tego, który pojawia się przy smoleniu. Takie świnie są przez wiele tygodni źródłem zarazka dla pozostałych zwierząt w chlewni.

            Według wielu autorów przebieg oraz jakość zmian chorobowych zależy w dużej mierze od warunków środowiskowych chlewni. Jeżeli warunki są dobre to zwierzęta albo nie chorują w ogóle, albo zakażeniu ulegają tylko te najsłabsze, które po krótkiej kuracji powracają do zdrowia. W chlewniach o niskim standardzie, zaniedbanych choruje większość zwierząt a zmiany w płucach mogą sięgać 90%. Często jednak objawy mykoplazmowego zapalenia płuc mogą być przysłaniane objawami innych, wtórnych zakażeń np. na tle Actinobacillus pleuropneumoniae, Haemophilus parassuis, czy Pasteurella multocida.

            Określono korelację między wielkością zmian w płucach a przyrostami m.c. świń w ostatnich 4 tygodniach przed ubojem. Wykazano, że u około 30% tuczników proporcjonalnie do wzrostu wielkości zmian w płucach stwierdzono zahamowanie przyrostów m.c.

Konsekwencje wprowadzenia w Polsce zakazu stosowania w paszach dodatków GMO 4/2008

Robert Eckert

Instytut Zootechniki – Państwowy Instytut Badawczy w Balicach

 

Konsekwencje wprowadzenia w Polsce zakazu stosowania w paszach dodatków GMO


Od sierpnia tego roku obowiązywać ma nowa ustawa paszowa zakazująca stosowania w żywieniu zwierząt produktów GMO. Oznacza to zakaz stosowania w żywieniu świń transgenicznej soi, która jest znacznie tańsza od soi naturalnej. Jednocześnie nie będzie zakazu sprowadzania żywności z UE, a więc i mięsa wieprzowego pochodzącego od świń żywionych w innych krajach soją GMO. Grozić to może znacznym ograniczeniem produkcji świń w Polsce.

 

Zakaz wykorzystywania w produkcji rolniczej tzw. produktów GMO (organizmy genetycznie modyfikowane) dotyczy szeregu aspektów i dziedzin „przemysłu żywnościowego”. Przede wszystkim dla Czytelników tego czasopisma powinien kojarzyć się z zakazem wykorzystywania w żywieniu świń transgenicznej soi GMO. W przypadku produkcji drobiarskiej (brojlerów i jaj) również z zakazem stosowania w paszach odmian kukurydzy GMO. Dotyczy to też i innych gatunków zwierząt gospodarskich.

Nie chcę podejmować się dyskusji nad wpływem roślin genetycznie modyfikowanych na zdrowie człowieka czy też szerzej mówiąc na zmiany w zasobach przyrody nie tylko naszego kraju. Tu wspomogę się wypowiedziami autorytetów w tej dziedzinie, które zacytuję w dalszej części artykułu. Chciałbym natomiast zwrócić uwagę na konsekwencje podejmowanych decyzji. Szczególnie w kontekście funkcjonowania naszego rynku handlu mięsem w ogólnym systemie rynkowym Unii Europejskiej. Zaznaczam to specjalnie, gdyż poprzedni rząd przyjął stanowisko i usankcjonował je prawnie, ogłaszając nasz kraj wolnym od GMO. Problemem jest jednak to, że zapis prawny mówi wyraźnie (biorąc pod uwagę tylko produkcję trzody chlewnej) o zakazie produkcji świń w oparciu o pasze zawierające składniki roślin GMO. Ale nie ma uregulowań zakazujących sprowadzania mięsa wieprzowego z innych krajów, w których takie składniki paszy dla zwierząt się stosuje!!! Ta sytuacja jest niepokojąca, a nawet wręcz bardzo groźna dla producentów trzody chlewnej (jak również dla producentów drobiu). Głównie chodzi tu o termin wprowadzenia tego zakazu w Polsce w stosunku do innych krajów UE.

            Rozpatrzmy na początku samo zagadnienie wprowadzania nowych odmian roślin, typów i ras zwierząt w procesie rozwoju produkcji rolniczej na przestrzeni wielu lat. Produkcja zwierzęca właściwie od zawsze była uzależniona od możliwości zwiększenia produkcji roślinnej. Patrząc przez lata historii, okresy dobrobytu związane ze wzrostem produkcji roślinnej zawsze w konsekwencji niosły z sobą rozwój produkcji tłuszczu zwierzęcego, mięsa i mleka. Pomocne było tu wprowadzanie nowych technik uprawy roślin (choćby tzw. trójpolówka w Anglii w XVI w.).

Ale równie istotne było wprowadzanie nowych odmian roślin. Przecież uzyskanie obecnych plonów zbóż rzędu 80 – 100 q/ha nie byłoby możliwe tylko dzięki zastosowaniu bardzo dobrych nawozów. W czasach średniowiecza, aby uzyskać 100 kg zboża, trzeba było zasiać 50 kg zboża. W tym miejscu musiał wkroczyć człowiek, prowadząc ukierunkowaną selekcję. Posłużył się w tym celu zdolnością obserwacji, chęcią doświadczalnictwa i wieloma, podejrzewam, setkami tysięcy prób w hodowli poszczególnych gatunków zbóż. A więc, już od setek lat można mówić o pewnej manipulacji organizmami roślinnymi.

Technika inna, bardziej naturalna, polegająca głównie na „akceptacji” przez środowisko nowej odmiany roślin. Ale to na pewno też zmiana w kodzie genetycznym roślin wymuszona właśnie przez nas, przez człowieka. Już wtedy ingerowaliśmy w naturalne środowisko, tworząc nowe odmiany roślin i zwierząt. Skrajnym przykładem, podanym tu tylko dla ciekawości, było manipulowanie przy różnorodności odmian tulipanów w Holandii (XVII w.), co stało się zresztą chyba pierwszą tak dochodową działalnością „rzemiosła” w inżynierii genetycznej. Prawdziwym przełomem w produkcji bardziej wydajnych roślin było uzyskanie nowych odmian kukurydzy w USA (XIX w.). To również wynik ludzkiej pracy, długotrwałych badań, ale i też skutkujących ingerencją człowieka w skład genetyczny tych roślin. One z kolei wyparły pierwotne odmiany, które być może nie są już nawet do odtworzenia.

Podobnie postępowano ze zwierzętami. Przecież wystarczy porównać z obrazów, czy zdjęć stare typy krów, świń, owiec czy kur. Nawet do tych, które obecnie są chronione i objęte specjalnymi programami tzw. rezerw genetycznych. To przecież były całkiem inne zwierzęta. Nie mówiąc już o ich zdolnościach produkcyjnych. Krowy były w stanie produkować 800 – 1000 litrów mleka, a obecnie? Świnie rosły do masy 120 – 130 kg kilkanaście miesięcy, a nieraz i dłużej. A jeśli już piszemy o trzodzie chlewnej, to popatrzmy na świnie rasy pietrain. To przecież klasyczny przykład manipulacji człowieka w kodzie genetycznym tego gatunku. Przez wiele lat selekcjonowaliśmy zwierzęta, krzyżowaliśmy, aby uzyskać coraz bardziej odmienne osobniki i pozostawialiśmy te, które nas ludzi interesowały, nie patrząc na konieczność zachowania pewnego statusu w przyrodzie.

Tak więc nasza ingerencja w „inżynierię genetyczną” była cały czas obecna w trakcie doskonalenia produkcji rolniczej. Ten proces to jednak tylko intensywna selekcja i można go określić jako naturalny. Przy obecnych możliwościach biotechnologii sama metoda zapisu genetycznego roślin czy zwierząt jest już postrzegana całkowicie inaczej. Taką argumentację należy uwzględnić w sporze toczącym się już od wielu lat w Unii Europejskiej jak i na całym świecie.

Zagrożenia dla produkcji trzody chlewnej po wprowadzeniu zakazu stosowania GMO w paszach 4/2008

Andrzej Konarkowski, Poznań

 

Zagrożenia dla produkcji trzody chlewnej po wprowadzeniu zakazu stosowania GMO w paszach

Konferencja w Warszawie 18 marca 2008 r.

 

Z inicjatywy branżowych związków rolniczych, skupiających producentów zwierząt (Polski Związek Hodowców i Producentów Trzody Chlewnej POLSUS, Polski Związek Zrzeszeń Hodowców i Producentów Drobiu, Krajowa Rada Drobiarstwa – Izba Gospodarcza, Polskie Zrzeszenie Producentów Bydła Mięsnego) oraz producentów zbóż i pasz (Izba Zbożowo-Paszowa) przy współudziale Krajowej Rady Izb Rolniczych i Federacji Branżowych Związków Producentów Rolnych odbyła się 18 marca w gmachu Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi w Warszawie Konferencja „Zagrożenia dla hodowli i produkcji zwierząt gospodarskich wynikających z Ustawy o paszach (Dz. U. nr 144, poz. 1045 z dn. 22 lipca 2006 r.).

W obradach udział wzięli Marian Zalewski i Artur Ławniczak, Podsekretarze Stanu w MRiRW, Jan Krzysztof Ardanowski, Doradca Prezydenta RP, przedstawiciele środowisk naukowo – badawczych, reprezentanci władz branżowych związków rolniczych, a wśród nich dr Jan Biegniewski, Prezes Zarządu PZHiPTCh POLSUS i dr Tadeusz Blicharski, dyrektor Biura PZHiPTCh POLSUS, oraz rolnicy, w tym licznie przybyli członkowie władz regionalnych związków należących do PZHiPTCh POLSUS.

 

Ustawa paszowa zabrania stosowania GMO z dniem 12 sierpnia 2008 r.

 

Otwierając Konferencję dr Jan Biegniewski, Prezes Zarządu PZHiPTCh POLSUS stwierdził, że Ustawa o paszach, przyjęta w 2006 r. przez Sejm RP, była aktem prawnym oczekiwanym przez szeroką rzeszę rolników i producentów pasz oraz instytucje mające w obowiązku kontrolowanie procesu wytwarzania pasz w zgodności z zasadą zachowania najwyższego bezpieczeństwa nie tylko dla zdrowia zwierząt, ale zwłaszcza dla ludzi, spożywających produkty żywnościowe wytwarzane z wyprodukowanych zwierząt gospodarskich.

Posłowie Sejmu V kadencji uchwalając w 2006 r. Ustawę o paszach postanowili jednak zapisać w Art. 15, ust. 1 pkt 4 Ustawy, że zabrania się wytwarzania, wprowadzania do obrotu i stosowania w żywieniu zwierząt pasz genetycznie zmodyfikowanych oraz organizmów genetycznie zmodyfikowanych przeznaczonych do użytku paszowego, a jeśli ktokolwiek nie będzie przestrzegał postanowień Ustawy w tym zakresie, zostanie ukarany grzywną (Art. 53, ust. 1 pkt 5). Jednocześnie zakaz stosowania surowców GMO w paszach dla zwierząt został objęty dwuletnim moratorium (Art. 65).

 

350x470_baner_dsm-firmenich


Młyn paszowy
Trzoda Chlewna - Ogólnopolskie czasopismo dla producentów trzody, zootechników i lekarzy weterynarii
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.