skiold

Podawanie leków: kto może a kto nie – 9/2013

Podawanie leków: kto może a kto nie

 

Rozmowa na temat wykorzystywania antybiotyków w produkcji zwierzęcej z praktykującym lekarzem weterynarii, który odpowiadając na nasze pytania wolał pozostać anonimowy.

 

Red.: W sektorze mięsnym afera goni aferę. Ostatnio ujawniona przez jedną ze stacji telewizyjnych dotycząca nielegalnego wykorzystywania antybiotyków w produkcji zwierzęcej bije zarówno w producentów żywca jak i w lekarzy weterynarii. Czy faktycznie rolnicy na co dzień używają leków niezgodnie z prawem?

 

Lek. wet.: Polskie przepisy zabraniają rolnikom podawać leki zwierzętom, których tkanki przeznaczone są do spożycia przez ludzi. Jedyny wyjątek stanowią leki do podawania w wodzie do picia pozostawione w gospodarstwie przez lekarza weterynarii na kontynuację leczenia. Zatem teoretycznie każde szczepienie, iniekcyjne podanie antybiotyku, hormonów, leków przeciwzapalnych, czy preparatów przeciw robaczych wykonuje samodzielnie osoba do tego uprawniona – w tym wypadku lekarz lub technik weterynarii, któremu zostało to zlecone. Praktycznie rzecz ujmując jest to nierealne. Chociażby dlatego, że przy hodowli zwierząt niemalże nie ma dnia, aby takie zabiegi nie były wykonywane. Zatem każde gospodarstwo, chcąc przestrzegać przepisy, powinno zatrudniać przynajmniej na pół etatu lekarza weterynarii. To generowałoby dodatkowe koszty produkcji i w krótkim czasie okazałoby się, że lekarzy w Polsce jest zbyt mało, aby obsłużyć wszystkie gospodarstwa, a ich rentowność dramatycznie by spadła.

 

Red.: Jak to jest możliwe, skoro nad leczeniem zwierząt gospodarskich czuwa inspekcja weterynaryjna?

 

Lek. wet.: Powiatowi lekarze weterynarii, kontrolując gospodarstwa, skupiają się głównie na dokumentacji leczenia. W zasadzie nie występuje inna forma kontroli. Przecież nie są w stanie wyśledzić gdzie w gospodarstwie producenci zwierząt chowają „zdobyte” leki. Jeżeli podczas kontroli lekarz powiatowy stwierdza prawidłowo prowadzoną książkę leczenia zwierząt w zasadzie, nie ma podstaw podważania jej wiarygodności. A każdy lekarz weterynarii wie jak ma ją prowadzić, aby nie skierować podejrzeń na siebie czy na swojego klienta. W praktyce rzadko który lekarz faktycznie samodzielnie podaje środki farmaceutyczne. W zdecydowanej większości robią to hodowcy i obsługa chlewni. O ile odbywa się to zgodnie z zaleceniami i pod kontrolą lekarza, a leki są oryginalne i pochodzą z lecznicy weterynaryjnej jest to bezpieczne, o tyle, jeżeli rolnik sam decyduje co i kiedy podaje, sprawa staje się poważna.

 

Red.: Producenci żywca nie mogą kupować leków. Skąd je zdobywają?

 

Lek. wet.: Nie ma przepisów mówiących o obowiązku objęcia opieką weterynaryjną zwierząt gospodarskich. Dlatego często chęć zaoszczędzenia paru złotych skutkuje poszukiwaniem tańszych Ÿródeł leków. Lekarz, który przyjedzie do gospodarstwa, zdiagnozuje chorobę, dostarczy i zaaplikuje leki, musi wziąć za to pieniądze. Nie jest tajemnicą i producenci żywca o tym wiedzą kto sprzeda leki taniej, bez oględzin zwierząt i do tego wypełni i prześle pocztą prawidłowo wypełnioną książkę leczenia zwierząt. Są to zazwyczaj lekarze pracujący zza tzw. biurka, którzy żyją ze sprzedanych leków, i nieuczciwe hurtownie weterynaryjne. Do rzadkości nie należą również „okazyjne” zakupy leków od osób nieuprawnionych, z tzw. bagażnika. Teoretycznie oryginalne preparaty, dostępne bez zbędnej dokumentacji, czyli bez kontroli.

 

 

 

 

Małgorzata Kasprowicz-Potocka, Andrzej Rutkowski, Anita Zaworska, Robert Mikuła

Uniwersytet Przyrodniczy w Poznaniu

Najcz궜ciej spotykane zmiany skórne u œwiń – 10/2013

 lek. wet. Paweł Wróbel
Specjalista Chorób Trzody Chlewnej i Rozrodu Zwierząt

Najcz궜ciej spotykane zmiany skórne u œwiń

Skóra jest największym organem organizmu œwini, który stanowi barierę pomiędzy zwierzęciem a œrodowiskiem zewnętrznym. Ochrona œwini przed szkodliwym działaniem czynników fizycznych, chemicznych i mikrobiologicznych, spełnianie roli organu czuciowego, uczestniczenie w termoregulacji, syntezie witaminy D są jednymi z najważniejszych zadań skóry.

Wiele chorób trzody chlewnej przebiega ze zmianami w obrębie skóry. Niektóre jednostki chorobowe dotyczą skóry bezpoœrednio i zmiany wywołane przez takie czynniki chorobowe nazywane są zmianami pierwotnymi skóry, natomiast częœć czynników chorobowych wywołujących choroby innych narządów manifestuje się dodatkowo zmianami skórnymi, dlatego też takie zmiany nazywane są zmianami wtórnymi skóry.
Do najczęœciej spotykanych zmian skórnych należą te wywoływane przez czynniki:
1) bakteryjne, gdzie w warunkach terenowych dominuje wysiękowe zapalenie skóry EE – smoleń oraz syndrom martwicy uszu i ogona PNES.
a) Wysiękowe zapalenie skóry (Exudative epidermitis EE) – smoleń 
Smoleń dotyczy głównie œwiń w wieku od kilku dni do około 8 tygodni życia. Starsze œwinie mogą również chorować na wysiękowe zapalenie skóry, jednak zmiany chorobowe u tych zwierząt są znacznie bardziej ograniczone – miejscowe.
Jednostka chorobowa wywoływana jest przez gronkowca Staphylococcus hyicus, który stanowi naturalny składnik mikroflory skóry, jamy nosowej, napletka czy pochwy. Bakteria wytwarza szereg toksyn, które powodują uszkodzenie zdrowego naskórka.
Czynniki predysponujące do występowania smolenia:
– niedobory cynku i witamin,
– infekcje grzybicze,
– zarobaczenie (wszy, œwierzb),
– pokąsania przez owady (muchy, meszki, komary),
– wyjałowienie skóry,
– kiepska higiena,
– nadmierna wilgotnoœć i brak wentylacji,
– uszkodzenia skóry powstające w trakcie walk prosiąt (kiełki),
– spadek odpornoœci,
– podatnoœć genetyczna.
W warunkach praktyki terenowej smoleń, najczęœciej spotyka się w sytuacji pojawienia się na fermie œwierzbu lub dużej liczby prosiąt pochodzących od pierworódek, co związane jest głównie z niesystematycznym remontem stada i nagłym wprowadzeniem dużej iloœci loszek do stada.

Przegląd technik ogrzewania chlewni – 10/2013

Zbigniew Domagalski
Instytut Technologiczno-Przyrodniczy w Falentach
Oddział w Poznaniu

Przegląd technik ogrzewania chlewni

Potrzeba kontroli temperatury w budynku dla œwiń zależy od warunków klimatu, konstrukcji budynku i fazy produkcyjnej zwierząt. W chłodnym klimacie lub w klimacie z okresami niskich temperatur budynki są zaizolowane i wyposażone w wentylację mechaniczną. W ciepłych rejonach (kraje œródziemnomorskie) wysokie temperatury mają większy wpływ na dobrostan i produktywnoœć dorosłych œwiń niż niskie temperatury. W tym wypadku nie ma potrzeby instalowania systemów grzewczych, gdyż ciepło zwierząt wystarcza do utrzymania właœciwej temperatury w budynku.

Właœciwe parametry mikroklimatu w chlewni, to z pewnoœcią gwarancja mniejszego stężenia amoniaku oraz innych, szkodliwych gazów. Wysoka wilgotnoœć œciółki, niskie stężenie tlenu w pomieszczeniu, wysoka temperatura i kwaœne pH œciółki sprzyjają rozwojowi bakterii beztlenowych, które wytwarzają dużo różnych gazów o szczególnie nieprzyjemnym zapachu. Nieodpowiednia temperatura czy wilgotnoœć w chlewni powodują zaburzenia w równowadze fizjologicznej organizmu œwini, co może być przyczyną słabszych przyrostów, gorszego wykorzystania paszy czy spadku odpornoœci i większej podatnoœci na zachorowania.
Temperatura wewnątrz budynku dla trzody jest wypadkową następujących czynników:
– izolacji termicznej œcian,
– iloœci i wieku zwierząt,
– lokalnego ogrzewania (system na głębokiej œciółce) lub ogrzewania całej przestrzeni,
– ogrzewania bezpoœredniego (podczerwień, ogrzewanie gazowe, konwektory gazowe, nadmuch ciepłego powietrza),
– ogrzewania poœredniego (centralne ogrzewanie, centralne ogrzewanie podłogowe),
– chłodzenia poprzez rozpylanie wody (praktykowane w gorętszych klimatach lub latem).
Wymagania temperaturowe dla różnych grup trzody chlewnej przedstawiono w tabeli 1.
Dokument Referencyjny o Najlepszych Technikach dla Intensywnego Chowu Drobiu i Œwiń dopuszcza stosowanie ogrzewanie całego budynku jak i ogrzewanie miejscowe, w miejscu bytowania zwierząt. W dokumencie tym mówi się o możliwoœci stosowania m.in.: grzejników gazowych, grzejników elektrycznych (promienników podczerwieni bańkowych i ceramicznych), elektrycznego ogrzewania podłogowego, grzejników i dmuchaw.

Warto kontrolować jakośœć paszy – 10/2013

Mariusz Soszka
Doradca żywieniowy
Ostrówek

Warto kontrolować jakośœć paszy

Będąc z wizytą w jednym z zaprzyjaŸnionych podkarpackich gospodarstw zostałem zaskoczony stwierdzeniem, że można kupić MPU białkową o zawartoœci 40% białka ogólnego, którego jedynym Ÿródłem jest poekstrakcyjna œruta sojowa w cenie 60,50 zł brutto za worek 25 kg, w czasie gdy cena poekstrakcyjnej œruty sojowej w porcie dochodziła do 2 tys. zł netto, a cena podobnej mieszanki w konkurencyjnych firmach zaczynała się od 63 zł za worek. Jak się póŸniej okazało, hodowca szybko zrozumiał, że został lekko wprowadzony w błąd.

Obecnie na rynku polskim działa bardzo wiele różnych firm, które oferują pasze lub dodatki paszowe dla różnych gatunków zwierząt. Możemy wyróżnić wœród nich firmy posiadające własne mieszalnie pasz, w których wytwarzają mieszanki paszowe, firmy, które mieszają swoje produkty w innych mieszalniach pasz na zasadzie usługi oraz firmy, które zajmują się wyłącznie dystrybucją na terenie Polski pasz i dodatków paszowych produkowanych przez zagraniczne koncerny paszowe. Warto zwrócić uwagę, że w ciągu kilku ostatnich lat nie słychać było o zamykaniu mieszalni poza kilkoma przypadkami niewielkich lokalnych firm i reorganizacji gigantów paszowych. Można zatem stwierdzić, że gama œrodków żywienia zwierząt oferowanych w Polsce stale się powiększa, co niestety nie idzie w parze ze zwiększeniem pogłowia zwierząt. Sytuacja taka powoduje, że w branży paszowej stale nasila się konkurencja, co zmusza producentów pasz do stałej kontroli produkowanych mieszanek i dodatków oraz ciągłego wprowadzania zmian w składach mieszanek wynikających ze zmieniających się trendów w żywieniu zwierząt. Stale zwiększająca się konkurencja i ciągłe „wypadanie” klientów powoduje, że często w ciągu jednego dnia do jednego producenta œwiń przyjeżdża 2-3 przedstawicieli, którzy kuszą ciekawymi składami mieszanek, nowinkami w składzie i cenami swoich produktów. Po kilku takich wizytach producent œwiń ma w głowie mętlik i zastanawia się czy dobrze robi stosując dany schemat żywienia, ponieważ przedstawiciele obiecują lepsze efekty, ale z drugiej strony było ich tylu, że gdyby nawet chciał zmienić firmę dostarczającą komponenty paszowe to i tak nie wie na jaką, skoro wszystkie są bardzo dobre…

Bioasekuracja jako podstawowy element zabezpieczenia zdrowia świń na fermie – 11/2013

lek. wet. Paweł Wróbel
Specjalista Chorób Trzody Chlewnej i Rozrodu Zwierząt

Bioasekuracja jako podstawowy element zabezpieczenia zdrowia świń na fermie

Informacja o wystąpieniu ogniska afrykańskiego pomoru świń na Białorusi w odległości 160 km od Polskiej granicy po raz kolejny przypomniała o wciąż istniejącym zagrożeniu zakażenia się polskiego pogłowia świń tą, wydawałoby się, egzotyczną chorobą. Doniesienia z Rosji, Litwy, Łotwy czy Słowacji o ogniskach klasycznego pomoru świń również spędzają sen z powiek służb weterynaryjnych w naszym kraju. Znajomość podstawowych zasad bioasekuracji ma kolosalne znaczenie prewencyjne nie tylko w odniesieniu do wirusów klasycznego i afrykańskiego pomoru świń, ale również w stosunku do wielu innych czynników zakaźnych trzody chlewnej.

Wirus klasycznego pomoru świń CSF (Classical Swine Fever)  jest wrażliwy na wysychanie, promienie słoneczne, pH poniżej 3 i powyżej 10. Wirus nie jest oporny na środki dezynfekcyjne i ulega dezaktywacji pod wpływem np. krezolu, sody kaustycznej, formaliny, aldehydów, jonowych i niejonowych detergentów, jodoforów czy kwasów np. cytrynowego  lub fosforowego. Wirus CSF może przetrwać przez wiele miesięcy w schłodzonym mięsie lub nawet lata w mięsie zamrożonym. Warunki, które zapewnia wirusowi mięso powodują, że nawet jego solenie lub wędzenie nie prowadzi do inaktywacji wirusa. Wirus może być natomiast zniszczony poprzez gotowanie w temperaturze 65,5°C przez 30 minut lub w 71°C przez 1 minutę.
Wirus afrykańskiego pomoru świń ASF (African Swine Fever), podobnie jak poprzedni wirus, doskonale przeżywa w środowisku zapewnionym przez mięso, dlatego też produkty mięsne wytworzone ze świń będących w okresie inkubacji choroby – brak objawów chorobowych (zwykle 2-3 dni) stanowią doskonałe źródło wirusa. Wirus ASF ulega dezaktywacji poprzez gotowanie mięsa w temperaturze  60°C przez 20 minut, wędzenie, solenie lub suszenie mięsa nie prowadzi do dezaktywacji wirusa. Wirus ASF może przetrwać przez długi czas również w kościach – szpik kostny, dlatego też świnie zakażone ASFV powinny być spopielone.

350x470_baner_dsm-firmenich



Młyn paszowy
Trzoda Chlewna - Ogólnopolskie czasopismo dla producentów trzody, zootechników i lekarzy weterynarii
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.