skiold

Rozrzutniki obornika 4/2009

Janina Rudowicz-Nawrocka

Instytut Inżynierii Rolniczej

Uniwersytet Przyrodniczy w Poznaniu

 

Rozrzutniki obornika

 

Do maszyn niezbędnych w gospodarstwie, mimo że nie wykorzystywanych na co dzień, należą rozrzutniki obornika. Ich zadanie jest bardzo proste do określenia: rozwiezienie, rozdrobnienie i równomierne rozrzucenie obornika po polu. Jednak sposobów wykonania tego zadania może być kilka. Rynek zapewnia szeroką ofertę rozrzutników. Różnice tkwią w szczegółach, o których nie zawsze pamiętamy.

 

Postęp w rolnictwie i uzasadniona chęć zmiany sposobu życia rolników wymusza stosowanie maszyn wielofunkcyjnych, ale jednocześnie prostych w obsłudze i utrzymaniu oraz odpornych na uszkodzenia. Maszyny wielofunkcyjne są również korzystniejsze z ekonomicznego punktu widzenia.

 

Rozrzutniki uniwersalne

Rozrzutniki uniwersalne z reguły pozwalają na rozrzucanie obornika dowolnego pochodzenia, pomiotu kurzego i wapna, a także torfu, kompostu i odpadów ściekowych. Rozrzutniki mogą służyć również jako przyczepy do transportu płodów rolnych i innych materiałów, zarówno na terenie samego gospodarstwa, jak i na drogach publicznych. Dostępne są również rozwiązania, które pozwalają na wykorzystanie samego wózka nośnego jako podstawy dla innej maszyny, np. dla zbiornika wozu asenizacyjnego. Takie rozwiązania pozwalają na całoroczne wykorzystywanie maszyny.

Planując jednak wykorzystanie maszyny do rozrzucania innych materiałów niż obornik, czy jako przyczepę, warto dokładnie przyjrzeć się jej wyposażeniu i przygotowaniu do takiej pracy.

 

Jakość pracy rozrzutnika

Miarą oceny jakości pracy rozrzutnika jest jego szerokość robocza, zgodna z normą PN-EN 13080. Szerokość tą oblicza się zakładając, że współczynnik zmienności CV jest nie większy niż 30%. Współczynnik ten określa dopuszczalną nierównomierność pokrycia pola obornikiem. Gdyby wartość była większa niż 30% każdy rozrzutnik miałby większą szerokość roboczą, ale mniej równomierne byłoby rozłożenie obornika na polu, a to jest zdecydowanie niewłaściwe z punktu widzenia efektywności nawożenia oraz wymogów dotyczących ochrony środowiska.

Dostępne na rynku rozrzutniki charakteryzują się szerokością roboczą w zakresie od kilku do kilkunastu metrów. Testy przeprowadzane przez różne firmy i instytucje wykazały, że zazwyczaj tylko nieznacznie (np. o 1 m) szerokość ta  jest mniejsza od podawanej przez producentów. Różnice mogą wynikać z warunków pracy danej maszyny, różnic w ustawieniach oraz właściwościach materiałów do rozrzucenia. W każdej maszynie znajdują się mechanizmy, np. zapadkowo-korbkowe umożliwiające ustawianie dawki obornika na ha. Dawka uzależniona jest jednak również od prędkości roboczej ciągnika. Równomierność pokrycia i stała dawka nawozu to wyzwanie dla producentów.

Ważne jest, aby nie mylić szerokości roboczej z szerokością rozrzutu, która jest zdecydowanie wyższa, ale nie zapewnia równomierności pokrycia obornikiem.

 

 

Jaki zakwaszacz dla świń? 4/2009

Małgorzata Kasprowicz – Potocka

Katedra Żywienia Zwierząt i Gospodarki Paszowej, Uniwersytet Przyrodniczy w Poznaniu

 

Jaki zakwaszacz dla świń?

 

Poszukiwanie alternatywnych substancji, które mogłyby zastąpić paszowe stymulatory wzrostu spowodowało wzrost zainteresowania krótko- i średniołańcuchowymi kwasami organicznymi. Należą one bowiem do grupy związków naturalnych, ekologicznych i bezpiecznych. Stosowane mogą być jako konserwanty pasz, stabilizatory przemian w przewodzie pokarmowym i stymulatory wzrostu.

 

Dzięki wielokierunkowemu działaniu zakwaszacze bez trudu zdobyły rynek paszowy. W ich skład wchodzą bowiem głównie związki, których produkcja jest łatwa, szybka i mało kosztowna. W gotowych mieszankach pełnoporcjowych zakwaszacze stały się praktycznie „obowiązkowym” dodatkiem, szczególnie w żywieniu prosiąt. Jednak komercyjne mieszanki wieloskładnikowe wcale nie są tanie, a wielkie koncerny i wytwórnie pasz praktycznie nie pozostawiają hodowcy wyboru.

Czy jednak hodowca jest w stanie rzeczywiście uzyskać efekty, które obiecują producenci dodatków? Czym różnią się dodatki zakwaszające, od których „pęcznieje” rynek?

 

Na czym polega zadanie zakwaszaczy?

 

Podstawowym zadaniem zakwaszaczy jest obniżenie pH przewodu pokarmowego, szczególnie u prosiąt. Umożliwia to aktywację pepsynogenu i stymulację produkcji dwuwęglanów, wpływających na dalsze efektywne trawienie paszy w jelitach oraz ograniczenie namnażania się niekorzystnych bakterii. Najbardziej pożądane jest działanie zakwaszaczy w całym przewodzie pokarmowym a szczególnie w jelicie u świń, jednakże w rzeczywistości ich działanie jest silniejsze w początkowych odcinkach przewodu pokarmowego. Aby przesunąć centrum działania kwasów, stosuje się otoczkowanie kwasami tłuszczowymi pochodzenia roślinnego, co powoduje, że 30% kwasów ulega rozkładowi w żołądku a 70% w jelicie grubym i cienkim, gdzie ma miejsce właściwe wchłanianie składników pokarmowych i gdzie bytują bakterie (np. NUTRACID z matrycą z trójglicerydów). Mechanizm działania zakwaszaczy nie jest do końca wyjaśniony. Uważa się, że mogą one działać na różne sposoby, w zależności od właściwości chemicznych, takich jak siła kwasu, kwasowość, długość łańcucha, stała dysocjacji itd.

 

Oddziaływanie na mikroflorę przewodu pokarmowego zaobserwowano zarówno w przypadku kationu (proton wodorowy) jak i anionu (reszta kwasowa). Jony wodorowe zakwaszając treść żołądka stymulują działanie pepsyny i poprawiają trawienie białka, co jest istotne przy stosowaniu tańszych, mniej wartościowych komponentów paszowych, obniżając jednocześnie zużycie paszy na kilogram przyrostu. Aniony natomiast, poprzez kompleksowanie mikroelementów, zwiększają ich absorpcję. Ponadto, kwasy organiczne o krótkim łańcuchu węglowym (np. kwas mrówkowy) mogą penetrować ścianę komórkową bakterii i dysocjować w jej wnętrzu w warunkach obojętnego pH. Podczas eliminacji jonów wodorowych z komórki, następuje wykorzystanie energii, co prowadzi do śmierci bakterii. Kwasy organiczne mogą także blokować replikację bakterii poprzez uszkodzenie syntezy DNA przez reszty kwasowe. Dzięki ograniczeniu rozwoju patogennych bakterii, zakwaszacze ograniczają przypadki występowania biegunek w okresie okołoodsadzeniowym oraz zmniejszają śmiertelność prosiąt.

Streptokokoza u świń 5/2009

Piotr Kołodziejczyk

San-Vit Gniezno

 

Streptokokoza u świń

 

Streptokokoza świń jest chorobą wywołaną infekcją drobnoustrojami z gatunku Streptococcus suis. Ekonomiczne skutki występowania tej jednostki chorobowej wynikają nie tyle z padnięć zwierząt, które nie są liczne, co z zahamowania rozwoju i przyrostów masy ciała oraz wysokich kosztów leczenia. W ostatnich latach obserwowany jest w Polsce wyraźny wzrost zachorowań na streptokokozę, szczególnie w rejonach, w których prowadzony jest intensywny chów trzody chlewnej.

 

Choroba jest powszechnie znana, występuje zarówno w gospodarstwach średnio- jak i wielkotowarowych. Straty wywoływane przez streptokokozę występują głównie u prosiąt osesków i zazwyczaj nie przekraczają 5%. Coraz częściej jednak przypadki omawianej jednostki chorobowej obserwuje się również w grupach prosiąt odsadzonych, warchlaków i tuczników.

Liczne badania bakteriologiczne wykonywane w wielu dobrych laboratoriach dowodzą, że czynnikiem etiologicznym streptokokozy świń, po ich odsadzeniu od matek, są zazwyczaj alfa i beta hemolityczne (powodujące rozkład hemoglobiny) szczepy należące do typu 2 – grupa D, podgrupa R –Streptococcus suis. Paciorkowce, które należą do typu 2 mogą być przyczyną różnych objawów klinicznych, przejawiających się zapaleniem opon mózgowych, płuc, stawów, wsierdzia, błon surowiczych, a niekiedy mogą nawet prowadzić do poronień. Obserwacje ostatnich lat wskazują, że szczególnie często paciorkowce izoluje się z chorobowo zmienionych płuc, mózgu i migdałków. Te ostatnie nie są jednak najlepszym materiałem do izolacji, gdyż wyosobnione z nich serotypy Streptococcus suis zazwyczaj nie są zgodne z tymi, które izoluje się z narządów docelowych.

            Ze względu na bardzo duże zróżnicowanie serotypoweStreptococcus suis – 37 różnych serotypów – jak dotychczas nie opracowano idealnej szczepionki chroniącej przed zakażeniem wszystkimi serotypami paciorkowców.

Streptokoki a wśród nich także Streptococcus suis są drobnoustrojami bardzo rozpowszechnionymi w środowisku. Miejsca, w których przebywają zwierzęta są z całą pewnością rezerwuarem tych zarazków w przyrodzie. Można zatem przyjąć hipotezę, że chlewnie są trwale zakażone niektórymi gatunkami Streptococcus sp. Wydaje się, że najbardziej prawdopodobnym miejscem wniknięcia zarazka do organizmu wrażliwego zwierzęcia jest rana. Zarazek wraz z krwioobiegiem przenika do nerek, płuc, także do innych narządów wewnętrznych, często atakuje również stawy oraz opony mózgowe. Innym bardzo ważnym źródłem zakażenia są zwierzęta chore, szczególnie zwierzęta chorujące na postać płucną. Ze względu na to, że Streptococcus suis jest drobnoustrojem mało wrażliwym na warunki środowiska zewnętrznego i stosunkowo wolno ginie poza organizmem zwierzęcia, inne źródła zakażenia (np. możliwość przeniesienia zarazka poprzez obsługę, sprzęt, środki transportu itp.) odgrywać mogą nie małe znaczenie w szerzeniu się omawianej jednostki chorobowej.        

Warto pamiętać o tym, że paciorkowce mają znaczną zdolność do zasiedlania organizmu młodych prosiąt już w pierwszych dniach ich życia, nawet wtedy, gdy posiadają one wysoki poziom pochodzących od ich matek przeciwciał biernych (przeciwciała siarowe). Niektórzy twierdzą nawet, że wysokość odsetka prosiąt, u których doszło do zasiedlenia i namnożenia się bakterii z rodzaju Streptococcus może być powodem ujawnienia się choroby w okresie po odsadzeniu. Im mniejszy jest stopień zakażenia prosiąt przy matce – tym większe są szanse infekcji tuż po odsadzeniu, kiedy poziom odporności biernej u prosiąt jest bardzo niski. Dowiedziono, że kolonizacja paciorkowcami organizmu 7-dniowych świń ograniczyła u nich występowanie objawów streptokokozy w okresie okołoodsadzeniowym. Wydaje się zatem, że kolonizacja organizmu osesków Streptococcus suis typ 2 umożliwia im dostateczny rozwój odporności czynnej już w okresie przedodsadzeniowym.

 

 

Muchy – jeden z czynników zagrażających biobezpieczeństwu w utrzymaniu zwierząt 5/2009

Tadeusz Bakuła

Katedra Prewencji Weterynaryjnej i Higieny Pasz

Wydział Medycyny Weterynaryjnej Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie

 

 

Muchy – jeden z czynników zagrażających biobezpieczeństwu w utrzymaniu zwierząt

 

Kilka uwag, o biologii i zachowaniu się much, mogących pomóc w podejmowaniu działań zmierzających do utrzymania pod kontrolą populacji tych owadów w budynkach inwentarskich

 

            Muchy występujące w pomieszczeniach dla zwierząt to najczęściej muchy domowe (mucha domowa Musca domestica). Stwierdza się również często muchę burczało (niebieska) (Calliphora vomitoria), muchę zieloną (Lucilla sericata) i wiele innych. Spośród licznej grupy much kłujących, czyli krwiopijnych atakujących ludzi i zwierzęta na uwagę zasługuje bolimuszka kleparka (Stomoxys calcitrans).

            Muchy są aktywne w dzień, lubią ciepłe nasłonecznione powierzchnie. Podczas nocy lub w chłodne dni muchy zazwyczaj odpoczywają na zewnątrz budynków na roślinach, na ziemi, różnych przedmiotach, ścianach i stropach budynków i innych ukrytych miejscach. W pomieszczeniach na: podłogach, ścianach, sufitach. Muchy wybierają okna i ich okolice, nasłonecznione części ścian ich pęknięcia, załamania i krawędzie, kojce, lampy, urządzenia grzewcze, przegrody, drabiny i słupy nośne oraz cienkie przedmioty takie jak kable, rury i przewody instalacyjne. Najchętniej przebywają blisko źródła pożywienia w otoczeniu zwierząt lub bezpośrednio na nich, w pomieszczeniach najczęściej na wysokości 150–350 cm od podłoża.

            Osobniki dorosłe w postaci stadium imago, rzadziej poczwarki i larwy przede wszystkim zimują w pomieszczeniach zamkniętych. W okresie zimy nie odżywiają się i nie rozmnażają. Tylko w ogrzewanych budynkach, pomieszczeniach inwentarskich (np.: w chlewniach dla loch czy prosiąt) muchy rozmnażają się przez cały rok, dając wiele pokoleń. Czas rozwoju jednego pokolenia muchy zależy od temperatury i waha się od kilku dni do 2 miesięcy. Muchy pojawiają się w naszych pomieszczeniach już w kwietniu/maju, ale w większych ilościach występują latem (w miesiącach czerwiec – sierpień).

 

            Muchy są ciepłolubne, optymalna temperatura otoczenia, w której aktywnie żerują i rozmnażają się wynosi 25-28°C. W temperaturze 7-8°C muchy są nieruchome, w 9°C pełzają, a fruwają dopiero powyżej 12°C, jaja składają w temperaturze powyżej 17-18°C. W ciągu życia, dorosła mucha (latem żyje około 30 dni), w sprzyjających warunkach samica może składać jaja nawet co 2-4 dni, jednorazowo ok. 100, w ciągu całego życia do 600-2000 sztuk. Główne miejsca składania jaj w chlewniach to kał, obornik i gnojowica, w gospodarstwach domowych to śmieci, śmietniki, kompostowniki, zsypy, odpady kuchenne itp. Jaja są białe, owalne, długości 1-1,5 mm. Na jaja nie działają środki chemiczne. Po upływie 24 godzin wylęgają się larwy o charakterystycznym, z przodu stożkowo zwężonym kształcie. Szybkość ich rozwoju uzależniona jest od temperatury, w temperaturze 17-20°C larwy rozwijają się już po 8-15 godzinach. W jednym kilogramie świńskiego nawozu stwierdzono obecność 15 000 larw. Świeżo wylęgłe larwy są żółte i przejrzyste, mają długość 12-15 mm. Larwy pobierają pokarm płynny. Larwy są bardzo wrażliwe na światło, są odporne na wahania temperatury, natomiast są wrażliwe na substancje i środowisko kwaśne i brak tlenu. W trzecim stadium larwy opuszczają środowisko wilgotne i przenoszą się do suchego, wchodzą w szpary w ścianach, opakowania, suchy nawóz, piasek, itp. Trzecia wylinka twardnieje i daje chroniącą przed szkodliwym wpływem środowiska osłonkę (bobówka). W temperaturze 20°C przepoczwarzenie trwa około 5 dni. Poczwarki są wrażliwe na wysoką wilgotność i temperaturę powyżej 34°C. Samice mogą kopulować już pierwszego dnia po wyjściu z poczwarki (najczęściej 5-7 dnia), kopulują jeden raz. Samce kopulują wiele razy z różnymi samicami. Każdego roku mucha daje kilka generacji, rozrodczość jej jest olbrzymia, jedna para much może dać rocznie biliony potomstwa.

Znaczenie tłuszczów w żywieniu loch 5/2009

Krzysztof Lipiński

Instytut Żywienia Zwierząt i Paszoznawstwa,

Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie

 

Znaczenie tłuszczów w żywieniu loch

 

Postęp w produkcji świń związany jest m.in. ze wzrostem produkcyjności loch. Obecnie utrzymywane rasy świń są bardziej mięsne, a lochy charakteryzują się większą masą ciała w fazie krycia. Z tego względu potrzeby bytowe loch są większe w porównaniu ze zwierzętami, które były utrzymywane dawniej. Ponadto, pomimo zmniejszonego apetytu, lochy produkują obecnie do 30% więcej mleka. Jednocześnie skróceniu uległ czas laktacji.

 

Wymienione we wstępie uwarunkowania powodują, że utrzymanie zrównoważonego bilansu składników pokarmowych (zapotrzebowanie – pobranie w paszy) jest w wielu przypadkach niemożliwe. W takiej sytuacji lochy korzystają z rezerw organizmu, co prowadzi do spadku masy ciała. Wiele badań wskazuje, że nadmierna utrata masy ciała w laktacji, zwłaszcza u loch pierwiastek, ma negatywny wpływ na późniejszą użytkowość.

Żywienie i warunki utrzymania są czynnikami umożliwiającym uzyskanie wysokiej produkcyjności współczesnych świń, charakteryzujących się wysokim potencjałem genetycznym. W przypadku loch prośnych obowiązuje zasada stosunkowo oszczędnego żywienia, szczególnie dotyczy to dostarczanej energii. Lochy prośne otrzymujące paszę do woli, pobierają więcej energii niż wynoszą ich potrzeby bytowe i zapotrzebowanie związane z rozwojem płodów, w efekcie zwiększa się odłożenie tłuszczu i białka ciała. Jeżeli w okresie ciąży wzrasta pobranie energii, a przyrost masy ciała jest większy ponad normę, ma to ujemny wpływ na późniejszą laktację.

Z kolei, jeżeli pobranie energii w paszy w okresie laktacji nie jest adekwatne do rosnących potrzeb bytowych i produkcyjnych, to lochy zaczynają korzystać z rezerw ciała. Prowadzi to do zmniejszenia masy ciała karmiących loch. U utrzymywanych obecnie loch straty masy ciała na poziomie 10 kg w czasie laktacji są do zaakceptowania. Większe ubytki masy ciała, zwłaszcza u pierwiastek, prowadzą do wyraźnego pogorszenia kondycji, co wpływa niekorzystnie na wyniki produkcyjne w kolejnych cyklach produkcyjnych. Zapotrzebowanie loch na energię w okresie późnej ciąży jest również stosunkowo wysokie, a intensywne żywienie w tym okresie nie ma ujemnego wpływu na produkcyjność loch w czasie laktacji.

W żywieniu loch karmiących i wysoko prośnych typowe mieszanki zawierają 12,5-13,5 MJ EM/kg. Uwzględniając duże zapotrzebowanie energetyczne obecnie utrzymywanych loch oraz negatywny wpływ ubytków masy w laktacji na produkcyjność, niezależnie od konieczności maksymalizacji pobrania paszy, poziom energii w mieszankach powinien wynosić nawet 13,5-14,0 MJ/kg.

 

Przy zastosowaniu tradycyjnych komponentów paszowych dostarczenie wymaganej ilości energii jest często niemożliwe. Wartość energetyczną dawek można łatwo zwiększyć przez wprowadzenie dodatku tłuszczu. Z tego względu wzrasta zainteresowanie natłuszczaniem mieszanek dla świń. Stosowanie tłuszczu w mieszankach wpływa korzystnie na przyrosty masy ciała i wykorzystanie paszy u rosnących świń, a u loch może być czynnikiem zmniejszającym straty masy ciała w czasie laktacji, zwiększa zawartość energii w mleku, przez co wpływa korzystnie na wyniki odchowu prosiąt.

350x470_baner_dsm-firmenich


Młyn paszowy
Trzoda Chlewna - Ogólnopolskie czasopismo dla producentów trzody, zootechników i lekarzy weterynarii
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.