skiold

Trzoda Chlewna 9/2025

EKONOMIA
14Dla kogo radosne święto plonów?M. Kozera-Kowalska
WYDARZENIA
17Najnowsza genetyka kukurydzy ze Smolic – relacja z V Narodowego Dnia Kukurydzy 
HODOWLA
18Wystawy 2025A. Hammermeister
20Wyniki oceny knurków i loszek w programach hodowlanych POLSUS  M. Marciniak, M. Tyra   
ORGANIZACJA PRODUKCJI
22Nie śpij, bo cię odsadzą, czyli jak i kiedy odsadzać prosiętaP. Włódarczak
ŻYWIENIE
26Znaczenie jęczmienia w żywieniu świńK. Lipiński
31Fitobiotyki w żywieniu świńM. Soszka
36Optymalizacja żywienia loch jako narzędzie poprawy wyników hodowlanychS. Michalski
38Włókno surowe – składnik odżywczy w paszy, z którego nie można zrezygnować, a także czym uzupełnić jego niedoboryP. Nowak
TECHNIKA
46Prawidłowe przechowywanie gnojowicyP. Marek
WETERYNARIA
56Ważne dane przedstawione podczas konferencji „Specjaliści Specjalistom”Z. Pejsak
64Najczęstsze choroby genetyczne świńN. Sobczak-Zuzaniuk
 
5NOTOWANIA
7Z KRAJU
12KONTAKT Z CZYTELNIKIEM
13WIEPRZOWINA NIE ZAWSZE TRADYCYJNIE
52ZE ŚWIATA

Zdrowie trzody chlewnej podczas spadku temperatury

Gdy temperatura za oknem spada, jest to dla wszystkich oczywisty znak rozpoczęcia „sezonu chorobowego”. Należy pamiętać, iż wszelkie patogeny, jak …

Zagospodarowanie gnojowicy świńskiej na cele nawozowe

W ostatnich latach obserwuje się rosnące zainteresowanie wykorzystaniem nawozów naturalnych w rolnictwie, wynikające zarówno z potrzeby ograniczenia kosztów produkcji, jak …

Znaczenie białek sojowych w żywieniu prosiąt

Mieszanki dla prosiąt składają się najczęściej ze śrut zbożowych, małej ilości poekstrakcyjnej śruty sojowej oraz pewnej ilości innych białek roślinnych, …
Więcej

Prawidłowe przechowywanie gnojowicy

Przemysław Marek
Instytut Technologiczno-Przyrodniczy
Państwowy Instytut Badawczy

Prawidłowe przechowywanie gnojowicy

Prawidłowe przechowywanie gnojowicy w chowie trzody chlewnej to obowiązek prawny i techniczne wyzwanie, które bezpośrednio wpływa na efektywność nawożenia, bilans azotu w gospodarstwie oraz poziom emisji gazów cieplarnianych, amoniaku i odorów. W artykule przedstawiono obowiązujące standardy, typy zbiorników w zależności od konstrukcji i materiału, a także znaczenie urządzeń wspomagających obsługę gnojowicy.

Niewłaściwe przechowywanie gnojowicy prowadzi do strat składników mineralnych, szkodliwej emisji gazów oraz ryzyka skażenia wód gruntowych i powierzchniowych. Utrata azotu w formie amoniaku (NH3) oznacza spadek wartości nawozowej gnojowicy, co bezpośrednio przekłada się na wyższe koszty nawożenia uzupełniającego. Przy braku przykrycia i mieszania dochodzi również do rozwarstwiania zawartości zbiornika, co utrudnia aplikację i zwiększa ryzyko nierównomiernego nawożenia pól. Bardzo istotne są też względy środowiskowe. Gnojowica przechowywana w nieszczelnych zbiornikach staje się jednym z głównych źródeł emisji amoniaku oraz gazów o wysokim potencjale cieplarnianym. Dodatkowo, przesiąkanie gnojowicy do gruntu może prowadzić do nadmiernego wzbogacania wód w związki azotu i fosforu, co przyczynia się do eutrofizacji zbiorników wodnych oraz ich skażenia niebezpiecznymi patogenami. Z ekonomicznego punktu widzenia to nie tylko koszt nawozów mineralnych, ale także potencjalne kary administracyjne, utrata dopłat obszarowych i zwiększone ryzyko konieczności modernizacji infrastruktury pod presją kontroli. Dlatego prawidłowe magazynowanie to nie tylko obowiązek, to sposób na ograniczenie strat i optymalizację produkcji.

Regulacje prawne

Problem przechowywania gnojowicy w pewnym sensie komplikują przepisy prawne, które ujęte zostały w różnych dokumentach. Ich znajomość jest jednak konieczna dla prawidłowego zagospodarowania nawozów naturalnych. W poniższym zestawieniu przedstawiono podstawowe informacje związane z obowiązującymi regulacjami prawnymi.

Program azotanowy: Rozporządzenie Rady Ministrów z dnia 31 stycznia 2023 r. w sprawie „Programu działań mających na celu zmniejszenie zanieczyszczenia wód azotanami pochodzącymi ze źródeł rolniczych oraz zapobieganie dalszemu zanieczyszczeniu”. To podstawowy dokument określający:

  • szczelność i przykrycie zbiorników,
  • minimalną pojemność,
  • zakaz stosowania otwartych zbiorników/lagun,
  • dopuszczalne rodzaje pokryw,
  • odległości od obiektów i granic,
  • terminy dostosowania infrastruktury w zależności od lokalizacji i skali gospodarstwa.

Prawo wodne: Ustawa z dnia 20 lipca 2017 r. – Prawo wodne (Dz.U. 2023 poz. 1478). Istotne w kontekście:

  • ochrony wód gruntowych i powierzchniowych,
  • lokalizacji zbiorników na gnojowicę względem cieków i ujęć wody,
  • wymagań w zakresie dokumentacji (np. pozwolenia wodnoprawnego w strefach ochronnych).
  • W przypadku zbiorników zlokalizowanych w pobliżu zbiorników wodnych lub w obrębie OSN (obszarów szczególnie narażonych) obowiązują znacznie ostrzejsze wymogi lokalizacyjne i konstrukcyjne.

Prawo budowlane: Rozporządzenie Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi z dnia 13 stycznia 2023 r. w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budowle rolnicze i ich usytuowanie. Dz.U. 2023 poz. 297. Określa:

  • wymagania techniczne dotyczące budowli rolniczych oraz ich lokalizacji, w tym płyt do składowania obornika, zamkniętych zbiorników na płynne odchody zwierzęce oraz innych budowli związanych z rolnictwem i przechowalnictwem produktów rolnych.
  • warunki pozwolenia na budowę zbiorników większych lub zespolonych,
  • wymagania co do dokumentacji technicznej, projektu, konstrukcji, nadzoru budowlanego,
  • zbiorniki wbudowane w infrastrukturę chlewni mogą być też traktowane jako jej część.

Ustawa o nawozach i nawożeniu: Ustawa z dnia 10 lipca 2007 r. o nawozach i nawożeniu (Dz.U. z 2022 r., poz. 2364) z późniejszymi zmianami. Wpływa również na:

  • warunki techniczne przechowywania nawozów naturalnych płynnych,
  • obowiązek zapewnienia takiego magazynowania, aby nie doszło do wycieku ani skażenia środowiska,
  • kontrolę i sankcje w zakresie przechowywania.

Dodatkowo ważnym dokumentem jest kodeks dobrych praktyk rolniczych, zawierający zalecenia, nie prawo. Niemniej jest on brany pod uwagę w przypadku ewentualnych kontroli.

Wymagania wobec zbiorników na gnojowicę

Z wspomnianych wcześniej regulacji wynika jasno, że przechowywanie gnojowicy w gospodarstwach utrzymujących trzodę chlewną wymaga spełnienia określonych warunków technicznych i środowiskowych. Podstawowym wymogiem jest szczelność zbiorników, które muszą skutecznie zapobiegać przedostawaniu się gnojowicy do gleby i wód gruntowych. Materiały użyte do konstrukcji zbiorników powinny być odporne na agresywne działanie związków zawartych w gnojowicy, takich jak siarkowodór czy amoniak. W przypadku zbiorników betonowych konieczne jest odpowiednie uszczelnienie i impregnacja, natomiast zbiorniki stalowe wymagają powłok antykorozyjnych chroniących przed uszkodzeniami mechanicznymi i późniejszym rdzewieniem. Kolejnym istotnym elementem jest pokrycie zbiorników – powinny one być wyposażone w pokrywę stałą lub pływającą, która ogranicza emisję amoniaku oraz nieprzyjemnych zapachów, a także zapobiega przedostawaniu się wód opadowych do wnętrza zbiornika.

Wymagana pojemność zbiorników musi umożliwiać magazynowanie gnojowicy przez okres co najmniej 6 miesięcy, co pozwala na efektywne gromadzenie nawozu w okresach, kiedy jego aplikacja na pola jest zabroniona, na przykład w okresie zimowym lub przy nadmiernej wilgotności gleby. W przypadku gospodarstw korzystających z technologii ograniczających emisję, jak biogazownie, dopuszcza się możliwość stosowania mniejszych pojemności zbiorników zgodnie z decyzjami administracyjnymi.

Istotne są również wymogi dotyczące lokalizacji zbiorników. Powinny one być usytuowane w odpowiedniej odległości od budynków mieszkalnych, granic działek, dróg oraz zbiorników wodnych, zwykle od 4 do 15-30 m, w zależności od typu zbiornika i rodzaju zastosowanego przykrycia. Zabronione jest ustawianie zbiorników na terenach zagrożonych podtopieniami lub na gruntach o wysokiej przepuszczalności bez dodatkowych zabezpieczeń.

Dla zapewnienia prawidłowej eksploatacji zbiorniki powinny być wyposażone w systemy zabezpieczające przed przepełnieniem, takie jak czujniki poziomu czy zawory przelewowe. Niezbędne jest również regularne monitorowanie szczelności oraz kontrola stanu technicznego konstrukcji. W przypadku dużych zbiorników wskazane jest zastosowanie urządzeń wspomagających, takich jak mieszadła i pompy, które umożliwiają skuteczne homogenizowanie zawartości i sprawne opróżnianie zbiorników.

Rodzaje zbiorników na gnojowicę

W chowie trzody chlewnej ważnym elementem jest bezpieczne i wydajne magazynowanie gnojowicy, dlatego wybór właściwego zbiornika ma istotne znaczenie. Zbiorniki różnią się przede wszystkim materiałem wykonania oraz konstrukcją, co wpływa na ich trwałość, szczelność, koszty i praktyczność użytkowania.

Zbiorniki betonowe

Beton i żelbeton to trwałe materiały, pozwalające na wykonanie zarówno naziemnych, jak i podziemnych zbiorników. Ich największą zaletą jest wytrzymałość mechaniczna i możliwość magazynowania bardzo dużych ilości gnojowicy, sięgających kilku tysięcy metrów sześciennych. Są to rozwiązania służące przez bardzo długi czas, jednak wymagają starannego wykonania oraz odpowiedniej izolacji, by zapobiec przeciekom i degradacji środowiska. Wadą jest wysoki koszt budowy i długi czas realizacji inwestycji. Ponadto w długim okresie użytkowania mogą pojawić się mikropęknięcia, które przy braku kontroli prowadzą do zanieczyszczenia gleby i wód gruntowych.

Rys. Zbiorniki z betonu wymagają dokładnego uszczelnienia (fot. www.moore-concrete.com)

Zbiorniki stalowe

Często spotykane są również naziemne zbiorniki wykonane ze stali nierdzewnej, także z betonowym dnem dla zwiększenia stabilności. Charakteryzują się dużą wytrzymałością i możliwością magazynowania znacznych ilości gnojowicy – od kilkudziesięciu do kilku tysięcy metrów sześciennych. Stal to materiał, który jest w pełni poddawany recyklingowi, co pozytywnie wpływa na aspekty ekologiczne. Wadą jest jednak wysoki koszt inwestycji oraz konieczność uzyskania pozwoleń budowlanych przy większych pojemnościach. Zbiorniki te są na stałe zakotwiczone, raczej wyklucza się możliwość ich przeniesienia.

Rys. Zbiornik na gnojowicę wykonany ze stali oferują bardzo duże pojemności (fot. galvanizeit.org)

Elastyczne zbiorniki z tworzywa

Wykonane z wysokiej jakości wzmocnionych tkanin syntetycznych elastyczne zbiorniki cechują się dużą mobilnością i szybkim montażem. Wymagają jedynie płaskiego podłoża i mogą być łatwo zdemontowane oraz przeniesione, co jest szczególnie korzystne podczas modernizacji gospodarstwa. Koszt takiego zbiornika jest znacząco niższy niż zbiorników stalowych czy betonowych, a ich żywotność wynosi co najmniej kilkanaście lat. Do wad należą niższa odporność na uszkodzenia mechaniczne oraz ograniczona wysokość zbiornika, co wpływa na powierzchnię zajmowaną przez instalację. Dostępne są wersje o pojemności do nawet kilku tysięcy m3.

Rys. Elastyczny zbiornik na gnojowicę EXFLO to wygodna w użytkowaniu alternatywa względem zbiorników stacjonarnych (fot.exflo.pl)

Zbiorniki z tworzyw sztucznych i kompozytów

Coraz częściej stosowane są również zbiorniki wykonane z polietylenu, laminatów poliestrowo-szklanych lub innych materiałów kompozytowych, które oferują wysoką wytrzymałość porównywalną z betonem przy znacznie niższej masie. Ułatwia to transport i montaż, eliminując potrzebę stosowania ciężkiego sprzętu. Wady tego rozwiązania to mniejsza dostępność pojemności oraz wyższe koszty w porównaniu do wersji elastycznych. Zbiorniki z tworzyw są też bardziej narażone na mechaniczne uszkodzenia i przypadkowe pęknięcia.

Laguny i zbiorniki otwarte

Tradycyjne laguny ziemne bez szczelnej izolacji są obecnie wycofywane ze względu na wysokie ryzyko przenikania zanieczyszczeń do gleby i wód gruntowych oraz dużą emisję gazów i zapachów. W krajach objętych restrykcyjnymi przepisami środowiskowymi ich stosowanie jest niedozwolone. Istnieją jednak nowoczesne rozwiązania typu laguna wyposażone w szczelne folie lub/i betonowe ścianki, co ogranicza negatywny wpływ na środowisko, jednak wciąż nie są rozwiązaniem optymalnym w porównaniu do zbiorników zamkniętych. Dlatego wg obowiązujących przepisów laguny również powinny być przykrywane pokrywami stałymi lub pływającymi.

Rys. Laguny na gnojowicę wymagają odpowiednio przygotowanego podłoża, wyłożonego nieprzepuszczalną, grubą folią (fot. www.farmergy.co.uk)

Dodatkowe wyposażenie zbiorników na gnojowicę

Dodatkowe wyposażenie zbiorników na gnojowicę znacząco wpływa na efektywność i bezpieczeństwo przechowywania oraz transportu tego rodzaju nawozu. Podstawowym elementem są pompy, które umożliwiają sprawne tłoczenie gnojowicy ze zbiornika do miejsca aplikacji lub dalszego przetwarzania. W praktyce najczęściej stosuje się pompy śrubowe, tłokowe, pionowe, suche lub zanurzeniowe, które dzięki swojej konstrukcji są odporne na zanieczyszczenia oraz potrafią przepompować ciecz o dużej zawartości cząstek stałych. Kolejnym istotnym elementem są mieszadła instalowane bezpośrednio w zbiornikach. Ich zadaniem jest zapobieganie osadzaniu się stałych frakcji na dnie i utrzymanie jednorodnej konsystencji gnojowicy, co zwiększa wydajność pomp i zapobiega zatykaniu przewodów. Mieszadła mogą być napędzane elektrycznie, hydraulicznie lub pneumatycznie, a ich dobór zależy od wielkości i konstrukcji zbiornika.

Koniecznym elementem wyposażenia są także pokrywy zbiorników. Ich zadaniem jest ograniczenie emisji nieprzyjemnych zapachów oraz gazów cieplarnianych, a także ochrona gnojowicy przed wpływem warunków atmosferycznych i nadmiernym odparowaniem. Pokrywy mogą mieć formę stałą lub ruchomą, a ich zastosowanie jest szczególnie ważne w kontekście wymogów ochrony środowiska. Muszą także zapewniać wymagany poziom bezpieczeństwa. Dodatkowe wyposażenie to również wizjery, odpowietrzniki itd.

W nowoczesnych systemach coraz częściej stosuje się również systemy monitoringu, które za pomocą czujników poziomu cieczy, temperatury czy parametrów jakościowych umożliwiają bieżącą kontrolę stanu magazynowania. Pozwala to na optymalne zarządzanie gnojowicą, zapobieganie przepełnieniom oraz awariom, co przekłada się na bezpieczeństwo środowiskowe i ekonomiczne.

Jaką pompę zastosować?

Pompy do gnojowicy można podzielić na dwie główne grupy w zależności od ich usytuowania względem cieczy:

  • Pompy zanurzeniowe (zatapialne) – montowane są bezpośrednio w zbiorniku z gnojowicą. Dzięki temu nie wymagają systemu zasysania, co minimalizuje ryzyko zapowietrzenia. Pompy te są kompaktowe i mogą jednocześnie mieszać zawartość zbiornika. Ich największą zaletą jest prostota instalacji i efektywna praca nawet przy bardzo gęstej gnojowicy. Wadą jest utrudniony dostęp serwisowy oraz konieczność stosowania materiałów odpornych na korozję i ścieranie.
  • Pompy pionowe suche (naziemne, kolumnowe) – montowane są pionowo nad zbiornikiem. Ich elementy robocze (wirnik, ślimak, tłok) są zanurzone w cieczy, natomiast silnik i układ napędowy znajdują się na powierzchni, zwykle na specjalnej ramie nad zbiornikiem. Dzięki temu dostęp do silnika i przekładni jest łatwy, co ułatwia serwisowanie. Pompy te są odporne na pracę w trudnych warunkach, nie wymagają zalewania przed uruchomieniem i dobrze radzą sobie z gęstą, niejednorodną gnojowicą. Ich wadą może być większa wysokość całkowita i potrzeba odpowiedniego podestu lub wieży montażowej.

Rodzaje pomp do gnojowicy według zasady działania:

  • Pompy śrubowe (ślimakowe) działają na zasadzie obrotu stalowego rotora (śruby) w okrągłym w przekroju cylindrze. Umożliwiają one płynne i równomierne przemieszczanie gnojowicy o dużej lepkości i zawartości cząstek stałych. Charakteryzują się cichą pracą i precyzyjnym dozowaniem, co czyni je idealnymi do aplikacji nawozu w systemach rurowych. Wadą jest wrażliwość na pracę „na sucho” oraz stosunkowo wysoki koszt eksploatacji.
  • Pompy wirowe (odśrodkowe) wykorzystują obracający się wirnik do nadawania cieczy energii kinetycznej. Są skuteczne przy przetłaczaniu cieczy o niższej zawartości ciał stałych na większe odległości. Dzięki prostej konstrukcji są łatwe w konserwacji i relatywnie tanie. Jednak przy gęstszej gnojowicy mogą się zapychać i wymagają filtracji wstępnej.
  • Pompy tłokowe to konstrukcje przeznaczone do pracy z bardzo gęstą gnojowicą, gdzie konieczne jest uzyskanie wysokiego ciśnienia tłoczenia. Działają poprzez mechaniczne przemieszczanie cieczy za pomocą tłoka poruszającego się w cylindrze. Stosowane są najczęściej w dużych gospodarstwach lub biogazowniach. Pompy tłokowe są wydajne i odporne, lecz drogie i wymagające regularnej konserwacji.
  • Pompy membranowe wykorzystują elastyczną membranę, która zasysa i wypycha ciecz w wyniku jej cyklicznego odkształcania. Są bardzo szczelne i odporne na chemiczne działanie gnojowicy. Sprawdzają się przy cieczach zawierających agresywne dodatki (np. fermentacyjne w biogazowniach). Ich wadą jest niższa wydajność oraz ograniczona żywotność membrany.
  • Pompy z mieszadłem (agregaty mieszająco-pompujące), urządzenia łączące funkcje pompy i mieszadła, idealne do zbiorników, gdzie gnojowica ma tendencję do rozwarstwiania. Mieszadło wstępnie homogenizuje zawartość zbiornika, co ułatwia jej pompowanie. Tego typu pompy występują zarówno w wersji zanurzeniowej, jak i naziemnej, często z napędem spalinowym. Choć są droższe i bardziej energochłonne, znacznie poprawiają efektywność zarządzania gnojowicą.

Rys. Pompa zanurzeniowa, zatapialna z rozdrabniaczem (fot.hydromet.net.pl)

Ważne jest też mieszadło

Efektywne mieszanie gnojowicy jest ważne zarówno dla łatwego pompowania, jak i dalszego wykorzystania nawozu w gospodarstwie. Dobrze dobrane pozwala szybko rozdrobnić i ujednorodnić zawiesinę, zapobiegając jej rozwarstwieniu. Wybór konkretnego typu powinien być dostosowany do rodzaju zbiornika, jego lokalizacji oraz warunków panujących na fermie. Wśród dostępnych konstrukcji wyróżnia się przede wszystkim trzy główne typy mieszadeł:

  • Mieszadła pionowe – przydatne tam, gdzie dostęp do zbiorników jest ograniczony, np. przez wąskie włazy czy ciasne przestrzenie technologiczne. Sprawdzają się szczególnie dobrze w prostych instalacjach lub tam, gdzie nie jest wymagana bardzo duża moc napędowa. To również rozwiązanie dla zbiorników, które znajdują się pod powierzchnią gruntu lub w trudno dostępnych lokalizacjach.
  • Mieszadła zanurzeniowe – polecane do głównych i pośrednich zbiorników, zapewniają efektywność pracy w pełnym zanurzeniu. Często są wykorzystywane w otwartych lagunach i dużych zbiornikach, gdzie niezbędne jest intensywne wymieszanie dużej objętości cieczy.
  • Mieszadła zanurzeniowe z ruchem slalomowym – doskonałe do chlewni rusztowych, gdzie kanały znajdują się bezpośrednio pod zwierzętami. Ich konstrukcja umożliwia dokładne mieszanie w ciasnych przestrzeniach między rusztami oraz w długich ciągach technologicznych.

W zależności od zapotrzebowania mieszadła oferowane są z napędem z wałka odbioru mocy (WOM) traktora, do pracy w lagunach i zewnętrznych zbiornikach, a także mieszadła z własnym silnikiem elektrycznym, przeznaczone m.in. do zastosowania w kanałach podrusztowych i zamkniętych zbiornikach fermentacyjnych. Jednym z najważniejszych czynników przy wyborze mieszadła jest jego moc. To ona decyduje o wydajności urządzenia, średnicy wirnika oraz możliwości efektywnego wymieszania nawet gęstej, zasiedziałej gnojowicy. Dostępne modele mieszadeł oferują typowe moce w zakresie od 7,5 do 18,5 kW. Warto też zwrócić uwagę na typ ścielenia, obecność słomy czy innych materiałów włóknistych, co może wymagać mieszadła o większej mocy i lepszych właściwościach tnących. Ze względu na agresywne środowisko, w którym pracują mieszadła bardzo ważna jest ich odporność na wilgoć, amoniak oraz działanie substancji chemicznych obecnych w gnojowicy. Warto wybierać urządzenia wykonane z ocynkowanej stali węglowej lub stali nierdzewnej, które gwarantują odporność na korozję i dłuższą trwałość.

Rys. Mieszadło do gnojowicy zamontowane na ładowarce teleskopowej (fot. www.berutex.com)

Podsumowanie

Właściwe przechowywanie gnojowicy w chowie trzody chlewnej ma duże znaczenie zarówno dla ochrony środowiska, jak i efektywności gospodarstwa. Przepisy prawne nakładają obowiązek stosowania szczelnych i odpowiednio zabezpieczonych zbiorników, dostosowanych do wielkości produkcji i cyklu nawożenia. W zależności od potrzeb i możliwości technicznych rolnicy mogą wybierać spośród zbiorników betonowych, stalowych, z tworzyw sztucznych, elastycznych oraz lagun z odpowiednią izolacją. Wspomagające urządzenia, takie jak pompy i mieszadła, umożliwiają sprawne zarządzanie gnojowicą i utrzymanie jej jednorodnej struktury. Skuteczny system przechowywania ogranicza straty azotu, minimalizuje emisję odorów i zmniejsza ryzyko zanieczyszczenia wód gruntowych, co przekłada się na zgodność z przepisami i korzyści ekonomiczne.

Więcej

Nie śpij, bo cię odsadzą, czyli jak i kiedy odsadzać prosięta?

Na dużej fermie zarządzanie produkcją jest kluczową sprawą. W tym artykule znajdziesz cenne wskazówki, dzięki którym ograniczysz ryzyko popełnienia błędów.

Świnia gniazdownikiem jest?  

W biologii gatunki zwierząt dzielimy na takie, których młode od razu dają sobie radę po przyjściu na świat, widzą, umieją się poruszać i jeść o własnych siłach i którym rodzice – choć to jest duże nadużycie – nie są już potrzebni. Po narodzinach są od razu gotowe do życia, ale w rzeczywistości uczą się od rodziców właściwego zachowania, żeby prawdopodobieństwo ich przetrwania było większe. Nazywamy je zagniazdownikami, a z kolei u gniazdowników młode rodzą się ślepe, nagie, niezdolne do samodzielnego życia, gdyż potrzebują przez jakiś czas przebywać w gnieździe, w którym zdążą się wykształcić przed samodzielnym życiem. Takie rozgraniczenie jest popularne u ptaków, ale u ssaków doskonały przykład stanowią np. zając – zagniazdownik (od razu śmiga po polach) i królik – typowy gniazdownik, nie potrafi sam przetrwać. Świnia jest gdzieś pośrodku, prosięta same biegają po porodzie, nie są ślepe, potrafią pić mleko – siarę, ale bez mamy lochy same nie przetrwają. Nie zdobędą pożywienia i prawdopodobnie zamarzną. A właściwie nie przetrwają bez człowieka – hodowcy, który utrzymuje przecież lochy w warunkach kontrolowanych i na fermie wielkoprzemysłowej żadna locha nie zbuduje sobie ciepłego gniazda. Pomagamy im więc lampami grzewczymi, matami – legowiskiem dla osesków i innymi działaniami, żeby wspomóc relację locha-prosięta, która jest szczególna. Gdy patrzysz na wiele kojców porodowych w jednym budynku, to w każdym przebywa jakaś locha z prosiętami, ale każdy z nich to oddzielna i unikalna historia. W każdym tworzą się inne relacje. Prosięta ustawiają hierarchię na określonej powierzchni, bo jest to zgodne z ich biologią, ale każda locha potrafi rozpoznać wszystkie swoje prosięta, po ich odgłosach, a według badań, każde z młodych otrzymuje od swojej matki jakby swoje imię, po którym je wzywa (w swoim chrumkającym języku). Dlatego pojawiają się problemy z odsadzaniem i mieszaniem prosiąt (walki), przenoszeniem prosiąt do innej lochy (odrzucenie oseska, walka o sutek przy wymieniu), na które musisz zwracać uwagę. Zatem ustaliliśmy, że każda ferma potrzebuje specjalistycznej porodówki, w których młode świnie będą mogły przystosować się do dalszego życia. Im lepiej i szybciej tego dokonają, tym lepiej dla kieszeni hodowcy, a taki bodziec działa najlepiej. Dochodzimy więc do momentu odsadzenia małych świń od ich matek, to ważny proces, który warunkuje wszystko.

Nie śpij, bo cię okradną

Było kiedyś takie powiedzenie, prawda? Jeśli ktoś zasnął w pociągu lub na dworcu, to czasem obudził się bez portfela w kieszeni. Prosięta też potrafią spać kamiennym snem i nie zdają sobie sprawy, że zaraz będą odebrane i znajdą się w innym środowisku. Spotykałem się z przypadkami, że prosięta – pomimo hałasu i rejwachu wokół – spały tak mocno, że były kompletnie bezwładne i nie dawały znaku życia. Obsługa porodówek była nawet skłonna umieścić je w pojemnikach na nieżywe zwierzęta, tak mocno spały! Można więc przerobić to powiedzenie na: „nie śpij, bo cię odsadzą”. W zasadzie wszystko jedno czy najpierw odsadzamy prosięta od loch, a potem zganiamy lochy na sektor krycia, czy też odwrotnie – najpierw odsadzamy lochy, a na końcu zganiamy całą masę prosiąt na pokład samochodu lub przeganiamy do odchowalni. Wszystko zależy od uwarunkowań technicznych i przyzwyczajeń załogi. W mojej praktyce miałem głównie do czynienia z tym drugim modelem, czyli najpierw przeganialiśmy lochy, a prosięta zostawały w kojcach same. Nie wiem czy były zadowolone w myśl innego powiedzenia: „chata wolna, starych nie ma, będzie bal”? Raczej nie. Prosięta z poszczególnych kojców mieszały się (unosiliśmy przegrody wewnętrzne) i zapoznawały się ze światem zewnętrznym i z innymi swoimi pobratymcami, których do tej pory tylko słyszały. To naprawdę bardzo stresujący moment w życiu prosiąt, jednak nie ma wyjścia i nic już na to nie poradzimy, ale możemy zachować spokój. Przy przegonce prosiąt uważaj na to, co dzieje się wokół, bo możesz potknąć się o szalejące wokół prosięta, które jak pociski Patriot przelatują przez kojce i możesz wybić sobie o nie zęby. Widywałem też „latające prosiaki”, które dla skrócenia drogi były po prostu rzucane i szybowały kilka metrów w kierunku wyjścia. Stanowczo odradzam taki proceder, bo nieźle się przy tym miotaniu spocisz, a poza tym może to być niebezpieczne. Pewnego dnia w Stanach dostałem takim fruwającym prosięciem w głowę, które wyrzucone było jak z katapulty przez silne ramiona Erwina. Czułem się tak jakbym dostał butelką w łeb na meczu Lecha z Legią, a dodatkowo prosię omal nie wydrapało mi oczu swoimi ostrymi raciczkami. Jeśli operacja pozbycia się loch jest trudna technicznie do wykonania i trzeba lochy cofać zamiast pozwolić im iść do przodu lub zawracać, żeby wyszły z kojca, lepiej pozbyć się jednak najpierw prosiąt. Tak z kolei robiliśmy na fermie w Irlandii. Lochy bez swojego potomstwa będą spokojniejsze i podczas szarpania się z nimi w procesie „wymeldowania ich z dotychczasowej miejscówki” nie przygnieciemy żadnego oseska, a locha może nas nie ugryzie (co z oczu, to z serca). Ale bywały też i inne niespodzianki jak śpiący w najlepsze w samym środku kojca Eugene. Po prostu wieczorem wtargnął na porodówkę (w USA nikt ich po godzinach pracy nie pilnuje), gdy po raz kolejny żona wyrzuciła go z domu, i położył się spać do pustego kojca (zostawionego na mamki) i miał ciepło. Też tak mocno spał, że nie słyszał nas, gdy wokół niego ganialiśmy kilka tysięcy prosiąt!

Jak odsadzić właściwe prosięta?

W naszym kraju najwcześniej można odsadzić prosięta w wieku 21 dni, ale z reguły minimalny wiek to 26 dni. Można mieć wówczas pewność, że mają one odpowiednią wagę (minimum 6 kg) i kondycję, że same przetrwają jak przystało na zagniazdownika. Największe fermy działają w oparciu o grupy technologiczne tworzone co tydzień, zatem porodówki zapełnione są prosiętami w różnym wieku (oproszenia przebiegają w zasadzie na bieżąco) i na pierwszy rzut oka trudno się połapać, które z nich i w jakiej ilości powinny być odsadzone? Zajmiemy się tutaj metodą odsadzania osesków od strony prosiąt, a nie z punktu widzenia loch, choć oba systemy są ze sobą powiązane. Wyobraźmy sobie sytuację, że zjadłeś właśnie syte śniadanko i leżysz sobie z gazetą na brzuchu, a tu nagle dzwoni telefon i ostrym sygnałem rozdziera ciszę oraz burzy twoją sielankę. Jest nieustępliwy, bezczelnie dzwoni i dzwoni.

Kto to do cholery jest? – myślisz sobie. Potem analizujesz drobiazgowo: „żona jest przecież w pracy, więc nie dzwoni teraz z listą życzeń… kochanka?… eee… nie, za wcześnie… jeszcze jest w Kołobrzegu na wczasach. Provident? – przecież ostatnio spłaciłem dwie raty… a może komornik?” – aż ciarki przechodzą ci po plecach, ale w końcu jednak podnosisz słuchawkę i dowiadujesz się, że za 3 godziny przyjeżdża TIR po prosięta. Ma być 500 prosiąt gotowych do wysyłki, a ty jesteś w proszku! Zapomniałeś! I jak teraz szybko wybrnąć z sytuacji? Jak wytrzasnąć taki plan natychmiast? Przede wszystkim musisz dobrze zdiagnozować właściwą drogę na porodówkę, w której proszą się aktualnie lochy, a więc gdzie są twoje najmłodsze prosięta? Z reguły wszyscy na fermie wiedzą, gdzie są najmniejsze oseski, a więc gdy już się tam znajdziesz, spójrz w kierunku kolejnego odsadzenia i przejdź do przodu. Tuż przed komorą, gdzie teraz odbywają się porody, będą właśnie najstarsze prosięta czekające na odsadzenie. Ewentualnie mogą być jeszcze lochy wysokoprośne i oczekujące na poród. Nie zrażaj się tym, pomiń je i za chwilę odnajdziesz właściwy sektor z prosiętami. Na dobrej fermie, gdzie wszystko jest dobrze poukładane komory najmłodszych i najstarszych są obok siebie (traktuję układ porodówek jako zamkniętą całość, naczynia połączone, głowa pożera własny ogon, czyli proszące się lochy wypierają z porodówki te karmiące). Może wydać się tobie to śmieszne, ale wierz mi, że ludzie często nie mogą się połapać, gdzie są najmłodsze, a gdzie najstarsze prosięta, jeśli nie pracują codziennie w tych sektorach. To jest dla nich czarna magia!

I co dalej z tymi prosiętami?

Najlepiej zastosować kalendarz numeryczny 365-dniowy (może być wielokrotność np. 1000-dniowy), czyli numerujesz sobie kalendarz, wszystkie dni po kolei, od 1 stycznia do 31 grudnia. Załóżmy, że mamy dziś 30 sierpnia (dzień transportu lub sprzedaży), co w ujęciu numerycznym będzie 242 dniem w danym roku. Robimy tak dlatego, żeby móc szybko przeprowadzać niezbędne nam obliczenia bez analizowania pełnych dat. Jeśli wiek odsadzenia ma wynieść 26 dni, to robisz proste wyliczenie: 242 – 26 = 216. Według kalendarza zobaczysz, że jest to 5 sierpnia, musisz zatem odszukać, w którym miejscu twojej porodówki znajdują się prosięta urodzone w tym dniu i w ten sposób ustalisz, gdzie powinieneś zacząć? Musisz więc dysponować kartami produkcyjnymi z pełnymi zapiskami co, kiedy i jak lub jakimiś danymi, żeby móc tego dokonać. Powinieneś więc odsadzić wszystkie prosięta zaczynając od tej daty (są idealnie w 26-tym dniu życia) i podążać w kierunku komory z porodami (te prosięta są starsze i mają powyżej 26 dni, bo urodziły się przed 5 sierpnia). Zatem wszystkie kwilące stwory będące w tej strefie powinny być odsadzone. Najlepiej policzyć je wszystkie dokładnie w interesujących nas kojcach porodowych albo liczyć szybko tylko mioty i robić sobie kreseczki. Jedna kreseczka = 1 miot = średnia liczba odsadzanych prosiąt od jednej lochy (do tej pory) na fermie, czyli jeśli przemnożysz liczbę kreseczek przez tą średnią, to możesz szybko oszacować liczbę prosiąt, jaką masz do dyspozycji. Jeśli miało być 500 prosiąt, a wyszło trochę więcej, to zacznij odsadzać od najstarszych, czyli od tych, które są tuż przed komorą, gdzie aktualnie trwają porody, tak długo, aż otrzymasz wymaganą liczbę. W żadnym razie, bez poważnego powodu, nie możesz jednak przekroczyć naszej linii demarkacyjnej ustalonej na dniu 5 sierpnia (bo za nią będą młodsze sztuki urodzone 6 sierpnia, 7 sierpnia itd.). Ale jeżeli będzie tych prosiąt za mało, to możesz zapuścić się za tę linię i dobrać brakującą liczbę z puli młodszych zwierząt. Najlepiej zabierać całe mioty największych prosiąt, chyba że chodzi o kilka sztuk, to możesz wybrać po prostu największe osobniki z poszczególnych miotów z komory porodówki z młodszymi prosiętami. W ten sposób sprzedasz wszystkie prosięta, które tego wymagały. Dopuszczalne jest również pomijanie miotów z małymi, słabymi prosiętami, które pomimo wieku nie są jeszcze okazałe. Można dać im kilka dni więcej przy sutkach ich mamy, a w zamian wybrać dorodne, ale młodsze sztuki. Nie przesadzaj jednak z taką opcją, bo po jakimś czasie nazbiera się tobie cały samochód charłaków. Prosięta z wartością zerową najlepiej od razu poddać eutanazji i dbać o dobrą jakość miotów. Możesz również przejrzeć prosięta w drugim kierunku (tych urodzonych po 5 sierpnia – młodszych), a więc na tej samej zasadzie spisać sobie liczbę miotów urodzonych w każdym dniu i w ten sam sposób ustalisz dostępne ilości prosiąt (według dat porodów) do odsadzenia na najbliższe trzy tygodnie. Dodając do ich dat urodzenia 26 dni, mniej więcej ustalisz sobie daty kolejnych odsadzeń prosiąt i ile ich będzie (pamiętaj, żeby przy szacowaniu ilości na przyszłość uwzględnić aktualną tygodniową śmiertelność przedodsadzeniową – odjąć z dostępnej puli). Na koniec taka uwaga: choć cały proces odsadzania robi się w takim wypadku na fizycznej liczbie prosiąt, które realnie są na fermie, na końcu sprawdź czy będziesz dysponować odpowiednią do twojego celu krycia liczbą odsadzonych loch. Jeśli jest ich zbyt dużo w danym tygodniu lub za mało, musisz znów skorygować odsadzane mioty prosiąt i albo zostawić część jeszcze przy lochach, albo zwiększyć liczbę odsadzanych osesków (będą wtedy młodsze niż 26 dni), żeby uwolnić więcej loch, bo musisz zapewnić cel krycia. I teraz dochodzimy do najważniejszej kwestii, którą musisz opanować jako manager, czyli do…

…grafiku odsadzeń prosiąt

Dosłownie decyduje on o funkcjonowaniu fermy i szybko określa jej efektywność. Tutaj krzyżuje się ze sobą wiele ważnych kwestii. Z jednej strony presja ze strony ciężarnych loch w sektorze rozrodu, które muszą za chwilę udać się do kojców porodowych (potrzebujesz znaleźć pierwszą najbliższą datę przewidywanego porodu (standard to: data krycia + 115 dni), gdzie przebywają i ile ich jest, a potem wykaz liczby loch, które mają prosić się w kolejnych dniach. Trzeba je umieścić w kojcach porodowych, bo nie mogą oprosić się w kojcach w sektora rozrodu. Z drugiej strony, ile loch musisz odsadzić, żeby zrobić miejsce dla kolejnych i czy ta liczba wystarczy, żeby zrealizować cel krycia w bieżącym tygodniu i kolejnym? Na sam koniec ile prosiąt odsadzisz (liczba miotów × średnia liczba prosiąt) i w jakim wieku oraz wadze? Możesz obserwować wszystkie te parametry w jednym miejscu i modyfikować działanie, jeśli coś idzie niezgodnie z planem. Można też wyrównywać grupy, czyli odsadzać w miarę takie same ilości loch w danym tygodniu. Jeśli system nie będzie działać prawidłowo, to możesz zaobserwować następujące problemy:

– lochy proszą się na rozrodzie zanim zostaną umieszczone w porodówce,

– lochy czekają na poród tydzień i dłużej już w kojcach porodowych (nieproduktywne kojce) lub mają mniej niż jeden dzień na rozwiązanie,

– odsadzasz zbyt małą albo zbyt dużą liczbę loch i są zakłócenia w kryciu,

– prosięta są zbyt małe i z niedowagą (druga opcja, że są zbyt ciężkie raczej nie wchodzi w grę),

– brakuje ci prosiąt, bo odsadzasz je za szybko i nadejdzie tydzień, że nie będzie ani jednego dobrego do odsadzenia – rozregulowanie systemu,

Ogólnie, żeby wszystko działało wg założeń, zapamiętaj sobie wzór (dla ferm z grupami tygodniowymi):

Liczba dostępnych miejsc porodowych na fermie × 7 (dni)

—————————————————————————- = Liczba loch do oproszenia

Czas mycia kojca (1-2 dni) + wiek odsadzenia (26 dni)

Będzie to liczba, jaką powinna prosić się co tydzień, a jeśli skorygujesz to o wskaźnik oproszenia (wskaźnik zapłodnienia + utrzymania ciąży w okresie 5-16 tygodni ciąży), to otrzymasz liczbę loch do krycia.

Jeśli zastosujesz ten wzór w praktyce, możesz spać spokojnie i nie martwić się o odsadzenie. W szkole podstawowej pani nauczycielka zawsze nam mówiła, że dobrze przygotowany uczeń obudzony w środku nocy i zapytany o cokolwiek potrafi udzielić odpowiedzi minimum na trójkę z plusem, nigdy nie dostanie jedynki i nie będzie zaskoczony. A więc śpij spokojnie, jeśli nagle cię odsadzą, to i tak wszystko będzie w porządku.

Piotr Włódarczak

Więcej

Ważne dane przedstawione podczas konferencji „Specjaliści Specjalistom”WETERYNARIA

Zygmunt Pejsak
Wydział Medycyny Weterynaryjnej
Uniwersytet Rolniczy w Krakowie

Ważne dane przedstawione podczas konferencji „Specjaliści Specjalistom”

W dniach 24-25.06.2025 r. odbyła się w Krakowie doroczna konferencja przeznaczona dla lekarzy weterynarii specjalistów chorób świń. Wzięło w niej udział około 500 lek. wet. Wykładowcami byli zaproszeni przez organizatorów specjaliści z różnych krajów Europy.

Wykłady prezentowali i brali udział w panelach dyskusyjnych uznani nie tylko w Polsce, ale także poza granicami kraju „nasi” specjaliści chorób świń. Ich wystąpienia, zarówno pod względem merytorycznym, jak i technicznym w niczym nie ustępowały wykładom naukowców i praktyków z przodujących w produkcji świń krajów świata. Wśród ekspertów zagranicznych byli goście z: Hiszpanii, Niderlandów, Niemiec, Wielkiej Brytanii, Austrii oraz Francji. Uczestnicy wysłuchali 15 wykładów. Ważną część spotkania stanowiły dwa panele dyskusyjne.

Celem niniejszego artykuł jest przedstawienie czytelnikom „TCh” wybranych, ważnych praktycznie danych zaprezentowanych przez wykładowców i panelistów w trakcie konferencji w Krakowie.

Pierwsza sesja konferencji poświęcona była niedocenianemu przez wieki problemowi bólu u zwierząt. Ciekawy i pouczający wykład wygłosił na powyższy temat, zajmujący się tym zagadnieniem od lat, dr Maciej Nowak, absolwent Wydziału Medycyny Weterynaryjnej we Wrocławiu. Celem wystąpienia zaproszonego przez organizatorów wykładowcy było pokazanie, jak na przestrzeni ostatnich stuleci postrzegany był ból u zwierząt i co wpłynęło na ocenę znaczenia tego zjawiska u zwierząt. Do czasów Kartezjusza (1596-1650) nikt nie kwestionował odczuwania bólu u zwierząt. Poglądy tego filozofa w sposób dramatyczny zmieniły postrzeganie tego zjawiska na prawie trzy stulecia. Słynne kartezjańskie cogito ergo sum (myślę, więc jestem) spowodowało, że przez zaskakująco długi czas ból zwierząt nie był w weterynarii brany pod uwagę. Co gorsza, był nawet pomijany. Zwierzęta pozbawione duszy nieśmiertelnej i umiejętności wyrażania myśli, czyli umiejętności mowy, zdaniem Kartezjusza nie czuły świadomie bólu, a zatem nie cierpiały. Koncepcja Kartezjusza obowiązywała do początku ubiegłego stulecia. Dopiero w latach 60. XX wieku nastąpiła powolna zmiana stanowiska. Obecnie skuteczne kontrolowanie bólu stało się jednym z ważniejszych zadań lekarzy weterynarii.

Drugim referentem w tej sesji był lek. wet. Ad Bax z Niderlandów, który przedstawił zintegrowane podejście do leczenia bólu. Gość z Holandii podkreślił, że zapobieganie i leczenie bólu u zwierząt stanowi istotną część działań mających na celu poprawę ich dobrostanu. 

Pierwszym wykładowcą w drugiej sesji był wybitny naukowiec austriacki, pracujący na Uniwersytecie Berlińskim, profesor Jurgen Zentek. Ten znany na świecie ekspert przedstawił problemy związane z ograniczeniem używania dawek farmakologicznych tlenku cynku (2000-3000 ppm) i podejściem UE do tego zagadnienia. Podkreślił, że okres po odsadzeniu prosiąt charakteryzuje się zwiększoną podatnością na zaburzenia jelitowe, w tym biegunkę poodsadzeniową (PWD), którą tradycyjnie łagodzono poprzez dodatek dużych dawek tlenku cynku (ZnO) do pasz dla prosiąt odsadzonych. Jednakże narastające obawy dotyczące kumulacji cynku w środowisku, selekcji genów oporności na antybiotyki oraz szerszych zagrożeń dla zdrowia publicznego doprowadziły do istotnych zmian regulacyjnych. Po opinii naukowej Europejskiej Agencji Leków (EMA) z 2017 roku, stosowanie farmakologicznych dawek ZnO w paszach leczniczych zostało zakazane w całej UE od 2022 roku. Aktualnie w UE dostępna jest jedna alternatywa pozwalająca na stosowanie farmakologicznych dawek tlenku cynku, przy zastosowaniu jedynie żywieniowego poziomu ZnO (150 ppm). Jest nią potencjonowany cynk (HiZox®). Według przedstawionych przez autora referatu danych z Danii formulacja ta, w przypadku stosowania jej w ilości dopuszczonej przez UE, spełnia swoją funkcję, wpływając pozytywnie na: wyniki produkcyjne, konsystencję kału oraz mikrobiotę jelitową. Autor podkreślił, że tylko kompleksowe podejście do zwalczania PWD pozwoli na ograniczenie stosowania antybiotyków na tym etapie produkcji świń.  

Pierwszy wykład w sesji III wygłosił zaproszony gość z Francji dr Philippe Leneveu. Omówił on zasady zwalczania zakażeń mieszanych świń, przede wszystkim drobnoustrojami M. hyo i PCV-2, ale także PRRSV. Francuski wykładowca podkreślił znaczenie szczepień. Według prelegenta w jego kraju przeciwko M. hyo i PCV-2 szczepi się odpowiednio 95% i 80% prosiąt. Przeciwko PRRSV w Bretanii (reszta kraju jest wolna od tej choroby) immunizuje się 60-70% loch i 10-15% prosiąt. Leneveu podkreślił, że uodpornianie przeciwko wymienionym chorobom jest wspaniałym, ale nie cudownym narzędziem. Z tego powodu ich zwalczanie nie może polegać tylko na szczepieniach. Niezwykle ważne jest odpowiednie zarządzanie stadem, w tym poszczególnymi grupami zwierząt. Podkreślił, że poważnym błędem jest „nadmierne” mieszanie prosiąt między miotami. We Francji uważa się, że dopuszczalne jest wymienianie między miotami nie więcej niż 15% osesków. Autor referatu zwrócił uwagę na fakt, że dobre marże na produkcji świń mogą skłaniać producentów do obniżania poziomu zarządzania stadem, co zauważalne jest okresowo we Francji.

Niezwykle ciekawy wykład zaprezentował gość z Wielkiej Brytanii, powszechnie znany w Europie, specjalista chorób świń Jordi Mora. Brytyjski ekspert zwrócił uwagę na coraz większe ograniczenia narzucane na producentów świń (dobrostan, ślad węglowy, ograniczenie stosowania antybiotyków itp.). Z drugiej strony podkreślił rosnącą światową konkurencję, w tym zagrożenie związane z umową UE – Mercosur. To nowe handlowe porozumienie w sposób istotny wpłynąć może na opłacalność chowu świń w Europie. Ekspert wskazał, że jednocześnie producenci świń muszą dawać sobie radę z nowymi zagrożeniami m.in. takimi jak: globalne ocieplenie czy presja ze strony nowych patogenów. Wymienił wśród nich szczep Rosalia – PRRSV, wirus ASF czy problem endemicznie występującej w znacznym odsetku stad grypy świń. Z drugiej strony wskazał nowe, rewelacyjne możliwości ochrony stad przed infekcjami czy sterowane za pomocą sztucznej inteligencji (AI) możliwości nieprzerwanego monitorowania stanu zdrowotnego zwierząt, w tym ich zachowania. Powyższe pozwala na szybkie wykrycie wszelkich zaburzeń behawioralnych i natychmiastową na nie reakcję. Dla potwierdzenia skuteczności i efektywności nowych rozwiązań przedstawił dane produkcyjne z jednej z dużych ferm brytyjskich (4000 loch). W fermie tej (North Farm Livestock) wprowadzono szereg nowych rozwiązań, dzięki którym w stopniu istotnym poprawiono wyniki produkcyjne. Uzasadniając swoje stwierdzenie autor przedstawił niektóre dane produkcyjne stada z lat 2013 i 2019. Podał, że w roku 2013 wskaźnik padnięć wynosił w tym stadzie 4,25%, konwersja paszy 2,6 kg, dobowe przyrosty m.c. 750 g, a zużycie antybiotyków 40 mg/kg PCU. W roku 2019 parametry te kształtowały się na poziomie, odpowiednio: 3,17%, 2,38 kg, 824 g, i 0,3 mg/kg PCU. Powyższe osiągnięto dzięki: postępowi genetycznemu, „precyzyjnemu zarządzaniu produkcją”, wysokiemu poziomowi bioasekuracji, cyfrowej kontroli systemu zarządzania produkcją, wykorzystaniu automatycznych rejestratorów zachowania i stanu zdrowia zwierząt (wykorzystanie kamer do stałego monitorowania zachowania się świń). Ważne znaczenie miało też wdrożeniu programów uwolnienia stada od określonych patogenów. Podsumowując swoje wystąpienie Mora stwierdził, że szybkie wdrażanie do stosowania nowych, pojawiających się dynamicznie rozwiązań jest jedynym sposobem na radzenie sobie z mającymi miejsce problemami.

            Znaczenie wody, między innymi jako nośnika substancji czynnych niezbędnych dla organizmu świni, omówił gość z Hiszpanii Pedro Medel. Znajomość właściwości fizykochemicznych i mikrobiologicznych jest niezbędna m.in. dlatego, by właściwie rozpuszczały się w niej podawane wraz z wodą substancje lecznicze. Medel przypomniał, że dzienne zapotrzebowanie na wodę pitną szacuje się na 2 l dobę (d)/odsadzone prosię, 4-7 l/d tucznika, do 16 l/d lochę prośną i do 21 l/d na lochę karmiącą. Poważne zagrożenie dla jakości wody stanowi zasiedlający się na przewodach wodnych biofilm. Stanowi go grupa bakterii otoczonych wytwarzaną przez nie substancją ochronną, która sprawia, że są one znacznie bardziej oporne na działanie antybiotyków oraz innych środków przeciwdrobnoustrojowych. Mikroorganizmy stanowiące biofilm w tym: E. coli, Streptococcus suis, Salmonella spp., Clostridium perfringens, Pasteurella multocida i Pseudomonas aeruginosa są ważnymi, potencjalnymi patogenami świń. Są też potencjalnymi patogenami odzwierzęcymi. Zawsze możliwe zanieczyszczenie wody wspomnianymi patogennymi bakteriami powoduje, że dezynfekcja wody jest niezbędna dla zapewnienia ludziom i zwierzętom wody wolnej od patogenów. Autor wskazał, że najczęściej stosowanymi produktami biobójczymi (biocydami) są: aktywny chlor, dichloroizocyjanonuran sodu oraz nadtlenek wodoru. Skutecznym sposobem zapobiegania rozwojowi mikroorganizmów w wodzie jest obniżenie pH. Mieszanina odpowiednich proporcji kwasów organicznych zawierająca: kwas mrówkowy, kwas propionowy, kwas octowy, kwas sorbowy stosowana w wodzie pitnej obniża pH do wartości 3,6-4,0 w porównaniu z wodą nieuzdatnioną, której pH = 7,8-8,5. Autor podkreślił, że pH 3,4 skutecznie zwiększa potencjał redukcji tlenu w wodzie, dzięki czemu staje się ona w pełni bezpieczna pod względem mikrobiologicznym. W podsumowaniu stwierdził, że właściwa kontrola jakości wody jest niezbędna dla dokładnego dozowania dodawanych do niej substancji czynnych oraz utrzymania zdrowia i wydajności zwierząt.

            W sesji tej wykład wygłosił również dr Michał Tarasiuk z firmy Boehringer Ingelheim. Firma ta od lat zajmuje się m.in. zagadnieniem związanym z adenomatozą świń, której czynnikiem etiologicznym są bakterie Lawsonia intracellularis (L. intracellularis). Według dostępnych danych na zwalczanie tej choroby zużywa się największe ilości antybiotyków z całej ich puli wykorzystywanej przez świnie. Dr Tarasiuk w swoim referacie podkreślił, że L. Intracellularis jest patogenem ubikwitarnym (występującym powszechnie). W Polsce, podobnie jak w innych krajach Europy, obecna jest w ponad 90% gospodarstw produkujących trzodę chlewną. Może atakować świnie w różnym wieku, od odsadzenia aż do końca tuczu. Choroba może ujawniać się w formie nadostrej (głównie loszki) z objawami krwistej biegunki i wysoką śmiertelnością, w formie przewlekłej z „cementową” biegunką i pogorszonymi wynikami produkcyjnymi oraz w formie subklinicznej, bez wyraźnych objawów chorobowych, ale z niższymi przyrostami, gorszym współczynnikiem wykorzystania paszy i różnicowaniem się zwierząt w tej grupie wiekowej. Jednak: zakażone świnie nie rosną, potrzebują więcej paszy i źle ją wykorzystują. Postać subkliniczna jest jeszcze bardziej kosztowna, ponieważ producenci nie są świadomi problemu! Diagnostyka tej choroby jest stosunkowo prosta (serologia, PCR, histopatologia). Jednak dla uzyskania obiektywnego wyniku niezbędne jest właściwe pobranie materiału do badań oraz prawidłowa interpretacja wyniku badań. Istnieją skuteczne środki kontroli choroby: szczepienia profilaktyczne i higiena. Jak jednoznacznie podkreślił to mówca, szczepienia pozwalają istotnie ograniczyć stosowanie antybiotyków. W sytuacji, gdy wszelkimi sposobami walczymy o ograniczenie ich stosowania, argument ten jest jednym z tych, które jednoznacznie przemawiają za stosowaniem immunoprofilaktyki tej choroby.

W trakcie sesji IV wykłady wygłosili Główny Lekarz Weterynarii (GLW) Krzysztof Jażdżewski i Łukasz Dominiak, dyrektor ds. Public i Government Relations Animex Foods.

Mając na uwadze sytuację epidemiologiczną u naszych sąsiadów, GLW przypomniał listę chorób świń, które zgodnie z WOAH podlegają obowiązkowi zgłaszania. Warto powtórzyć, że na liście znajdują się takie choroby jak: pryszczyca, wąglik, wścieklizna, Brucella suis, Echinococcus granulosus/multilocularis, włośnica, ASF, CSF, choroba Aujeszkyego, PRRS, TGE, tasiemiec świński (uzbrojony). Jażdżewski omówił sytuację epizootyczną w zakresie występowania tych chorób na świecie i w Europie w roku 2024. Przedstawił aktualną sytuację epizootyczną w zakresie pryszczycy (FMD) w Europie i na świecie. Podkreślił, że na Słowacji i Węgrzech stwierdzono serotyp O FMDV. W trakcie dyskusji GLW musiał ustosunkować się do uwag odnośnie do zaskakujących danych, które zostały przedstawione. Między innymi do pytania dotyczącego zaprezentowanej liczby ognisk PRRS w Polsce. Zgodnie z podanymi przez Jażdżewskiego danymi w 2024 roku stwierdzono w Polsce 2 ogniska PRRS. Według wszystkich obecnych na sali lekarzy wet. oczywistym jest, że w Polsce, podobnie jak w większości innych krajów Europy, odsetek stad zakażonych wirusem PRRS sięga kilkudziesięciu procent. Odpowiedź na pytanie odnośnie do skrajnych dysproporcji w danych oficjalnych i realnych jest prosta. Inspekcja rejestruje tylko te ogniska, które zgłoszone zostaną przez „terenowych” lekarzy wet. Jeżeli przypadek PRRS nie zostanie zgłoszony, oznacza to, że go nie ma. Powyższe wskazuje, że konieczne jest przypominanie lekarzom – praktykom o konieczności zgłaszania każdego nowego ogniska PRRS do właściwego Powiatowego Inspektoratu Weterynaryjnego.

            Tematowi ochrony wizerunku branży mięsnej poświęcił swój wykład dyrektor Dominiak. Stwierdził on, że system ochrony wizerunku działa jak wieża z klocków. Każdy odpowiada za jego stabilność. Gdy któryś z nich wypadnie, sektor traci równowagę, a oponenci przejmują narrację. Podkreślił on, że celowe lub nieświadome rozpowszechnianie zmanipulowanych lub wyrwanych z kontekstu informacji podważa zaufanie konsumentów do producentów i systemu. Dezinformacja celowo nagłaśnia jednostkowe przypadki na całą branżę. Dezinformacja rozprzestrzenia się szybciej niż prawda. Dlatego błyskawiczne reagowanie na nią to jeden z kluczowych filarów ochrony wizerunku. Odnosząc się do wykładu Dyrektora Animexu można jedynie dodać, że prawdy dotyczące zasad dbania o wizerunek dotyczą nie tylko branży mięsnej, ale także każdej innej, w tym naszej – weterynaryjnej.

            W ostatniej V sesji konferencji pierwszy referat dotyczący „nowych oblicz pleuropenumonii” wygłosił znany w naszym kraju specjalista chorób świń dr Krzysztof Pająk. Podkreślił on, że w diagnostyce tej choroby nierzadko zdarzają się rozbieżności pomiędzy wynikami badań laboratoryjnych. Duże znaczenie ma czas podawania antybiotyku. Zbyt krótki okres skutkuje nawrotem choroby. Dr Pająk zaznaczył, że wprowadzane do stada zwierzęta powinny pochodzić ze stad bez historii choroby. Odnośnie do szczepień podkreślił, że nie ma szczepionki skutecznie działającej na wszystkie serotypy, jak i biopreparatu, który sprawdza się w każdych warunkach. Według mówcy szczepić należy prosięta, pamiętając o długotrwałej, sięgającej niekiedy 56 dni, odporności biernej – siarowej. Zasadne jest także szczepienie warchlaków lub tuczników w czasie, gdy stado jest App stabilne. Na zakończenie wykładowca stwierdził, że uwolnienie chlewni od App jest bardzo trudne i praktycznie niemożliwe. Przyczyną jest trwałe nosicielstwo App w migdałkach. W zasadzie nie ma możliwości ich eliminacji z wymienionych gruczołów chłonnych.

            Potrzebny wykład zaprezentował Wojciech Bakuła z firmy MSD. W swoim referacie przedstawił naukowe i praktyczne argumenty uzasadniające celowość wykorzystania bezigłowego aplikatora IDAL w szczepieniu świń. Zastosowanie tego narzędzia pozwala na wprowadzenie antygenu szczepionkowego śródskórnie. Prelegent uzasadnił dlaczego skóra jest znakomitym miejscem do zapoczątkowania silnej odpowiedzi odpornościowej. Podkreślił, że bogata w naczynia krwionośne i limfatyczne oraz rezydujące tam komórki dendrytyczne (DC) jest znacznie lepiej przystosowana do wywoływania odpowiedzi immunologicznej niż tkanka mięśniowa czy podskórna. Antygen tam wprowadzony jest niemal natychmiast wykrywany przez DC. Komórka dendrytyczna po pochłonięciu antygenu poprzez jego prezentację, wraz z układem zgodności tkankowej (MHC), limfocytom T uruchamia odpowiedź układu odpornościowego (UO). Prezentacji antygenu towarzyszy wydzielanie prozapalnych cytokin przez pobudzone komórki UO. Miejscowa reakcja zapalna wywołana podaniem szczepionki nie tylko aktywuje DC i makrofagi, ale powoduje napływ innych komórek zapalnych – przede wszystkim monocytów – które różnicują się w DC i makrofagi. Makrofagi i DC „naładowane” antygenem szczepionkowym wędrują z miejsca aplikacji szczepionki do najbliższych węzłów chłonnych, gdzie prezentują antygen limfocytom T. Tam, m.in. dzięki cytokinom, dochodzi do stymulacji limfocytów B (plazmocytów), które produkują ogromne ilości swoistych dla antygenu przeciwciał. Część limfocytów B przekształca się w komórki pamięci, które determinują długotrwałą odporność swoistą. Co bardzo ważne, przeciwciała siarowe (MDA), których wysokie poziomy w chwili szczepienia mogą ograniczać efektywność szczepień, są praktycznie nieobecne w skórze. Dlatego szczepienia śródskórne są dużo mniej podatne na wpływ MDA. W podsumowaniu autor referatu stwierdził, że IDAL umożliwia bezstresowe, skuteczne i precyzyjne szczepienie świń przeciwko: PCV-2, M. hyo, PRRSV i Lawsonia intracellularis.

            Ostatni wykład na spotkaniu w Krakowie wygłosił specjalista chorób świń Paweł Spyrka. Omówił on wpływ ostrego i przewlekłego stanu zapalnego na wyniki produkcyjne w sektorze rozrodu i tuczu świń. Gość z UP we Wrocławiu zwrócił uwagę, że współczesne systemy produkcji świń charakteryzują się wysoką koncentracją, ciągłym przepływem osobników o różnym statusie immunologicznym oraz presją związaną z maksymalizacją efektów produkcyjnych. Czynniki te tworzą środowisko sprzyjające rozwojowi procesów zapalnych o różnorodnej etiologii. Wykładowca podkreślił, że stany takie mogą manifestować się jako ostre epizody z wyraźnymi objawami klinicznymi lub jako przewlekłe procesy subkliniczne. Stany takie mogą trwać długo i prowadzić do pogorszenia wydajności stada. Stany zapalne przebiegają jako kompleksowe zespoły chorobowe, gdzie pierwotna infekcja jednym patogenem prowadzi do zaburzenia homeostazy organizmu i umożliwia infekcję innymi drobnoustrojami. Autor zauważył, że poza czynnikami zakaźnymi stan zapalny mogą wywołać czynniki nieinfekcyjne. Konsekwencją stanów zapalnych mogą być zaburzenia w przebiegu ciąży i porodu, zaburzenia w laktacji i odchowie prosiąt czy obniżone przyrosty m.c. Stany zapalne wpływają na jakość tuszy i mięsa.

            Jak wspomniano, szczególnie duże zainteresowanie uczestników konferencji towarzyszyło dwóm panelom dyskusyjnym, do udziału w których zaproszono uznanych specjalistów z zakresu ochrony zdrowia i produkcji świń. W pierwszym, zatytułowanym: Nowe rozwiązania w ochronie zdrowia świń udział wzięli: Tomasz Nowak z Vetlab Brudzew, Robert Burek z DPI, Robert Chachaj z Feedstar oraz Onno Breitsma z Peritum. Wymienieni uczestnicy przedstawili nowe rozwiązania i możliwości firm, które reprezentowali. Niektóre z nich po raz pierwszy zostały zasygnalizowane lekarzom wet. w naszym kraju. Dyskusja, która miała miejsce uwidoczniła, jak szybkie jest tempo zmian w zakresie możliwości diagnostyki laboratoryjnej, zarządzania produkcją czy sterowania mikrobiomem przewodu pokarmowego.

Dr Chachaj omawiając osiągniecia swojej firmy wspomniał, że na przestrzeni ostatnich 10 lat firma Feedstar prowadziła na terenie kraju intensywne działania mające na celu promowanie zastosowania w żywieniu trzody chlewnej fermentowanych surowców białkowych:

  • EP 100 – na bazie śruty rzepakowej,
  • EP 200 – w oparciu o poekstrakcyjną śrutę sojową.

Przetworzone w trakcie fermentacji mlekowej poekstrakcyjne śruty (rzepakowa oraz sojowa) nabierały szczególnego znaczenia w żywieniu loch oraz prosiąt do wagi 30 kg. Uzyskane w trakcie fermentacji surowce paszowe przyczyniały się w trakcie żywienia loch oraz uzyskanego od nich potomstwa do poprawy parametrów produkcyjnych. W przypadku loch zauważono w pierwszej kolejności redukcję stanów zapalnych w okresie oproszeniowym przy jednoczesnym zwiększeniu chęci do poboru paszy. Prosięta cechowały się zwiększonymi masami odsadzeniowymi przy jednoczesnej redukcji biegunek oraz upadków do wieku 70 dni. Liczne testy oraz badania wykazały znacząco pozytywny wpływ na warunki utrzymania trzody pod kątem redukcji odorów oraz obniżenia presji ze strony czynników bakteryjnych. Prowadzone są dalsze prace mające na celu wprowadzenie nowych produktów do paszy dla loch pozwalających na zwiększenie produkcji mleka u samic dających mioty powyżej 18 prosiąt.

Biorący udział w dyskusji panelowej dr Robert Burek z DPI-Global Global Partners, przedstawił tę funkcjonującą w Polsce od 2017 roku firmę. Jest ona w naszym kraju głównym przedstawicielem światowego lidera w produkcji kwasów organicznych i ich estrów, jakim jest firma Eastman. DPI oferuje produkty do stosowania w paszach i z wodą pitną. Kluczowymi elementami specyfików są monoglicerydy krótko- i średniołańcuchowych kwasów tłuszczowych, które działają jako środki przeciwdrobnoustrojowe, zaburzając błonę fosfolipidową patogenów, w tym bakterii i wirusów z otoczką lipidową. Najskuteczniejsze działanie przeciwbakteryjne mają zwłaszcza najdłuższe średniołańcuchowe monoglicerydy. Ich wysoką skuteczność stwierdzono wobec bakterii gram-dodatnich, takich jak Streptococcus spp., Staphylococcus spp., Bacillus spp., Campylobacter coli i Campylobacter lari, Salmonella spp. oraz Escherichia coli. Na podstawie wyników badań terenowych wykazano, że podawanie monoestrów laurylowego i mirystylowego w wodzie pitnej zmniejszyło objawy kliniczne streptokokozy i poprawiło stan zdrowia prosiąt odsadzonych, pozwalając na istotne ograniczenie stosowania antybiotyków.

Do drugiego, kończącego konferencję panelu dyskusyjnego, zaproszono dobrze znanych w środowisku hyopatologów utytułowanych ekspertów. Niejednokrotnie wygłaszali oni wykłady na konferencjach specjalistów chorób świń. Byli nimi: Grażyna Kusior, Marian Porowski, Janusz Wojtczak i Jarosław Ukleja. Po raz pierwszy na spotkaniu specjalistów w trakcie dyskusji panelowej podjęto temat wykorzystania komponentów paszowych na bazie larw muchy Hermetia Illucens w żywieniu prosiąt. Geneza zaprojektowania tego komponentu leży w obserwacjach świata natury, gdzie dziki ryją w poszukiwaniu owadów, gdyż stanowią one dla nich cenne źródło substancji odżywczych. Pozytywny wpływ poddanych stosownej obróbce larw na zdrowie i dobrostan prosiąt został potwierdzony w wielu niezależnych badaniach naukowych. Jest to przede wszystkim zasługa zawartych w nich substancji bioaktywnych takich jak kwas laurynowy, peptydy przeciwdrobnoustrojowe czy chityna, które jednocześnie występują tylko w owadach. Substancje te posiadają wyjątkowe walory smakowe, zapewniające wysokie pobranie paszy. 

Dr Grażyna Kusior przedstawiła zalety żywienia na mokro. Podkreśliła, że ten sposób pozwala na istotne ograniczenie kosztów produkcji. Jednocześnie zwróciła uwagę na konieczność przestrzegania wszystkich, niekiedy niezwykle wymagających zasad takiego sposobu karmienia świń.

Wiele ciekawych, ważnych z praktycznego punktu widzenia, informacji przekazał dr Marian Porowski. Ten powszechnie znany specjalista chorób świń znaczną część swojej wypowiedzi poświęcił grypie świń. Podkreślił, że zakażenia wirusami grypy są zdecydowanie bardziej częste niż to się powszechnie uważa. Nieobiektywny pogląd na ten problem wynika przede wszystkim z trudności diagnostycznych ze względu na to, że wirus pojawia się w górnych drogach oddechowych jeszcze przed wystąpieniem objawów chorobowych i krótko po ich pojawieniu się przechodzi do płuc. Zatem bardzo krótko jest w jamie nosowej, a następnie przez okres około 7 dni przebywa w płucach. Dlatego zawsze należy pobierać materiał do badań w postaci wymazów z nosa oraz płynu ustnego. W tym ostatnim, z powodu odchrząkiwania wydzieliny z płuc i tchawicy przez lochy, wirus obecny jest w płynie ustnym.  Na rynku pojawiły się płyny konserwujące tego typu materiał do badań. W ten sposób zdecydowanie poprawiło to możliwości diagnostyczne grypy. W związku z tym, że do czynienia mamy przede wszystkim z endemiczną formą tej choroby, dla dowiedzenia, że SIV krąży w środowisku, należy niekiedy wielokrotnie pobierać i wysyłać do badań laboratoryjnych stosunkowo dużą liczbę próbek. Głównym zadaniem w diagnostyce grypy stada podstawowego jest pobieranie wymazów z nosa od prosiąt w wieku 7-9 dni. Wiąże się to z tym, że u loch praktycznie rzadko pojawiają się typowe objawy grypy, a są one nosicielami wirusa. Zatem prosięta są grupą wiekową, u której wykrycie SIV jest najbardziej prawdopodobne. Zakażają się w pierwszych dniach życia od matek. Stado podstawowe można monitorować również poprzez wykorzystanie testu HI (hamowanie hemaglutynacji) jednak jest to historia choroby, a nie stan obecny. Mówca podkreślił, że szczególną uwagę przy diagnostyce grypy należy zwrócić na identyfikację wszystkich jej serotypów, tzn. klasycznych oraz pandemicznych szczepów. Zaproszony do Krakowa ekspert stwierdził, że w około 70% stad, którymi się opiekuje stwierdził endemiczną formę grypy. We wszystkich tych stadach prowadzi szczepienia loch i knurów. Immunizuje stada „dywanowo” co 4 miesiące.

Z kolei Jarosław Ukleja z firmy Gobarto podkreślił, że optymalne efekty w zakresie rozrodu i odchowu prosiąt ssących możliwe są do osiągnięcia tylko tam, gdzie m.in. zwraca się odpowiednią uwagę na żywienie loch prośnych i karmiących. Opierając się na swoich doświadczeniach wskazał, że jedynie wykorzystanie w systemie karmienia stacji paszowych pozwala na precyzyjne żywienie loch. Dodał, że indywidualne żywienie każdej samicy daje zaskakująco dobre rezultaty, przede wszystkim w zakresie liczby i jakości urodzonych i odchowanych przez samice prosiąt.

Kończąc niniejsze opracowanie pragnę podkreślić, że celem tego, jak i wszystkich (28) poprzednich spotkań lekarzy weterynarii i niejednokrotnie uczestniczących w nich hodowców i producentów świń, było wskazywanie kierunków działań pozwalających na poprawę efektywności chowu świń i tym samym zwiększenie jego opłacalności. Wydaje się, że udaje się to znacznej liczbie producentów świń, których wyniki produkcyjne w żadnym stopniu nie ustępują rezultatom osiąganym przez najlepszych producentów w UE. Jednak jeżeli chodzi o odsetek tych, którzy wyraźnie podnieśli efektywność produkcji tuczników, sprawa nie jest optymistyczna. Dowodem na to są opublikowane 25.07.2025 r. najnowsze dane GUS dotyczące sytuacji w zakresie produkcji świń w Polsce. Dane przedstawione w corocznym raporcie GUS za rok 2024 uwidaczniają, że średnia liczba prosiąt urodzonych przez lochę w ciągu roku wynosi w Polsce tylko 22,8. Co ciekawe, różnice w zakresie tego wskaźnika są między różnymi regionami kraju ogromne. Przykładowo w Małopolsce średnia liczba prosiąt urodzonych przez lochę w minionym roku wyniosła 14,7, w podkarpackim 15,1, a w świętokrzyskim 18,6. Najlepsze wyniki uzyskali producenci świń na Dolnym Śląsku 30,7 prosięcia urodzonego przez lochę w roku. W pomorskim i zachodniopomorskim wskaźnik ten wyniósł  29,2. Według wspomnianego raportu w 2024 roku padło w Polsce 3 499 628 świń, w tym 2 492 388 prosiąt. Najwyższy wskaźnik padnięć odnotowano w woj. pomorskim. Padło tam w ciągu roku 22,4% urodzonych świń. W woj. podkarpackim wskaźnik ten wyniósł – 22,2%, a w mazowieckim – 21,9%. Z kolei najniższy odsetek padnięć odnotowano w woj. łódzkim – 9,1%, dolnośląskim – 11,7% oraz zachodniopomorskim – 12,1%. Średnio dla całego kraju parametr ten kształtował się na poziomie 17,2%.  

Co niezwykle ważne, pogłowie świń w 2024 r. było niższe niż w roku 1950, czyli krótko po II Wojnie Światowej. Liczyło wg GUS tylko 9 078 000 osobników. Zaimportowaliśmy do Polski w roku 2024 ponad 8 milionów warchlaków. Wartość zakupionych świń przekroczyła 3 miliardy złotych. Przedstawione ostatnio przez GUS dane, jakkolwiek wydają się być trudne do zaakceptowania, to muszą być wzięte przez decydentów i producentów świń pod uwagę. Powinny skłonić do poważnej dyskusji and stanem produkcji trzody chlewnej w naszym kraju.

Więcej

Najczęstsze choroby genetyczne świń


Natalia Sobczak-Zuzaniuk
Intermag.pl

Najczęstsze choroby genetyczne świń

Choroby genetyczne stanowią zbiór różnorodnych schorzeń, prowadzących do powstawania wad wrodzonych i poważnych zaburzeń w funkcjonowaniu organizmu. Posiadają one wspólną cechę – za ich powstanie odpowiadają niekorzystne zmiany w materiale genetycznym.

Wady mogą upośledzać zdolność świni do funkcjonowania, a nawet powodować śmierć. Nieprawidłowości lub defekty anatomiczne występują średnio u 3% nowo narodzonych prosiąt. Ważne aby pamiętać, iż defekty te mogą być spowodowane czynnikami genetycznymi, jak i środowiskowymi. Temat jest niszowy, jednak warty zwrócenia uwagi.

            Zrozumienie rodzaju mechanizmu odpowiedzialnego za określoną anomalię genetyczną pomaga hodowcom w opracowaniu metod eliminacji problemu z ich stada. Przyczynami zaburzeń genetycznych mogą być aberracje chromosomowe.

Chromosomy to nitkowate ciała w jądrze komórkowym, które przenoszą informację genetyczną. Chromosomy występują parami w komórkach ciała. Plemnik lub komórka jajowa zawiera tylko jeden chromosom z każdej pary. Istnieją dwa rodzaje chromosomów. Jedna para chromosomów nazywana jest chromosomami płci, ponieważ bierze udział w określaniu płci zwierzęcia… Cały artykuł w numerze 9/2025

Więcej

350x470_baner_dsm-firmenich


Młyn paszowy
Trzoda Chlewna - Ogólnopolskie czasopismo dla producentów trzody, zootechników i lekarzy weterynarii
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.