1200x250_baner_duchman
1200x250_baner_topigs
1200x250_baner_miya_gold
biopoint1200
004 AG-PROJEKT 2025-04a

Prowadzenie działu oproszeń 2/2008

Robert Eckert

Instytut Zootechniki – PIB w Krakowie

 

Prowadzenie działu oproszeń

 

Ze względu na koszt utrzymania stanowisk porodowych, porodówka powinna być jak najefektywniej wykorzystywana. W praktyce na jednym stanowisku powinno rocznie rodzić się 6 – 7 miotów. Wymaga to bardzo dobrej organizacji pracy w fermie i zaplanowania właściwej liczby loch w stadzie. Obecne rozwiązania kojców porodowych są bardziej przyjazne dla loch i prosiąt. A rozwiązania urządzeń grzewczych jak i wentylacyjnych pozwalają na stworzenie w porodówkach bardzo dobrych warunków mikroklimatycznych lochom i prosiętom.

 

Porodówka to miejsce w strukturze organizacyjnej fermy, gdzie finalizuje się szereg wcześniejszych trudnych zabiegów. Myślę to o terminowym zapłodnieniu lochy, przygotowaniu lochy do porodu i przygotowaniu lochy do karmienia prosiąt. Właściwe podejście do tego okresu produkcyjnego lochy jak i odchowu prosiąt, jest więc konsekwencją wcześniejszych starań o uzyskanie dużej liczby prosiąt i ich dobre odchowanie.

Dotyczy to zarówno małych obiektów, gdzie znajdują się 2 – 3 kojce porodowe jak i większych z wydzielonymi działami produkcyjnymi. Główną myślą przy organizacji porodówki powinno być stworzenie właściwych warunków lochom w czasie porodu i w czasie odchowu prosiąt. Ta część produkcji wymaga spokoju i zastosowania nawet kosztownych rozwiązań, aby ten spokój zapewnić. Szczególnie dobrze widoczne jest to w większych fermach, gdzie w budynku porodówki mieści się kilka oddzielnych komór. A w każdej z nich znajdują się lochy oczekujące na poród lub lochy z prosiętami w różnym wieku. W każdej z tych komór panuje cisza, nawet w przypadku wejścia obcej osoby. Tylko w przypadku starszych prosiąt częściej można spotkać się z reakcją pełnego zaciekawienia ruchu w kojcu.

Większość czasu prosięta i matki spędzają śpiąc, z przerwami na karmienie i pojenie. Do takiego rytmu należy dążyć – stworzenia warunków do odpoczynku i karmienia. Przygotowując budynek pod kątem utrzymywania loch karmiących, należy mieć to na względzie. Jak najmniej niepotrzebnego ruchu, choć obecność człowieka jest tam konieczna, ale pod kątem obserwacji zwierząt i wykonywania szeregu różnych zabiegów a jest ich niemało w tym dziale. Najczęściej prowadzący fermę starają się zatrudniać w tych działach kobiety. Ze zrozumiałych względów są to zazwyczaj słuszne decyzje. Kobiety chętniej opiekują się małymi zwierzętami, aniżeli większymi. Chętniej niż mężczyźni wykazują swoją inwencję przy poprawie organizowania pracy przy małych prosiętach.

 

Wykorzystanie stanowisk porodowych

 

Obojętnie jakiego typu, kojce porodowe są kosztowne a właściwa obsługa zwierząt chyba jeszcze bardziej. Stąd stanowiska te w fermie są najdroższe i powinny być jak najefektywniej wykorzystywane. Policzmy jak powinien wyglądać właściwy cykl wykorzystania kojca porodowego:

– 1 tydzień przed porodem lochy zasiedlanie kojca

– 4 tygodnie okres karmienia prosiąt

– 0,5 tygodnia mycie i dezynfekcja kojca.

Daje to łącznie 5,5 tygodnia zajęcia kojca porodowego dla urodzenia i odchowania 1 miotu. Teoretycznie, biorąc pod uwagę 52 tygodnie w roku, kojec porodowy powinno się wykorzystywać ponad 9 razy w roku. To całkowicie nierealny wskaźnik, ale dający obraz możliwości organizacyjnych. Najczęściej, w dobrze funkcjonujących fermach, kojec porodowy wykorzystywany jest 6 – 7 razy do roku.

Dość często zdarzało się, że ferma była wyposażona w zbyt dużą liczbę kojców i do tej liczby kojców „dopasowywała” wielkość stada. Obecnie większość ferm ma odpowiednią liczbę kojców porodowych do liczby loch w stadzie, wybierając raczej problem z nadmiarem loch rodzących aniżeli z pustymi kojcami porodowymi. To słuszne założenie, bowiem zawsze znajdzie się jakieś rozwiązanie, aby prośna locha mogła urodzić miot. Natomiast w przypadku zbyt często pustych kojców, oczekujących na lochy, trudno cokolwiek zrobić, gdy brakuje loch mających właśnie rodzić.

Jak obliczyć właściwą liczbę kojców, zilustrować może przykład na 20 loch w stadzie. Gdy założymy, że cykl lochy w stadzie kształtuje się na poziomie 2,2 miotu/rok, to w fermie na 20 loch powinniśmy otrzymać w ciągu roku 20 loch x 2,2 = 44 mioty. Następnie obliczamy okres użytkowania kojca 28 dni laktacji + 7 dni na wprowadzenie loch przed porodem + 3 dni na mycie i odpoczynek = 38 dni. Tak więc, gdy pomnożymy 38 dni x 44 mioty, otrzymamy 1672 dni użytkowania kojców porodowych. Dzieląc tą wartość przez 365 dni w roku, otrzymamy potrzebną dla tego stada liczbę kojców porodowych 4,58. A więc dla stada liczącego 20 loch i pracującego w rytmie 28 dni okresu karmienia potrzebnych jest 5 kojców porodowych. W przypadku wydłużenia okresu karmienia, liczba potrzebnych kojców porodowych będzie wzrastała, choć, dokładnie licząc, będą to wartości dziesiętne po przecinku.

 

Serologiczne rozpoznawanie zespołu rozrodczo-oddechowego świń (PRRS) 3/2008

Tomasz Stadejek

Państwowy Instytut Weterynaryjny w Puławach

Zakład Chorób Świń

Laboratorium Referencyjne OIE ds. PRRS

 

Serologiczne rozpoznawanie zespołu rozrodczo-oddechowego świń (PRRS)

 

Zespół rozrodczo-oddechowy świń (porcine reproductive and respiratory syndrome – PRRS) pojawił się w Europie, Ameryce Północnej i Azji na przełomie lat 80-tych i 90-tych XX wieku. Stale uważany jest za główną przyczynę strat producentów trzody chlewnej na całym świecie.

 

Objawy kliniczne tej wirusowej choroby zależą w największym stopniu od tego jakie świnie ulegają zakażeniu wirusem. W przypadku wrażliwych loszek lub loch objawy kliniczne to obniżona skuteczność krycia, przedwczesne porody lub ronienie w końcowej fazie ciąży, rodzenie się słabych prosiąt. Niekiedy objawy te są zauważalne dopiero po dokładnej analizie danych dotyczących wydajności rozrodu. W przypadku zakażenia prosiąt czy warchlaków mogą występować zaburzenia ze strony układu oddechowego. W tym wypadku objawy mogą być wywołane nie tylko zakażeniem PRRSV ale również drobnoustrojami towarzyszącymi. W przypadku ferm o wysokim statusie zdrowotnym objawy te mogą być łagodne.

Objawy ze strony układu rozrodczego są zależne również od tego czy wirus zakaża stado pozbawione odporności na PRRSV, czy też jest to stado, gdzie wirus uprzednio już był wykryty. W pierwszym przypadku słabiej lub silnie wyrażone zaburzenia mogą wystąpić u wszystkich loch stada podstawowego. W drugim natomiast mogą być najwyraźniejsze u nowo wprowadzonych loszek remontowych. Wynika to z faktu, że zwykle lochy po przechorowaniu zakażenia są odporne na powtórny kontakt z wirusem i stado ulega stabilizacji a krążenie wirusa utrzymuje się jedynie wśród warchlaków i na tuczu. Objawy u loch będą zależne również od fazy ciąży w jakiej doszło do zakażenia. W zasadzie typowe objawy PRRS (ronienie, rodzenie martwych lub słabych prosiąt) mogą wystąpić jedynie w przypadku zakażenia loch w trzecim trymestrze ciąży. Wcześniejsza infekcja przebiega bezobjawowo.

 Wirus PRRS jest nie tylko czynnikiem etiologicznym tego syndromu ale prawdopodobnie również bierze udział jako czynnik dodatkowy w innych chorobach, spośród których należy wymienić poodsadzeniowy, wielonarządowy zespół wyniszczający (PMWS). Chociaż nie wyjaśniono dokładnie mechanizmów tej zależności, to PMWS występuje znacznie częściej, lub przybiera znacznie ostrzejszą formę w stadach, gdzie krąży PRRSV.

Duże straty związane z PRRS i innymi chorobami, gdzie PRRSV bierze udział, często skłaniają hodowców do podejmowania wysiłków zmierzających do zwalczania wirusa zarówno przy użyciu metod organizacyjnych jak i szczepień. Wszelkie działania w tym kierunku bezwzględnie muszą być oparte na właściwym rozpoznaniu laboratoryjnym. Objawy kliniczne mogą jedynie nasuwać podejrzenie choroby, ponieważ nie są charakterystyczne. W rozpoznawaniu zakażeń PRRSV możliwe jest zastosowanie wielu różnych technik laboratoryjnych wykrywających wirusa, jego białka czy RNA, lub przeciwciała skierowane przeciw jego antygenom. Ze względu na szybkość i stosunkowo niski koszt badania najpowszechniej stosowany jest test ELISA. Należy jednak pamiętać, że badanie serologiczne pozwala na retrospektywną ocenę sytuacji. Swoiste przeciwciała wykrywane są najwcześniej w około 14 dni po zakażeniu wirusem a następnie zanikają po 4 – 6 miesiącach. Na serokonwersję wpływają takie czynniki jak szczep wirusa, jego dawka, droga zakażenia, wiek świni i obecność czynników immunomodulujących.

Badanie serologiczne odpowiedniej liczby surowic dostarcza precyzyjnych informacji, nie tylko potwierdzających występowanie klinicznej postaci PRRS, ale również umożliwiających w przybliżeniu określić na jakim etapie zakażenia znajduje się stado (faza ostra czy przewlekła, stado niestabilne czy stabilne). Badania serologiczne są pomocne również przy ocenie skuteczności aklimatyzacji loszek. Obecność przeciwciał jest dowodem, że aklimatyzowane zwierzęta uległy zakażeniu wirusem. Po upływie kilku tygodni od wykrycia przeciwciał takie loszki najprawdopodobniej zwalczyły zakażenie, uodporniły się i bezpiecznie mogą być włączone do stada podstawowego, nawet jeśli jest ono niestabilne.

 

Co przemawia za tym, że wracamy do żywienia świń paszą płynną? 3/2008

Paweł Gajewczyk

Uniwersytet Przyrodniczy we Wrocławiu

 

Co przemawia za tym, że wracamy do żywienia świń paszą płynną?

 

W Europie i w Azji, w przeciwieństwie do państw amerykańskich, w przydomowym chowie przez wieki świnie zawsze żywiono systemem na mokro. Podstawą żywienia świń w obu Amerykach już od samego początku zainicjowanej hodowli świń były kukurydza i soja, łatwo bilansujące się pasze, które tradycyjnie podaje się im w przydomowym chowie bez moczenia.

 

W Azji i w Europie dawka żywieniowa składała się zawsze z różnych komponentów pasz dostępnych w gospodarstwie. Jeszcze w połowie XX wieku głównymi paszami w żywieniu świń w Europie były okopowe (ziemniaki, buraki, brukiew itp.), zielonki oraz odpadki kuchenne i w minimalnych ilościach śruty zbożowe. Z chwilą intensyfikacji produkcji świń i rozwoju firm paszowych w Europie coraz to więcej gospodarstw i ferm przechodziło na łatwe żywienie – systemem „na sucho” dawkowanym lub ad libitum (do woli). Przykładem zachowania w dużych fermach żywienia świń systemem na mokro są takie kraje w Europie, jak: Holandia, Wielka Brytania i Dania, w których to od 20 do 40% gospodarstw zajmujących się produkcją świń żywi je paszą płynną. W tym miejscu nasuwa się pytanie, co skłoniło gospodarstwa do stosowania takiego sposobu żywienia? Odpowiedź na pytanie może być prosta, ponieważ istnieją argumenty przemawiające właśnie za takim sposobem żywienia świń. Należy spośród nich wymienić:

a)   karmę płynną gotową możemy sporządzić z produktów zastępczych (tańsze komponenty),

b)   przy pomocy takiego żywienia racjonuje się paszę, szczególnie w końcowej fazie tuczu, aby nie dochodziło do nadmiernego otłuszczenia się świń,

c)   w dużych fermach system żywienia na mokro można skomputeryzować,

d)   zmniejszenie strat paszy w postaci pyłu, jak to ma miejsce przy żywieniu na sucho, co niekorzystnie wpływa z czasem na zdrowie zwierząt – poprawa dobrostanu,

e)   w wielu opracowaniach naukowych mówi się o uzyskiwaniu korzystniejszego współczynnika wykorzystania paszy przez warchlaki i tuczniki przy zastosowaniu żywienia na mokro,

f)    podkreśla się też elastyczność zużycia surowca (możliwość wykorzystania bardziej ekonomicznych źródeł paszy), a co za tym idzie zmniejszenie kosztu produkcji kilograma przyrostu masy ciała,

g)   mamy do czynienia z wygodniejszą manipulacją paszami (system może działać zarówno jako sposób mieszania, jak też dystrybucji paszy),

h)   obserwujemy większą dokładność racjonowania paszy (sterowanie komputerowe zapewnia tę dokładność, trudną do uzyskania w systemach żywienia paszą suchą),

i)    lepsze spożycie suchej masy w grupach problemowych świń, (np. prosiąt odsadzonych oraz loch karmiących),

j)    zwiększone tempo pobierania paszy w systemie elektronicznego nadzoru karmienia świń przez lochy ciężarne, co w konsekwencji wpływa na zmniejszenie wydatków na sprzęt komputerowy, w przeliczeniu na lochę.

Z przeprowadzonych przez Pattersona (1989) badań wynikało, że największe średnie dzienne przyrosty masy ciała w tuczu uzyskiwały tuczniki żywione paszą mokrą, a najmniejsze świnie żywione na sucho mieszanką pełnoporcjową paszy treściwej w postaci śruty. Pośrednie wyniki w zakresie tempa wzrostu w tuczu uzyskiwano przy żywieniu na sucho paszą granulowaną.

W najnowszym numerze Agrifuture jest wzmianka o bardzo dobrym wykorzystaniu paszy płynnej przez tuczniki w fermach duńskich. Chodzi o restrykcyjne żywienie świń systemem na mokro. Zasługą pani Ani Pederson i jej współpracowników jest to, że zaproponowali oni moczenie śrut zbożowych wodą na 2,5 godziny przed odpasem świń. Program wdrożeniowy tego przedsięwzięcia był realizowany w 100 stadach świń, w których stwierdzono wykorzystanie paszy na przyrost 1 kg masy ciała w granicach 2,57 kg. W tym samym czasie w wytypowanych przez DPP (Danish Pig Production) fermach kontrolnych, gdzie nie stosowano 2,5 godzinnego moczenia śrut zbożowych uzyskano wynik konwersji paszy w granicach 2,72 kg na 1 kg przyrostu masy ciała. Obecnie w Danii 40% ferm trzody chlewnej stosuje żywienie na mokro, posługując się przy tym systemem komputerowym zarówno w przygotowaniu, jak też zadawaniu paszy do koryt.

 

Suszony wywar gorzelniany (DDGS) w żywieniu świń 3/2008

Ewa Hanczakowska

Dział Żywienia Zwierząt i Paszoznawstwa

Instytut Zootechniki – PIB w Krakowie

 

Suszony wywar gorzelniany (DDGS) w żywieniu świń

 

Wywar gorzelniany jest produktem ubocznym powstającym przy wytwarzaniu alkoholu etylowego (etanolu), a więc jego ilość zależy od skali produkcji spirytusu. Alkohol etylowy spożywczy i techniczny wytwarzany jest z ziemniaków, buraków, pszenicy, kukurydzy lub żyta. Najwyższą wydajność z hektara uzyskiwana jest przy produkcji z buraków, ale najbardziej ekonomiczna jest produkcja z kukurydzy.

 

Wobec przewidywanego wzrostu zastosowania etanolu jako biopaliwa, czyli naturalnego dodatku do benzyny, czego wymagają od nas międzynarodowe porozumienia, najprawdopodobniej właśnie kukurydza będzie rośliną uprawianą z przeznaczeniem do jego produkcji. Z tony ziarna kukurydzy otrzymać można około 400 litrów etanolu, co przy plonie 8 ton z hektara daje mniej więcej 3000 litrów biopaliwa. Zdolności produkcyjne bioetanolu w Polsce szacuje się na ponad 120 tysięcy ton.

Przy takiej skali produkcji znaczenia nabiera problem zagospodarowania produktu ubocznego pozostałego z ziarna po fermentacji, czyli tzw. wywaru. Może on stanowić wartościową paszę dla zwierząt gospodarskich, niestety bezpośrednio po produkcji jako wywar płynny zawiera 5 – 8% suchej masy, w związku z czym okres jego przydatności do spożycia jest krótki, gdyż łatwo atakują go pleśnie. Można wykorzystywać w żywieniu świń częściowo odsączony wywar, ale po oddzieleniu wywaru pozostaje frakcja płynna. Zagospodarowanie frakcji płynnej stanowi duże obciążenie dla środowiska, gdyż często wylewana jest ona bezpośrednio na pola jako nawóz. Ponieważ w bliskiej okolicy gorzelni na ogół brak dużych ferm zwierzęcych mogących wykorzystać cały świeży wywar, jako najlepszy sposób konserwacji pozostaje suszenie. W nowoczesnych zakładach produkcyjnych frakcja płynna bogata w witaminy, składniki mineralne oraz tłuszcz zagęszczana jest w wyparkach próżniowych do konsystencji syropu i następnie suszona wraz z wywarem. Polska nazwa tego produktu powinna brzmieć: suszony wywar gorzelniany z substancjami rozpuszczalnymi. Nazwa ta nie wydaje się praktyczna i w literaturze stosuje się najczęściej skrót nazwy angielskiej: DDGS (od Distiller’s Dried Grains with Solubles, co oznacza dokładnie to samo co przytoczona wyżej nazwa polska). Dla uproszczenia w dalszym ciągu artykułu używać będziemy tego właśnie skrótu.

Głównym producentem DDGS są Stany Zjednoczone, gdzie rocznie uzyskuje się 3,2 – 3,5 mln ton suszonego wywaru, który w 98% produkowany jest w dużych zakładach, a tylko 1 – 2% w małych gorzelniach. W znacznej części (około 700 tys. ton) wywar ten eksportowany jest do Europy jako pasza dla zwierząt gospodarskich. Suszony wywar zużywany jest w USA w 80% w żywieniu bydła. Nowoczesna technologia produkcji spirytusu umożliwia osiąganie wywaru o znacznie korzystniejszych parametrach niż w małych gorzelniach, stąd produkt ten może być również stosowany dla świń i drobiu.

DDGS jest najlepszym dostępnym obecnie produktem zawierającym pełny suszony wywar.Zawiera on mniej węglowodanów niż świeże ziarno (ulegają one przetworzeniu na alkohol), ale sporo białka – około 30% w suchej masie oraz tłuszczu – około 10%. Z powodu kompletnej fermentacji w czasie produkcji, procentowa zawartość tłuszczu, aminokwasów, soli mineralnych i witamin w DDGS jest prawie 3-krotnie wyższa niż w ziarnie kukurydzy. Wyjątek stanowi energia metaboliczna, której poziom w DDGS jest niższy w porównaniu z surowcem w wyniku rozkładu skrobi. Trzeba dodać, że skład wywaru nie zależy od składu ziarna kukurydzy użytego do fermentacji, jest więc najprawdopodobniej zależny od przebiegu procesu technologicznego, co tym bardziej podkreśla jego znaczenie dla otrzymania produktu odpowiedniej jakości. Przydatność wywarów w żywieniu świń warunkuje ich czystość mikrobiologiczna, gdyż świnie są szczególnie wrażliwe na zanieczyszczenie pasz mykotoksynami. Świeże ziarno kukurydzy podatne jest na pleśnienie, a powstające mykotoksyny nie są inaktywowane w procesie fermentacji.

W żywieniu świń, suszony wywar posiada dość zróżnicowaną wartość pokarmową (tab. 1).

 

Tabela 1. Skład podstawowy oraz zwartość niektórych substancji mineralnych wywaru z kukurydzy (DDGS) (dane z 35 wytwórni w USA)

 

Wartości średnie

Wartości graniczne

Sucha masa, %

89,22

87,5 – 92,2

Białko ogólne,%

30,92

28,33 – 33,74

Tłuszcz surowy,%

10,84

8,8 -12,56

Włókno surowe,%

7,20

5,55 -10,58

Popiół, %

6,0

2,97 – 7,57

Bezazotowe wyciągowe,%

34,26

41,85- 27,75

Wapń, %

0,07

0,02-0,51

Fosfor, %

0,77

0,42-1,06

Potas, %

1,01

0,45-1,33

Sód, %

0,18

0,02-0,52

 

Wpływ wieku prosiąt oraz innych czynników na efektywność profilaktyki swoistej mykoplazmowego zapalenia płuc u świń 4/2008

Zygmunt Pejsak

Państwowy Instytut Weterynaryjny

– Państwowy Instytut Badawczy w Puławach

 

Wpływ wieku prosiąt oraz innych czynników na efektywność profilaktyki swoistej mykoplazmowego zapalenia płuc u świń

 

Mykoplazmowe zapalenie płuc (mycoplasmal pneumoniae of swine – MPS), którego czynnikiem etiologicznym są bakterie Mycoplasma hyopneumoniae (Mhp) jest najczęściej rejestrowaną chorobą układu oddechowego świń.

 

W Wielkiej Brytanii chorobę tą stwierdza się w ponad 90% stad świń, zaś w stadach dotkniętych ostrą postacią tej choroby zmiany patologiczne typowe dla MPS stwierdza się w płucach u  ponad 90% ubijanych w wadze 80 – 90 kg tuczników. Podobna sytuacja ma miejsce w Polsce – przede wszystkim w gospodarstwach średnio i wielkotowarowych. Średnio zmiany zapalne w płucach stwierdza się u około 40 – 50%.

Mykoplazmy kolonizują drogi oddechowe kierując się w kierunku płuc, stopniowo uszkadzając mechanizm śluzowo-rzęskowy, co prowadzi do gromadzenia się elementów patogennych w przestrzeniach międzypęcherzykowych czego symptomem są zmiany patologiczne. Uszkodzenie obronnego mechanizmu rzęskowo-śluzowego ułatwia innym drobnoustrojom warunkowo-chorobotwórczym, w tym głównie bakteriom Pasteurella multocida zasiedlenie układu oddechowego. Drobnoustroje te izoluje się od około 40% świń wykazujących objawy chorobowe ze strony układu oddechowego. Wykazano, że w przypadku infekcji mieszanych wielkość makroskopowych zmian anatomopatologicznych ulega podwojeniu.

 

Objawy

            Generalnie, jednoważne zakażenia Mhp mają z reguły przebieg łagodny, wpływając na zahamowanie przyrostów masy ciała (m.c.) i wzrostu współczynnika wykorzystania paszy. Dopiero infekcje wtórne potęgują natężenie objawów klinicznych MPS prowadząc w skrajnych przypadkach do padnięć świń. Klinicznie MPS charakteryzuje się charakterystycznym kaszlem. Początkowo ma on charakter suchy, szczekliwy a następnie zmienia się na wilgotny. Typowe jest to, że kaszel pojawia się przede wszystkim rano, w czasie karmienia świń. Bardzo często występuje również po wysiłku. Jeżeli zwierzęta przepędzi się z kojca do kojca, wówczas kaszlą przez dłuższy czas, aby udrożnić drogi oddechowe i odkrztusić nadmiar wydzieliny wraz ze zniszczonymi komórkami nabłonka migawkowego.

            W czasie rozwijania się procesu zapalnego w płucach, zwierzęta wyraźnie wolniej rosną, a ich skóra traci połysk. Włosy ulegają nastroszeniu, kaszel staje się dużo częstszy i uporczywy. Pojawia się łatwy do zaobserwowania wypływ z nosa, oczu oraz zapalenie spojówek.

            Cechą typową dla mykoplazmowego zapalenia płuc jest to, że w kojcu może chorować tylko kilka zwierząt, bądź jakaś grupa, nigdy jednak nie chorują wszystkie świnie. W takiej sytuacji stwierdza się duże różnice w wielkości zwierząt, spowolnienie dynamiki przyrostów masy ciała świń odstających, a w konsekwencji zwiększone zużycie paszy i straty.

Różnice w rozwoju tuczników mogą sięgać kilku a nawet kilkunastu kilogramów, a stan taki może trwać bardzo długo aż do załamania się odporności u zwierząt i dołączenia się wtórnych infekcji. Występuje wtedy gorączka, silna duszność (sinica błon śluzowych) i brak apetytu.

            Część zakażonych mykoplazmami świń charłaczeje. Ich wygląd jest wtedy bardzo charakterystyczny: podkasany i mały brzuch, zapadnięte boki i duża, nieproporcjonalna głowa. Skóra takich zwierząt pokryta może być tzw. wypryskiem strupowatym podobnym do tego, który pojawia się przy smoleniu. Takie świnie są przez wiele tygodni źródłem zarazka dla pozostałych zwierząt w chlewni.

            Według wielu autorów przebieg oraz jakość zmian chorobowych zależy w dużej mierze od warunków środowiskowych chlewni. Jeżeli warunki są dobre to zwierzęta albo nie chorują w ogóle, albo zakażeniu ulegają tylko te najsłabsze, które po krótkiej kuracji powracają do zdrowia. W chlewniach o niskim standardzie, zaniedbanych choruje większość zwierząt a zmiany w płucach mogą sięgać 90%. Często jednak objawy mykoplazmowego zapalenia płuc mogą być przysłaniane objawami innych, wtórnych zakażeń np. na tle Actinobacillus pleuropneumoniae, Haemophilus parassuis, czy Pasteurella multocida.

            Określono korelację między wielkością zmian w płucach a przyrostami m.c. świń w ostatnich 4 tygodniach przed ubojem. Wykazano, że u około 30% tuczników proporcjonalnie do wzrostu wielkości zmian w płucach stwierdzono zahamowanie przyrostów m.c.

350x470_baner_dsm-firmenich
350x470_baner_dsm-firmenich



biopoint1200
1200x250_baner_duchman
1200x250_baner_pig_at
template (2)
1200x250_baner_topigs
1200x250_baner_miya_gold
Trzoda Chlewna - Ogólnopolskie czasopismo dla producentów trzody, zootechników i lekarzy weterynarii
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.