Brak apetytu, posmutnienie, gorączka… to objawy nasuwające wiele podejrzeń. Choroby u trzody chlewnej mają różny przebieg, a późno diagnozowane prowadzą do poważnych strat ekonomicznych w produkcji. Trzeba działać szybko, szczególnie, że bakterie i wirusy cały czas szukają drogi wnikania i zakażania innych organizmów. To pozwala im się namnażać i zapewnia przetrwanie gatunku.
Kolejne bardzo gorące letnie popołudnie, w chlewni temperatura zdecydowanie przewyższa tę, przy której tuczniki odczuwają komfort. W tuczarni podzielonej na kilkanaście kojców w sumie utrzymywanych jest ponad 800 świń, będących w podobnym wieku. W ten dzień ważą średnio ok. 95-100 kg. Od rana można było obserwować, że są zmęczone uciążliwą, utrzymującą się od kilku już dni, wysoką temperaturą powietrza, często leżą i rzadko podchodzą do paśników z paszą. Zachowanie zwierząt nie nasuwa podejrzeń choroby, ponieważ wentylacja, zazwyczaj działająca wydajnie, przy temperaturze 36°C w cieniu nie jest w stanie schłodzić powietrza wewnątrz budynku. Jednak popołudniowy obchód nie jest pomyślny dla właściciela zwierząt. Odkrywa on w drugim kojcu 2 padłe tuczniki. W kolejnym 1, a w jeszcze innym 4 padłe zwierzęta. W sumie na pierwszy rzut oka w całej tuczarni padło nagle kilkanaście świń. Pierwsze podejrzenie nasuwa się samo – nie wytrzymały tak wysokiej temperatury. Prawda jednak jest inna…