skiold

Rafał pyta: Czy program żywienia loch prośnych utrzymywanych w grupach różni się od programu żywienia loch prośnych utrzymywanych w kojcach indywidualnych?

Odpowiedzi na pytania Czytelników i Internautów z TCh numer 12/2013


Rafał pyta: Czy program żywienia loch prośnych utrzymywanych w grupach różni się od programu żywienia loch prośnych utrzymywanych w kojcach indywidualnych?

Generalnie przyjmuje się, że program żywienia loch prośnych utrzymywanych w grupach jest podobny jak dla loch utrzymywanych w indywidualnych klatkach, niemniej jest kilka istotnych różnic, o których warto pamiętać.
Ponieważ lochy prośne w chowie grupowym pobierają paszę indywidualnie (stacje paszowe, samozamykające się kojce) lub zbiorowo (koryta dla loch prośnych), program ich żywienia powinien uwzględniać różnice wynikające z odmienności zainstalowanego systemu karmienia. Często niewielkie zmiany w programie żywienia loch prośnych, uwzględniające różnice wynikające z odmienności zainstalowanego systemu karmienia (m. in. wielkość strat paszy, konkurencja między lochami przy wyjadaniu paszy z koryt), pozwalają na pełniejsze i bardziej skuteczne zaspokojenie indywidualnego zapotrzebowania loch na składniki pokarmowe i tym samym zapewnienie maksymalnego rozwoju płodów przy zachowaniu dobrej ogólnej kondycji loch prośnych w kolejnych okresach ciąży. Dzięki temu lochy są też lepiej przygotowane do porodu, a następnie do intensywnej produkcji mleka w okresie laktacji, zapewniając prosiętom odpowiednie warunki do optymalnego wzrostu.
Szczegółowe zalecenia dotyczące pokarmowych potrzeb loch prośnych utrzymywanych grupowo są najczęściej zawarte w instrukcjach chowu przygotowanych przez firmy hodowlane. Wiele praktycznych informacji można też znaleźć zarówno w literaturze naukowej, jak i w popularnonaukowych czasopismach. Warto po nie sięgnąć i dokładnie przestudiować, a potem na ich podstawie przygotować taki program żywienia, który zapewni wszystkim lochom prośnym w naszym gospodarstwie/fermie spożycie optymalnej ilości składników pokarmowych. Oczywiście, każdy taki program powinien podlegać ciągłej kontroli i ocenie, a zebrane obserwacje i wyniki po przedyskutowaniu z doświadczonym doradcą żywieniowym mogą być podstawą do jego udoskonalenia.
Uwzględniając powyższe fakty, spróbujmy zwrócić uwagę na kilka ważnych zagadnień, istotnych dla zapewnienia prawidłowego żywienia loch prośnych utrzymywanych w grupach.
Rolnicy często pytają, czy lochy prośne utrzymywane grupowo zjadają więcej paszy aniżeli lochy prośne utrzymywane w indywidualnych kojcach. Odpowiedź na tak postawione pytanie jest skomplikowana, ponieważ ilość zjadanej paszy przez lochy zależy w znacznym stopniu nie tylko od systemu utrzymywania loch, ale także od temperatury w chlewni, rodzaju podłogi (ruszty, słoma), charakteru indywidualnej aktywności poszczególnych loch, a także wielkości strat paszy wynikających z typu zainstalowanego systemu karmienia. Na podstawie przeprowadzonych doświadczeń stwierdzono, że jeśli temperatura otoczenia jest taka sama w chowie loch prośnych utrzymywanych grupowo, jak i w chowie loch prośnych w indywidualnych kojcach, to zapotrzebowanie na składniki pokarmowe loch prośnych w obu przypadkach jest praktycznie identyczne i jeśli skarmiana jest taka sama pasza, to nie powinno być żadnej różnicy w ilości spożywanej przez lochy.  
Niemniej, warto pamiętać, że lochy utrzymywane w grupach odczuwają nieco inną temperaturę aniżeli lochy utrzymywane w kojcach indywidualnych, a także – z oczywistych względów – charakteryzuje je większa aktywność ruchowa. Z tego powodu lochy utrzymywane w grupach mogą mieć nieco większe zapotrzebowanie na składniki energetyczne. Normy żywieniowe podają wartości zapotrzebowania na energię przez lochy prośne utrzymywane w grupach lub kojcach indywidualnych w różnych warunkach środowiskowych. 
Jeśli lochy prośne w chowie grupowym mają dużo wolnej przestrzeni (niewielkie zagęszczenie), to więcej czasu spędzają stojąc i spacerując aniżeli leżąc; większa aktywność ruchowa powoduje wzrost zapotrzebowania na energię, a tym samym wpływa na spożywanie większych porcji paszy. Podobnie może dziać się w sytuacji, kiedy lochy są utrzymywane w kojcach indywidualnych; z powodu różnic w konstrukcji tych kojców lochy prośne mogą mieć więcej lub mniej wolnego miejsca do poruszania się i stania w ciągu dnia. W tabeli 1 przedstawiono średnie spożycie paszy i zapotrzebowanie na energię przez lochy prośne utrzymywane w kojcach indywidualnych lub w grupach przy różnej aktywności ruchowej.
W przykładzie 2 lochy prośne miały w indywidualnych kojcach nieco więcej wolnej przestrzeni i z tego powodu o 50% więcej czasu spędzały stojąc aniżeli lochy w przykładzie 1, co spowodowało zwiększone spożycie paszy o ok. 0,1 kg/dzień/lochę. Warto zwrócić uwagę na fakt, że lochy w przykładzie 2 i przykładzie 3, kiedy niezależnie od systemu ich utrzymania stały w ciągu dnia przez taki sam okres czasu, spożyły taką samą ilość paszy średnio dziennie i miały takie samo zapotrzebowanie na energię. Każda zmiana systemu utrzymania loch prośnych, zwiększająca ich aktywność, będzie więc powodowała zmiany w ilości średnio spożywanej paszy.

Tabela 1. Średnie spożycie paszy i zapotrzebowanie na energię metaboliczną przez lochy prośne utrzymywane w kojcach indywidualnych lub grupowo przy różnym poziomie ich aktywności (National Pork Board, 2013)

Przykład

1

2

3

System utrzymania loch prośnych

Kojce indywidualne

Grupowo

Lochy stały w ciągu dnia (min./dzień)

240

360

360

Temperatura (°C)

20

20

20

Rodzaj podłogi

ruszt

ruszt

ruszt

Średnie spożycie paszy (kg/dzień)

2,30

2,40

2,40

Średnie zapotrzebowanie na energię (kcal/dzień)

7203

7517

7517

W następnym miesiącu przyjrzymy się różnicom w spożyciu paszy i zapotrzebowaniu na energię przez lochy prośne w zależności systemu ich utrzymania przy wyższej lub niższej temperaturze w chlewni, rodzaju podłogi (ruszt, ściółka) oraz potrzebie utrzymania dobrej kondycji.

Opr.: ACONAR

Główny Lekarz Weterynarii odpowiada zaniepokojonym rolnikom ze wschodniej Polski

Odpowiedzi na pytania Czytelników i Internautów z TCh numer 11/2013


Główny Lekarz Weterynarii odpowiada zaniepokojonym rolnikom ze wschodniej Polski

Poniżej zamieszczamy odpowiedź Głównego Lekarza Weterynarii odnośnie pytań i wątpliwości rolników dotyczących działań wprowadzonych w związku z zagrożeniem wystąpienia afrykańskiego pomoru świń na terytorium Polski. List rolników przesłany na ręce GLW wydrukowaliśmy w poprzednim numerze.

W odpowiedzi na zapytanie uprzejmie informuję, co następuje. W przesłanej wiadomości zostało zawartych kilka nieprawdziwych informacji, które pragnąłbym sprostować.
Nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że niewielki wzrost populacji dzików może przyczynić się do rozprzestrzeniania chorób zakaźnych zwierząt. Przeciwnie, często wskazywane jest, że zapobiega to wytworzeniu się niszy dla migracji dzików spoza danego terenu. Depopulacja dzików wskazana jest dopiero w przypadku stwierdzenia ASF w danej populacji.
Koszty badania monitoringowego w kierunku afrykańskiego pomoru świń ponosi Inspekcja Weterynaryjna.
Ponadto pragnę zauważyć, że wprowadzenie obowiązku przetrzymywania skór i tusz dzików do czasu uzyskania ujemnego wyniku badań na obecność wirusa afrykańskiego pomoru świń jest uzasadnione z uwagi na zagrożenie, jakie wiązałoby się z wywozem nieprzebadanej sztuki tuszy dzika poza obszar objęty przepisami rozporządzenia wojewody. Stąd też utrzymanie ww. nakazu jest jak najbardziej uzasadnione. Ponadto nie został wprowadzony obowiązek przetrzymywania w chłodniach wnętrzności zwierząt, lecz obowiązek ich zagospodarowania, tak jak produktów ubocznych pochodzenia zwierzęcego (utylizacja).
Przechodząc do kwestii celowości wprowadzenia obowiązku wystawiania świadectw zdrowia dla tuczników przeznaczonych do uboju, pragnę zwrócić uwagę, że w przypadku afrykańskiego pomoru świń urzędowy lekarz weterynarii w badaniu klinicznym, jak najbardziej może na podstawie zewnętrznych objawów choroby stwierdzić, czy istnieje podejrzenie wystąpienia ASF. W takim przypadku powiatowy lekarz weterynarii nie może wydać świadectwa zdrowia, gdyż nie może poświadczyć spełniania wymagań zdrowotnych dotyczących świń ustalonych w przepisach ustawy z dnia 11 marca 2004 r. o ochronie zdrowia zwierząt oraz zwalczaniu chorób zakaźnych zwierząt i przepisach wykonawczych wydanych na jej podstawie.
Dodatkowo należy podkreślić, iż wystawianie świadectw zdrowia dla zwierząt z gospodarstw ma zapobiec przemieszczaniu potencjalnie chorych zwierząt i rozwleczeniu choroby. Procedury tej nie może zatem zastąpić badanie przedubojowe zwierząt w rzeźni.
Ponadto pragnę podkreślić, że urzędowi lekarze weterynarii upoważnieni do wystawiania świadectw zdrowia są osobami fachowymi, stosującymi środki zapobiegawcze, zaś dodatkowo na terenie gospodarstw wprowadzono obowiązek wyłożenia mat dezynfekcyjnych. Stąd też Główny Lekarz Weterynarii nie może zgodzić się ze stwierdzeniem, że istnieje ryzyko szerzenia się choroby w skutek działania instytucji powołanej do jej zwalczania.
Zgodnie z art. 26 ustawy o Inspekcji Weterynaryjnej organem upoważnionym do wystawiania świadectw zdrowia jest organ Inspekcji lub upoważniony przez ten organ urzędowy lekarz weterynarii, stąd nie jest możliwe wystawianie ich przez lekarzy wolnej praktyki opiekujących się stadem.

Janusz Związek
Główny Lekarz Weterynarii

Rolnicy zdążyli zapoznać się z odpowiedzią Głównego Lekarza Weterynarii przed drukiem tego numeru i ustosunkowali się do zawartych w nim wyjaśnień.

Pisząc o ograniczeniu populacji dzików nie mieliśmy na myśli depopulacji. Chodziło nam o zhamowanie jej wzrostu a w chwili, gdy pisaliśmy list, faktycznie myśliwi drastycznie ograniczyli odstrzał dzików ze względu na wprowadzenie przez wojewodę opłat za badania. Jednak po interwencji myśliwych, obciążenie to zostało z nich zdjęte.
Odnosząc się do świadectw zdrowia wystawianych przez inspektorów wyznaczonych przez Powiatowego Lekarza Weterynarii, wciąż widzimy niedoskonałości tego rozwiązania. Nie mogą tego robić lekarze wolnej praktyki, którzy opiekują się danym stadem, jeśli swoją działalność mają zarejestrowaną w innym powiecie. Ale inspektorzy wyznaczani przez Powiatowego Lekarza Weterynarii są też najczęściej lekarzami wolnej praktyki przemieszczającymi się nierzadko w ciągu dnia z jednego gospodarstwa do drugiego! W rzeczywistości zdarza się, że ważne przez tydzień świadectwo zdrowia lekarz wystawia zza biurka w lecznicy, ewentualnie w gospodarstwie, nie oglądając jednak zwierząt i nie jest on w stanie być w dniu sprzedaży świń w kilku miejscach równocześnie. W rezultacie „sprzedaje” świadectwa…

Rolnicy z przygranicznych powiatów

daniel0 pisze: Prosiaki są strasznie wrażliwe na zmiany temperatur i – nie daj Boże! – jak się trochę przemrożą, to biegunka murowana.

dpowiedzi na pytania Czytelników i Internautów z TCh numer 11/2013

daniel0 pisze: Prosiaki są strasznie wrażliwe na zmiany temperatur i – nie daj Boże! – jak się trochę przemrożą, to biegunka murowana.

Obniżenie temperatury wewnętrznej organizmu zwierząt stałocieplnych, do których należą prosięta, poniżej normalnego zakresu jej zmian nazywamy hipotermią. Bilans cieplny organizmu jest wtedy ujemny: ilość ciepła wytwarzanego w wyniku przemian metabolicznych potrzebna do ogrzania organizmu jest mniejsza niż ilość ciepła traconego przez ten organizm, w wyniku czego ulega on wychłodzeniu. Ciepło może być tracone z następujących powodów:

  • braku możliwości wyssania odpowiedniej ilości mleka przez prosię,
  • fizjologiczne ograniczenia możliwości pobierania, trawienia i przyswajania dodatkowej paszy (suchej lub płynnej) podawanej prosiętom w okresie ssącym,
  • braku podskórnej warstwy tłuszczu chroniącego organizm prosiąt przed wychłodzeniem,
  • zbyt niskiej temperatury powietrza w kojcu porodowym,
  • zbyt niskiej temperatury wody do picia,
  • za szybkiego ruchu powietrza w strefie przebywania prosiąt.

Hipotermia jest jednym z ważniejszych powodów upadków prosiąt w pierwszych dniach życia. Warto jednak podkreślić, że w praktyce obserwuje się znaczne indywidualne zróżnicowanie prosiąt pod względem reakcji na czynniki obniżające wewnętrzną temperaturę ich organizmu oraz zdolności do skutecznego przeżycia niebezpiecznego okresu hipotermii i powrotu do termicznej równowagi, inaczej mówiąc – do stanu, w którym ilość wytwarzanego ciepła przez organizm prosięcia przewyższa ilość ciepła traconego. Fakt indywidualnego zróżnicowania prosiąt pod tym względem utrudnia przeprowadzenie dokładnych badań pozwalających wyjaśnić mechanizm hipotermii oraz przyczyny jego powstawania.
Grupa naukowców z Uniwersytetu Aarhus w Danii przeprowadziła badania, w trakcie których u 635 prosiąt zmierzono metodą rektalną temperaturę organizmu natychmiast po urodzeniu oraz dwie godziny po urodzeniu. Każde prosię zostało zważone indywidualnie po urodzeniu, następnie określono wskaźnik niedotlenienia (indeks żywotności oraz zawartość mleczanów w krwi pępowinowej), czas do pierwszego kontaktu z sutkiem i do pierwszego ssania mleka oraz pozycje zajmowane przez prosięta w ciągu pierwszych dwóch godzin po urodzeniu się i drogi przemieszczania (zapis wideo) w kojcu porodowym.
Na podstawie analizy statystycznej zebranych wyników (metodą Bayesowskiego kryterium informacyjnego BIC) duńscy naukowcy stwierdzili, że po dwóch godzinach od urodzenia 22,1% prosiąt ma temperaturę ciała poniżej 37°C (mierzoną metodą rektalną).
Spośród wielu czynników uwzględnionych w statystycznej analizie tylko trzy miały bezpośredni i istotny wpływ na obniżenie temperatury organizmu prosiąt w drugiej godzinie po urodzeniu (hipotermia). Największy wpływ miała niska urodzeniowa masa ciała prosiąt (BICinc = 26), następnie opóźniony kontakt z sutkiem (dopiero w drugiej godzinie po urodzeniu, (BICinc = 19). Prosięta drobne i prosięta z objawami niedotlenienia później odnajdywały sutek, miały też więcej problemów ze znalezieniem dla siebie odpowiedniego miejsca przebywania w stosunku do lochy, ułatwiającego pierwszy kontakt z sutkiem. Przebieg porodu nie miał wprawdzie statystycznie istotnego bezpośredniego wpływu na sposób zachowania się prosiąt w pierwszych dwóch godzinach po porodzie, ale mimo to stanowił ważne źródło dodatkowych informacji wyjaśniających zachowanie się prosiąt.
Podsumowując przeprowadzone badania, Duńczycy stwierdzili, że na zjawisko hipotermii w ciągu dwóch pierwszych godzin po porodzie najbardziej narażone są prosięta drobne, z niską urodzeniową masą ciała i to one wymagają ze strony obsługi największej troski. Niemniej ważnym czynnikiem jest pozycja, jaką prosięta są zdolne zająć w tym czasie w kojcu porodowym w stosunku do lochy, a dokładniej do jej sutków i wyssania pierwszej porcji siary.
Wysoka urodzeniowa masa ciała jest najważniejszym czynnikiem pozwalającym prosiętom skutecznie pokonać niebezpieczeństwo hipotermii w pierwszych godzinach po porodzie.

Opr.: ACONAR


T.S.Kammersgaard i in.: Hypothermia in neonatal piglets: Interactions and causes of individual differences.
J.Anim.Sci (2011) vol. 89 nr 7, str. 2073-2085

Stanisław napisał na FORUM TCh: Przyjechał do mnie przedstawiciel firmy paszowej i potwierdził, że pogłowie trzody chlewnej w Polsce cały czas spada, bo rolnicy mają straszny problem z rozrodem i odchowaniem prosiąt. A facet jest wśród rolników, więc wie,

Odpowiedzi na pytania Czytelników i Internautów z TCh numer 10/2013

Stanisław napisał na FORUM TCh: Przyjechał do mnie przedstawiciel firmy paszowej i potwierdził, że pogłowie trzody chlewnej w Polsce cały czas spada, bo rolnicy mają straszny problem z rozrodem i odchowaniem prosiąt. A facet jest wśród rolników, więc wie, co mówi.
stan1069@o2.pl odpowiedział: To pogłowie od tego spadania żeby się przypadkiem nie zabiło! Przy stosunku kilograma żywca do kilograma żyta, który jest bliski 1:20, to gadanie o spadku pogłowia jest trochę zabawne… Falco dodał: Pogłowie polskiej świnki to pewnie spada/spadło do tej pory, za to duńskiej czy tam innego Holendra to chyba gwałtownie wzrosło. 

GUS opublikował we wrześniu Informację sygnalną „Pogłowie trzody chlewnej wg stanu w końcu lipca 2013 r.” Można wyczytać tam wiele ważnych informacji! 
Pogłowie trzody chlewnej ogółem spadło w Polsce w ciągu ostatnich sześciu lat o 38,6% (dane GUS, tabela 1). Nadzieję na pewną stabilizację, a może nawet na poprawę trudnej sytuacji budzi fakt, że tempo spadku pogłowia tch ogółem w Polsce w ostatnim roku znacznie zmalało: w lipcu 2012 r. spadek pogłowia tch ogółem w porównaniu do lipca 2011 r. wyniósł 14,3%, a w lipcu 2013 r. spadek w porównaniu do lipca poprzedniego roku wyniósł już tylko 3,9%.
W ostatnich sześciu latach liczba ubijanych tuczników ogółem w dwudziestu pięciu krajach UE praktycznie nie zmieniła się, ale w niektórych krajach zanotowano kilkuprocentowe spadki, w innych kilkuprocentowy wzrost! Ciągle w UE średnio miesięcznie ubijanych jest ok. 20-25 mln szt. tuczników, zwykle mniej na wiosnę i więcej w okresie jesienno-zimowym (wykres 1). Interesujące, że przy mniej więcej wyrównanej ilości rocznie ubijanych tuczników cena sprzedaży półtusz w UE wzrosła w ostatnich trzech latach z 1350 €/tonę w styczniu 2010 r. do 1950 €/tonę we wrześniu 2013 r. (wzrost o ponad 30%, wykres 1).
W Polsce cena skupu świń wg wagi żywej wzrosła z 4,00 zł/kg średnio w 2010 r. do 5,50 zł/kg średnio w 2012 i 2013 r. (dane MRiRW). I ktoś mógłby powiedzieć, że nie jest aż tak źle, gdyby nie fakt, ze ceny zbóż (i pasz) wzrosły w tym czasie co najmniej o 20-30%!
Spróbujmy spojrzeć na zachodzące zmiany w strukturze pogłowia tch w Polsce także w nieco dłuższej perspektywie czasu. Analizując te zmiany warto zwrócić uwagę na wzrost udziału trzody chlewnej na ubój w pogłowiu tch ogółem w ostatnich dwóch latach (wykres 2). Dzieje się tak głównie dzięki wzmożonemu importowi warchlaków. W Polsce coraz wyraźniej daje się zauważyć tendencja do rozwoju tuczu importowanych z Danii i Holandii warchlaków, podobnie jak to się dzieje od pewnego czasu w Niemczech.
Po głębokim spadku pogłowia tch na chów w latach 2010 i 2011 r. na przełomie lat 2011/12 r. zanotowano wzrost udziału trzody chlewnej na chów w pogłowiu tch ogółem (wykres 3). Niestety, w lipcu br. udział tch na chów w pogłowiu tch ogółem znowu wyraźnie spadł. Po raz pierwszy od bardzo wielu lat pogłowie tch na chów w Polsce spadło poniżej 1 mln szt. (o 8% mniej w porównaniu do lipca 2012 r., tabela 1). Miejmy nadzieję, że zapowiadane wsparcie odbudowy pogłowia tch w Polsce powstrzyma, a może nawet zmieni ten niekorzystny trend.

Opr.: ACONAR

Tabela 1. Pogłowie trzody chlewnej w Polsce w latach 2007-2013 (dane GUS, stan na koniec lipca)

Wyszczególnienie

lip-07

lip-08

lip-09

lip-10

lip-11

lip-12

lip-13

Trzoda chlewna ogółem

18128,1

15425,3

14278,6

14865,4

13508,5

11580,7

11129,4

Prosięta o wadze do 20 kg

5692,2

4704,7

4454,9

4548,8

3944,5

3404,7

3094

Warchlaki o wadze 20-50 kg

4731,4

4211,1

3826,7

3998,8

3741,9

3138,4

3116,2

Trzoda chlewna na ubój

5891,6

5105,8

4583,4

4890,7

4606,4

3925,9

3906,4

Trzoda chlewna na chów

1812,9

1403,7

1413,6

1427,1

1215,8

1081,6

995,2

Marcin pyta: Czy w żywieniu świń można wykorzystać nasiona rzepaku? .

Odpowiedzi na pytania Czytelników i Internautów z TCh numer 09/2013

Marcin pyta: Czy w żywieniu świń można wykorzystać nasiona rzepaku?

Stosunkowo wysoka podaż nasion rzepaku i niespodziewanie niska cena skupu spowodowały, że wielu producentów trzody chlewnej poważnie zastanawia się nad wykorzystaniem w swoim gospodarstwie nasion rzepaku jako składnika pasz dla trzody chlewnej.
Nasiona rzepaku zawierają ok. 18-22% białka ogólnego i ok. 36-40% tłuszczu surowego. Zawartość tłuszczu jest w dużej mierze zależna od stopnia dojrzałości nasion; nie w pełni dojrzałe nasiona mogą zawierać mniej tłuszczu oraz więcej zielonego chlorofilu. Niska zawartość tłuszczu obniża wartość energetyczną nasion rzepaku, natomiast chlorofil praktycznie nie stanowi żadnego zagrożenia dla zdrowia zwierząt.
Jeśli zamierzamy wykorzystać duże ilości nasion rzepaku w paszy dla naszych świń, to warto przedtem pobrać z naszych zbiorów lub z kupionej partii rzepaku kilka równoległych próbek nasion rzepaku (każda próbka w ilości ok. 0,5 kg), zapakować każdą w oddzielną papierową torebkę, potem każdą z nich dokładnie opisać danymi gospodarstwa i wysłać do analizy laboratoryjnej na zawartość białka ogólnego, tłuszczu surowego i włókna surowego.
Warto podkreślić, że w żywieniu zwierząt można wykorzystywać wyłącznie odmiany rzepaku dwuzerowego, dającego nasiona zawierające śladowe ilości związków o charakterze silnie antyżywieniowym (glukozynolany i kwas erukowy). Glukozynolany nadają paszy gorzki smak, pogarszając jej wyjadanie, spowalniają metabolizm jodu w gruczołach tarczycy, mogą też uszkadzać wątrobę, zwłaszcza jeśli zawartość glukozynolanów w gotowej paszy przekracza poziom 7 μmol/g.
W Polsce praktycznie nie musimy obawiać się niebezpieczeństwa użycia nasion rzepaku z wysoką zawartością glukozynolanów, ponieważ zgodnie z przepisami obowiązującymi od 1996 r. do Krajowego Rejestru Odmian wpisywane są wyłącznie te rzepaki, które zawierają maksymalnie 15 μmol glukozynolanów w jednym gramie nasion, a praktycznie nie zdarza się, aby udział rzepaku w gotowej paszy przekraczał poziom 10-15%. I chociaż w żywieniu zwierząt przede wszystkim wykorzystuje się śrutę rzepakową, do której przechodzą w procesie tłoczenia i ekstrakcji oleju wszystkie glukozynolany, to stosunkowo niski udział śruty rzepakowej w gotowej paszy nie pozwala na przekroczenie górnej granicy 7 μmol glukoyznolanów w jednym gramie gotowej paszy. Wprawdzie znacznie wyższe udziały śruty rzepakowej mogą być w koncentratach uzupełniających, ale koncentraty są mieszane ze zbożami i stanowią najwyżej 20-25% gotowej paszy.
Warto wiedzieć, że w Europejskim Rejestrze Odmian górna granica zawartości dla glukozynolanów w nasionach rzepaku wynosi 25 μmol/g i chociaż European Seed Association proponuje obniżenie tego progu do 18 μmol/g, to ciągle będzie to powyżej normy od wielu lat obowiązującej w Polsce. Informacja ta jest istotna dla tych producentów pasz i zwierząt, którzy zechcą wykorzystywać w żywieniu świń nasiona rzepaku czy śrutę rzepakową importowaną do Polski. 
Nasiona rzepaku przed zmieszaniem z pozostałymi surowcami paszowymi należy dokładnie rozdrobnić. Ze względu na wysoką zawartość tłuszczu rozdrabnianie samych nasion rzepaku jest bardzo kłopotliwe. Dlatego należy zmieszać je z ziarnem zbóż (udział ziarna powinien wynieść 30-50%), dzięki czemu dość łatwo pokruszymy nasiona rzepaku używając typowych śrutowników; średnica otworów w sicie powinna wynosić 3 mm lub mniej.
Rozdrobnionych nasion rzepaku nie należy magazynować, gdyż uwolniony z komórek tłuszcz łatwo jełczeje, ulegając działaniom temperatury i wilgoci. Jeśli jednak z jakichś względów musimy zmagazynować rozdrobnione nasiona rzepaku lub pasze zawierające rozdrobnione nasiona rzepaku, to powinniśmy je zmieszać z syntetycznymi przeciwutleniaczami zapobiegającymi rozkładowi tłuszczu. Jednym z naturalnych antyoksydantów jest witamina E; do pasz silnie natłuszczanych zawsze powinniśmy dodawać większą ilość tej witaminy.
Uwolniony z nasion rzepaku olej zawiera duże ilości wielonienasyconych kwasów tłuszczowych, zwłaszcza kwasy linolenowy i linolowy. Warto podkreślić, że są to kwasy tłuszczowe niezbędne dla prawidłowego wzrostu i muszą być dostarczone zwierzętom z paszą, gdyż organizm zwierzęcy nie potrafi ich syntetyzować; kwasy te wchodzą w skład witaminy F.
Niestety, nadmierny udział wielonienasyconych kwasów tłuszczowych w paszy może obniżać jędrność i twardość tkanek tłuszczowych w półtuszach, pogarszając ich jakość oraz wartość technologiczną. Z tego względu zaleca się, aby udział śruty z nasion rzepaku w paszy dla świń w końcowym okresie tuczu nigdy nie przekraczał poziomu 5%. Chcąc ustrzec się przed pogorszeniem jakości tkanek tłuszczowych w półtuszach, zaleca się stosowanie śruty z całych nasion rzepaku przede wszystkim w paszach typu grower; udział śruty z całych nasion rzepaku może wtedy wynosić nawet 12-15%. Świnie chętnie wyjadają taką paszę, a tempo wzrostu nie ulega pogorszeniu; potwierdzają to także rolnicy z Forum TCh.
Podwyższona zawartość tłuszczu w paszy powoduje wzrost jej wartości energetycznej. Dla prawidłowego zbilansowania wartości pokarmowej należy w takim przypadku zwiększyć udział białka ogólnego, a przynajmniej niektórych ważnych aminokwasów egzogennych. W przeciwnym razie nadmiar energii w paszy spowoduje otłuszczenie świń i pogorszenie wskaźnika mięsności.
Przeprowadzone doświadczenia wskazują, że szczególnie pożyteczne może być karmienie paszą z udziałem ześrutowanych całych nasion rzepaku loch w okresie laktacji. Dodatkowe ilości roślinnego tłuszczu w paszy zwiększają zawartość tłuszczu w mleku loch, wzbogacając go w bardzo wartościowe pod względem pokarmowym wielonienasycone kwasy tłuszczowe, dzięki czemu prosięta są zdrowsze i szybciej przyrastają. Udział śruty z całych nasion rzepaku w paszy dla loch karmiących może wynosić 10-12%.

Opr.: ACONAR

Młyn paszowy
Trzoda Chlewna - Ogólnopolskie czasopismo dla producentów trzody, zootechników i lekarzy weterynarii
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.