Szukając optymistycznego otwarcia
Magdalena Kozera-Kowalska
Uniwersytet Przyrodniczy w Poznaniu
Szukając optymistycznego otwarcia
Gdyby zastanowić się na tym, co w sposób szczególny wyróżnia polskich rolników spośród obywateli naszego kraju, należałoby uznać, że jest to zadziwiający upór w trwaniu na swoim i determinacja w walce o przetrwanie.
Analizując przez lata sytuację na rynku trzody chlewnej „od środka” (tj. pisząc o tym sektorze, przygotowując ekspertyzy z nim związane, prowadząc rozmowy z rolnikami, uczestnicząc w spotkaniach i seminariach czy korespondując z czytelnikami czasopisma „Trzoda Chlewna” itd.), zyskuje się przekonanie, odmienne od większości obserwatorów „z zewnątrz”, że jest to rynek, na którym znacznie częściej się traci niż zyskuje. To oczywiście subiektywne spojrzenie z perspektywy producentów świń, tj. pierwszego z ogniw całego łańcucha dostaw żywca i mięsa wieprzowego, bez którego nie byłoby kolejnych. W każdym „zdrowym systemie rynkowym” to właśnie ogniowo producentów stanowi podstawę budowania dalszych relacji, a w ujęciu realnym – jest dostarczycielem surowca podlegającego dalszemu przetwórstwu i sprzedaży. Wynikałoby z tego, że w każdym kraju producenci powinni być grupą objętą szczególną opieką, a zarazem nadzorem. Opieką – bo to na nich spoczywa obowiązek gwarantowania, w stopniu minimalnym wprawdzie, ale zabezpieczającym poziom samowystarczalności żywnościowej kraju. Nadzorem – bo to ich należyta staranność ma zapewnić bezpieczną żywność dla nabywców (bo bezpieczeństwo warto czasem kontrolować…)…