1200x250_baner_duchman
1200x250_baner_topigs
1200x250_baner_miya_gold
biopoint1200
004 AG-PROJEKT 2025-04a

ASF i co dalej?

Piotr Kołodziejczyk
Gniezno

ASF i co dalej?

Problem pomoru fizycznie dotyczy jedynie wschodniej części kraju. To tam producenci trzody chlewnej borykają się ze wszelkimi ograniczeniami wynikającymi z pojawienia się tej choroby w naszym kraju. Reszta, póki co, przygląda się z daleka. Co jakiś czas, z różną częstotliwością i natężeniem docierają do nas informacje o kolejnych przypadkach ASF u dzików. Choć te są, po prawie 3 latach z chorobą, niespecjalnie emocjonujące. Przyzwyczailiśmy się – jak do wszystkiego. Ogniska ASF… tak, te z pewnością powodują większe ożywienie w branży w całym kraju. Pierwsze, trzecie, piąte… ale przy kilkunastym wiedza ta nam spowszedniała. Przecież zaraza wciąż jeszcze dotyczy jedynie wschodu Polski.

 Podejście takie jest zrozumiałe. Producenci trzody chlewnej są w zdecydowanej większości rolnikami. Żyją i pracują zgodnie z kalendarzem wegetacyjnym swoich upraw i to ich zajmuje. Skoro od najbliższych przypadków i ognisk dzieli ich kilkaset kilometrów, chyba na razie nie ma czego się na zapas obawiać. Przecież jest tyle innych, równie ważnych zajęć w gospodarstwie przez okrągły rok. Tylko czy tak jest naprawdę? Czy afrykański pomór świń to problem jedynie producentów gospodarujących na terenach, na których się on pojawił?

Całej Polski dotyczy zakaz eksportu do krajów trzecich – na rynki, na które tak bardzo liczyliśmy. Które pozwalały zakładom płacić więcej za krajowy żywiec. Niejeden w tym momencie powie – przecież Polska w kontekście produkcji wieprzowiny nie jest już samowystarczalna. Po co nam zatem eksport? Otóż potrzebny i to bardzo. Chociażby dlatego, że kraje trzecie sprowadzają z Europy za godziwe stawki elementy, które u nas są niskiej wartości, jak mówią przedstawiciele branży mięsnej, niechodliwe – takie jak uszy, słoniny, nogi, ryjki, m.in. dlatego za żywiec można wówczas zapłacić więcej jego producentom.

Kolejnym, bardzo niebezpiecznym czynnikiem może być reakcja konsumentów w razie przemieszczania się wirusa w głąb kraju. Wiemy przecież jak reaguje opinia publiczna na doniesienia medialne o chorobie u zwierząt przeznaczonych na ubój. Nieraz już przekonaliśmy się o tym, choćby w kontekście BSE u bydła, czy ptasiej grypy u drobiu. W każdym przypadku, niemal z dnia na dzień, spadało spożycie danego gatunku mięsa. I nie mają wówczas znaczenia tłumaczenia ekspertów, że mięso przeznaczone do spożycia na sklepowych półkach jest zdrowe i ze wszech miar bezpieczne dla konsumentów.

Gnojowica: cenny nawóz czy wielki problem?

 Dr hab. inż. Jacek Dach, prof. nadzw.
Instytut Inżynierii Biosystemów, Uniwersytet Przyrodniczy w Poznaniu

 

Gnojowica: cenny nawóz czy wielki problem?

Problem racjonalnego zagospodarowania gnojowicy istnieje w rolnictwie od wielu lat. Dla jednych jest cennym nawozem naturalnym, zawierającym szereg ważnych makro i mikroskładników. Dla innych jest źródłem zanieczyszczenia wód podziemnych i powierzchniowych, Bałtyku oraz uciążliwym zapachowo odpadem. Jak jest w rzeczywistości? Jak najlepiej ją wykorzystywać? Spróbujmy odpowiedzieć na to pytanie w niniejszym artykule.

Gnojowica jest najbardziej popularnych nawozem naturalnym produkowanym w krajach Unii Europejskiej. Dlaczego? Przy dużej koncentracji produkcji zwierzęcej system bezściółkowy (w którym jest produkowana) wymaga po prostu mniej pracy ludzkiej – a ta, jak wiadomo, na Zachodzie Europy nie należy do tanich. Z kolei w Polsce, z powodu mniejszej skali produkcji oraz tańszej siły roboczej, spośród blisko 100 milionów ton nawozów naturalnych wytwarzanych rocznie, większość jest produkowana w formie obornika. Jednak wciąż masowo produkcja gnojowicy w naszym kraju to kilkadziesiąt milionów ton. Jej wykorzystanie obecnie to przede wszystkim tradycyjna technologia składowania w okresie zimowym oraz wegetacji roślin i rozlew na polach w odpowiednich okresach agrotechnicznych.

Wartość nawozowa gnojowicy
Z punktu widzenia zastosowania gnojowicy na cele nawozowe można stwierdzić, że jest ona w zasadzie nawozem „pełnym”, to znaczy zawiera szeroką gamę różnych makro i mikroelementów, które są niezbędne do wzrostu i dobrego plonowania roślin. Skład gnojowicy może różnić się bardzo mocno w zależności od gatunku i wieku zwierzęcia, sposobu żywienia, rodzaju hodowli, długości przechowywania oraz stopnia rozcieńczenia. Generalnie przyjmuje się, iż gęsta gnojowica świńska przy 8% suchej masy przeciętnie zawiera w 1 m3 objętości 6,5 kg N, 4 kg P2O5, 3 kg K2O, 1-2 kg CaO, 0,5 kg Na2O i 0,3-0,7 kg MgO. Należy podkreślić, że w warunkach polskich gnojowica świńska bywa często bardzo rozcieńczona.

Zakiszanie ziarna kukurydzy

Mariusz Soszka
Doradca żywieniowy, Ostrówek

 

 

Zakiszanie ziarna kukurydzy

 

Kukurydza w wielu krajach stanowi jeden z podstawowych materiałów paszowych wykorzystywanych w żywieniu świń, drobiu i bydła. Czynnikami wpływającymi na taki stan są jej wysoka wartość pokarmowa oraz plon z hektara wyższy od plonu zbóż.
Struktura zasiewów kukurydzy w Polsce w ciągu ostatnich kilkunastu lat zdecydowanie się zmieniła. Zmiana ta wynika z ciągle zmieniającego się zapotrzebowania rynku na poszczególne gatunki zbóż, zmieniających się potrzeb na materiały paszowe w gospodarstwach utrzymujących zwierzęta oraz zróżnicowanej opłacalności uprawy poszczególnych gatunków. Na przestrzeni ostatnich lat obserwuje się wzrost areału zasiewów kukurydzy. Szacuje się, że w 2012 r. przekroczył on 1 mln ha. Według GUS-u w 2015 r. areał uprawy kukurydzy wynosił już ponad 1,2 mln ha. Należy dodać, że jeszcze kilka lat temu większość uprawianej kukurydzy przeznaczana była na przygotowywanie powszechnie stosowanych w żywieniu bydła kiszonek, bez których trudno sobie wyobrazić efektywne żywienie zarówno krów jak i opasów. Sytuacja ta uległa jednak zmianie i obecnie większość zasiewów kukurydzy w Polsce przeznaczana jest na ziarno. Według GUS-u, w 2015 r. powierzchnia kukurydzy uprawianej na ziarno wyniosła około 670 tysięcy ha, a plony oszacowano na 47,1 dt/ha (niższe w porównaniu do plonu z roku 2014 o ok. 29%). Tak znaczące obniżenie plonów związane było z wystąpieniem niekorzystnych warunków atmosferycznych. Długo utrzymująca się susza wpłynęła na słabe wykształcenie kolb i szybkie zaschnięcie roślin, co spowodowało, że z części plantacji nie dokonano zbiorów ziarna/zebrano ziarna kukurydzianego.

Jesienny sezon na problemy oddechowe u świń

lek. wet. Paweł Wróbel

Specjalista Chorób Trzody Chlewnej i Rozrodu Zwierząt

 

Jesienny sezon na problemy oddechowe u świń

 

Jak co roku zbliża się jesień. Wyraźne ochłodzenie, duże różnice temperatur dzień/noc, wzrost wilgotności powietrza oraz chłodne wiatry lada moment staną się faktem. Dodatkowo tendencja do utrzymywania odpowiedniej temperatury w budynkach poprzez redukcję wentylacji prowadzi do znacznego pogorszenia się warunków bytowania naszych świń. Warunki atmosferyczne oraz, niejako wymuszane przez nie, działania organizacyjne na fermach prowadzą do znacznego wzrostu ryzyka pojawienia się nowych i/lub wybuchu (zaostrzenia się) endemicznych chorób układu oddechowego u świń – głównie App (pleuropneumonia).

 

Lekarze weterynarii, chcąc przeciwdziałać stratom produkcyjnym spowodowanym zaburzeniami oddechowymi, mają do dyspozycji wdrożenie programów leczniczych i/lub profilaktycznych dla odpowiednich grup wiekowych zwierząt obecnych na fermie.

Jakiekolwiek decyzje dotyczące profilaktyki i leczenia zaburzeń oddechowych muszą być poparte:

– wynikami badań laboratoryjnych – serologicznych oraz bakteriologicznych,

– obserwacjami „terenowymi”, tj. obserwacją zmian patologicznych u określonych grup wiekowych zwierząt w danym czasie,

– oraz szczegółowymi danymi produkcyjnymi fermy.

Lekarz weterynarii nadzorujący fermę powinien:

– po pierwsze

rozpoznać, jakie patogeny układu oddechowego występują na fermie i określić ich patogenność, tj., które czynniki chorobotwórcze są patogenami pierwotnymi, a które jedynie wtórnymi,

– po drugie

jak najdokładniej umiejscowić zakażenia danymi patogenami w czasie. W tym celu konieczne jest wykonanie tzw. profilu serologicznego stada polegającego na pobieraniu prób krwi od kilku szczegółowo określonych grup wiekowych świń.

Obawy są, ale rozwijać się trzeba

Grzegorz Zając

 

Obawy są, ale rozwijać się trzeba

 

Szanse na utrzymanie się w branży i życie z produkcji trzody determinuje dzisiaj przede wszystkim skala. Każdy, kto dalej zamierza zajmować się tym biznesem, myśli o inwestycjach. Anna i Marek Jarczewscy z miejscowości Baraki na Mazowszu (gm. Sochocin, pow. płoński) przygotowują się do budowy chlewni loch z zamiarem produkcji prosiąt na sprzedaż.

 

Pan Marek w 1996 r., kiedy jeszcze się uczył, przejął po rodzicach połowę ich gospodarstwa – 15 hektarów, dwa lata później całość, a rok po tym jak poznał żonę, w 2007 r., razem dokupili jeszcze 25 ha. Później też jeszcze udało się im trochę powiększyć areał gospodarstwa. Dzisiaj mają w sumie 70 ha własnych gruntów i dodatkowo 15 ha dzierżawionych. Pola ich gospodarstwa położone są na słabych glebach – głównie V-VI klasy. Jest też trochę ziemi III klasy, ale występuje ona w mozaice, co nie ułatwia uprawy. Działki położone są maksymalnie w promieniu 5 km. Ich przeciętna wielkość to 5 ha. Pan Marek najchętniej wszystko obsiałby kukurydzą, ale ze względu na dopłaty musi dywersyfikować uprawy i na części działek uprawia żyto. Gnojowica i nawozy mineralne sprawiają, że na tych lekkich i słabych glebach kukurydza udaje się najlepiej.

Jeśli chodzi o inwentarz, to rodzice pana Marka utrzymywali około 10 loch. Jednak w 2007 r. gospodarstwo przeżyło, jak dotychczas, okres największych inwestycji. Oprócz blisko dwukrotnego zwiększenia areału, zwiększyły się także jego możliwości odchowu zwierząt, co stało się za sprawą nowo wzniesionej chlewni o wymiarach 40,5 x 15,3 m. Czas jej budowy zbiegł się z okresem boomu budowlanego, materiały podrożały, a pustaki trzeba było zamawiać z półrocznym wyprzedzeniem – wspominają gospodarze. Powiększenie gospodarstwa było planowaną inwestycją, ale okoliczności sprawiły, że o powierzchnię większą niż pierwotnie zakładali. Dlatego środki przeznaczone na budowę musiały być uszczuplone i jej realizacja przeprowadzona została przy możliwie najmniejszych nakładach.

350x470_baner_dsm-firmenich
350x470_baner_dsm-firmenich



biopoint1200
1200x250_baner_duchman
1200x250_baner_pig_at
template (2)
1200x250_baner_topigs
1200x250_baner_miya_gold
Trzoda Chlewna - Ogólnopolskie czasopismo dla producentów trzody, zootechników i lekarzy weterynarii
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.